Jesteś moją dzika poziomką...

Bzem purpurowym przekaże Ci prawdę odwieczną...

Przez ostatnie dni byłam pod czujna obserwacją na przemian Adriana i Sebastiana. Odnoszę wrażenie, że są w zmowie. Nie przeczę, że gdy Adrian wodzi za mną spojrzeniem czy nawet cały czas stara się mieć mnie pod ręką- jest to słodkie i kochane,ale Sebastian wszędzie za mną chodzący jak cień jest trochę przerażające. Wszędzie gdzie jestem czuję na sobie spojrzenie jego czerwonych oczu, czuwające by w razie czego zareagować, wypełnione troską, delikatnie zabarwione pożądaniem. Zastanawiam się czy nie wyglądam przypadkiem jak dusza panicza. Przez ten czas dałam radę dojść do siebie, głównie co prawda przesiadywałam u Adriana. Jego obecność była mi potrzebna, aura anioła nie podziałała na mnie dobrze. Może nie tyle sama w sobie, co konfrontacja aury anioła z aurą demona. Zazdroszczę zwyczajnym ludziom faktu, iż ich nie wyczuwają. Do faktu, iż aura należała do anielskiej istoty doszłam dopiero po dłuższych rozmyślaniach i zaczynam się zastanawiać czy nie był nim mężczyzna w bieli towarzyszący królowej. Jak on miał na imię? Rozmyślania na tyle mnie pochłonęły, iż Bardowi udało się wytrącić mi miecz ćwiczebny z ręki. Nie mogłam wszak dłużej unikać ćwiczeń. Bard jest całkiem dobrym przeciwnikiem, nie uważa tak, by mnie nie zranić jak Sebastian, rozumie, iż na tego typu treningach nie może się obyć bez siniaków, otarć czy zwichnięć.

- Ktoś tu się rozmarzył.- Podął mi broń.

- Trochę tak, ale w kolejnej rundzie nie opuszczę gardy.

Zaśmialiśmy się i ustawiliśmy w pozycji początkowej. Poczekałam, aż przypuści atak by sparować go niedbałym ruchem. Przypuścił kolejny atak, zawirowałam w uniku wyprowadzając równocześnie uderzenie między łopatki rękojeścią. Krok do przodu, obrót na palcach, sparowanie ataku. Wyprowadzenie ataku z dołu, przejście, płynne, do ataku z góry. Zwód, atak, blokada, obrót, kwinta. Seria ciosów, seria parowań, blokad, osłon, pchnięć. Wszystko wygląda jak taniec, gdyby walka była na ostre miecze byłby to istny danse macabre, taniec śmierci. Po dwóch godzinach byliśmy na tyle wykończeni, iż jednogłośnie stwierdziliśmy, że na dziś starczy.

-Nie jestem pewny czy powinnaś już wrócić do treningów.- Cień Sebastiana przysłonił mi słońce. To piękne, wczesno wiosenne słońce. Szkoda, jego promienie delikatnie całowały moja skórę, przypominały o dniu w którym pierwszy raz ujrzałam Adriana, jego uśmiech. Spojrzałam na Demona.

-O co chodzi?

-Jutro wyruszamy do Londynu, poprowadzić dochodzenie w sprawie zaginionych dzieci. Panicz życzy sobie byś pojechała z nami.

-I to wcale nie ma nic wspólnego z tym, że razem z Undertekerem uparliście się, iż należy mnie mieć na oku 24 godziny na dobę?

-Powiem szczerze, że będę spokojniejszy jeśli pojedziesz z nami. Będziesz miała bliżej do swojego grabarza, tym samym obaj będziemy Cię mieć na oku. Mogłabyś wstać z ziemi? Nie jest na tyle ciepło byś na niej leżała.- Westchnęłam zrezygnowana, przyjmując wyciągniętą w moją stronę dłoń.

- Kiedy wyruszamy?

- Jutro, o świcie.

- Dobrze będę gotowa. Jakieś wytyczne co do stroju?

- O dziwo nie.

- Święto.- Skomentowałam z przekąsem i ruszyłam do willi by się spakować.

Wyruszamy do Londynu, co za tym idzie będziemy przebywać w tamtejszej willi panicza czyli w towarzystwie księcia Somy i Agniego. Dwie kolejne osoby które będą mieć mnie na oku, w razie gdybym choć ciut zbladła. Pięknie! Jedyny plus-bardzo blisko do Adriana. Na samą myśl o nim się uśmiechnęłam. Po chwili oblałam się rumieńcem na wspomnienie rzeczy które wyprawialiśmy w trumnach. Temperamentu mogłyby mu pozazdrościć brzeginki. Przygryzłam wargę przypominając sobie każdy skrawek jego ciała, gdy przymknęłam oczy ukazywał mi się w całej okazałości.

Dzień później...

Podczas podroży oddałam się rozmyślaniom nad nurtującymi mnie pytaniami, ciepłe wnętrze karety dodatkowo to upraszczało. Zamyślona bawiłam się mufką, delikatne futro z norek łaskotało moje palce gdy raz po raz zaplatałam dłuższe pasma sierści wokół palców.

-Idziemy po pewne informacje do tutejszej komendy, poczekaj w powozie.

-Oczywiście paniczu.

Wyrwana na chwile z rozmyślań nawet nie zrozumiałam sensu jego słów. Jeśli lokaj królowej jest aniołem to znaczy, że królowa też jest w jakimś stopniu w to wszystko zamieszana. Jaka jest jej rola? Co chce osiągnąć anioł? Co kieruje Sebastianem? Czy on w jakiś sposób nie powinien wyczuć anioła? Co teraz robi Adrian? W jaki sposób dojdzie do konfrontacji z aniołem? Jak hrabia chce odnaleźć zaginione dzieci? Czy one jeszcze żyją? W mojej głowie panował istny chaos. Po kolei. Jeśli królowa jest w to zamieszana, zakładając, że jej lokaj jest aniołem, może mieć to związek ze śmiercią jej ukochanego męża. Anioł zapewne chce oczyścić ludzkość, one zawsze do tego dążą, zazwyczaj jednak z poziomu nieba lub manipulując cinematic record. Cele Sebastiana na razie zostawmy na później. W teorii powinien wyczuć przeciwstawną do siebie siłę, tak jak ja wyczuwam demony, a raczej ich aurę. Adrian pewnie zajmuje się kolejnym „klientem" lub parzy herbatę, może nawet myśli o mnie, wróć ostatnie robi cały czas. Konfrontacje z aniołami, według mojej wiedzy, zawsze są krwawe.

- Żyjesz?

- Co? - Nagłe pytanie hrabiego wyrwało mnie z rozmyślań.

Siedziałam jeszcze chwile powracając stopniowo do rzeczywistości. Sebastian pomógł mi wysiąść. Od razu pobiegłam do jakże znajomych mi drzwi i z impetem je otworzyłam, powitało mnie ciemne wnętrze z wytyczonym szlakiem ze świeczek. Adrian nudzi Ci się czy co? Gdy za demonem zamknęły się drzwi otoczył nas mrok. Moje oczy szybko przestawiły się z jasnego oświetlenia dnia, na nikły blask świeczek.

-Underteker, wyjdź.

Po zakładzie poniósł się jego chichot, nie tak melodyjny jak ten którym obdarza mnie gdy jesteśmy sami, ale i tak na mojej twarzy odmalował się szeroki śmiech.

-Jestem zaszczycony, hrabio. Miło mi również gościć mojego kwiatuszka. - Do moich uszu doszedł charakterystyczny dźwięk czaszki toczonej po podłodze. Odskoczyłam pół kroku w bok, by mogła swobodnie się przeturlać obok mnie. Ciekawa wariacja kręgli, to mu trzeba zostawić. - W końcu zdecydowałeś się spocząć w jednej z dziecięcych trumien? -Odwróciłam się w stronę jego głosu. Stał na tle drzwi, otoczony światłem które przez nie wpadało, uosobienie śmierci, mój ukochany.

-Skończ. - Głos hrabiego jak zwykle zimny, zabarwiony lekko obawą?

-Proszę, usiądź. Właśnie upiekłem ciasteczka.-Jak na dźwięk zaklęcia skoczyłam ku talerzowi, sadowiąc się na trumnie która służyła za główny blat. Siedziałam tak, niczym jakaś rozpustnica odsłaniając kostki, wcinając ciasta i udając, iż słucham rozmowy. Dłoń Adriana błądziła po moich plecach, rozpraszając mnie a demonowi jasno dając do zrozumienia kto włada moim sercem. Jestem pewna, że gdybym była tu sama znajdowałabym się w zupełnie innej pozycji błądząc dłońmi po nagim torsie mojego żniwiarza. Z marzeń wyrwał mnie jego głos. - Może tak, może nie. Ale czuję, że jeśli pokarzesz mi coś zabawnego, to nagle mi się przypomni. - Cudem powstrzymałam się by nie dać po sobie poznać jak bardzo śmieszy mnie ta sytuacja. Wśród zaginionych nie ma ani jednego klienta Adriana, ostatnio spędzam tu tyle czasu, że bym wiedziała. - Czytasz między wierszami, prawda hrabio? Zrób to, a dam Ci wszystko czego zapragniesz.- Położył głowę na moich kolanach, tym samym jego oczy i oczy hrabiego znalazły się na jednej linii. Automatycznie zaczęłam bawić się jego włosami, gdyby nie kapelusz pewnie bym go głaskała. On i Finni mają tendencję do wykorzystywania tegoż mojego odruchu.

- Sebastian!

- Więc...

- Znów będziesz się nim wysługiwał?-Zsunął się za trumnę opierając się o nią plecami. - Ciekawe, czy jeśli kamerdynera nie ma w pobliżu, to sam hrabia staje się bezradny jak noworodek? - Prawie zadławiłam się ciastkiem próbując ukryć śmiech. - Chociaż obojętne mi, kto się tym zajmie, o ile będzie zabawnie i nie będzie to Elfrida, ona za dużo wie. Hihihihi

- Zrobię to!

- Naprawdę?-Zapytaliśmy jednocześnie z demonem

- Tak. -Czym prędzej czmychnęłam na cieplutkie zaplecze i spokojnie przygotowałam sobie kanapki i herbatę. To może wszak trochę potrwać. Cały czas śmiałam się w duchu z hrabiego i faktu, ze Adrianowi udało się tak go podpuścić. Fakt pozostaje faktem, hrabia bez Sebastiana jest jak niemowlę. Jego wierność królowej i jego poświecenie dla niej są wręcz śmieszne, jesteś Cielu posłusznym psiaczkiem, to ci należy zostawić. Posłuszeństwo to dobra cecha u psów, zwłaszcza kundli.

Po kilku godzinach usłyszałam nieco wymuszony śmiech Adriana. Weszłam do głównego pomieszczenia, gdzie zaraz w progu wybuchłam niekontrolowanym śmiechem widząc zdziwienie pomieszane z szokiem malujące się na twarzach hrabiego i demona. Czyli już wiedzą. Oparłam się o plecy Adriana cały czas się śmiejąc. Zupełnie nie słuchałam rozmowy rozkoszując się jego bliskością.

-Nic tu po nas, idziemy. - Poczułam jak wkłada mi coś w mufkę. Uśmiechnęłam się do niego czując pod palcami delikatne płatki, delikatnie przejechałam po ich obrysie opuszkami. Dzika poziomka, uśmiechnęłam się do niego i złożyłam na jego ustach pocałunek który był zapewnieniem iż odwzajemniam jego uczucia. - Jeśli zdobędziesz jakieś informacje, masz się ze mną skontaktować.

- Hrabio, każdy ma tylko jedną duszę. Dobrze dbaj o swoją. -Znowu wybuchłam śmiechem, nim doszłam do powozu płakałam ze śmiechu. Nawet w powozie miałam problem się uspokoić. Śmiech to zdrowie jak to mówią. Hrabia całą drogę do Noah's Ark Circus patrzył na mnie jak na wariatkę a Sebastian uśmiechał się pod nosem. Na miejscu pomógł mi wysiąść z powozu. Spojrzałam na szyld, nawiązanie do biblijnej arki. Ciekawa koncepcja. Bardziej mnie jednak interesuje czy są tu zaginione dzieci, to, że Adrian ich nie widział nie znaczy, że żyją, ich bezpieczeństwo jest sprawa jeszcze bardziej wątpliwą. Ruszyliśmy do cyrkowego namiotu. Spokojny krok idealnie maskował moje uczucia.Po chwili Sebastian wziął mnie pod rękę, wiedziałam, że jeśli mu się wyrwę wzbudzę niepotrzebne zainteresowania, co nie było teraz żadnemu z nas potrzebne do szczęścia. W ten sposób szliśmy do głównego namiotu bacznie wypatrując po drodze zaginionych dzieci.

**********************************************************************************************

Dzika poziomka-Miłość

Kolejny rozdział, pierwszy od piątku! Kto tęsknił?

Zdecydowałam się jednak nawiązać do book of circus, co za tym idzie historia zostanie z nami parę rozdziałów więcej!

Druga część rozdziału już jutro, za bardzo się rozpisałam. jestem okropna skazuje was na niedosyt.

Komentarze mile widziane.

Ach, jeszcze jedno, jeśli dojrzycie gdzieś literówkę, przekręcone słowo (np ze zamiast że) proszę mi to od razu zgłaszać. Czasami mi umykają takie rzeczy, za szybko pisze i czasami alt mi nie wskakuje a, że język polski bogaty to nie każdy taki błąd jest błędem :)

Miłego czytania myszki

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top