Bzem purpurowym przekaże Ci prawdę odwieczną...



Usiedliśmy w jednym z tylnych rzędów.

-Panie i panowie, chłopcy i dziewczęta! Witajcie w Noah's Ark Circus. Nazywam się Joker. Miło mi was dzisiaj gościć. Cały cyrk, aż się rwie do zapewnienia wam niezapomnianych wrażeń!Rozpocznijmy zatem najlepsze przedstawienie tego stulecia ognistą sztuczką w wykonaniu naszego połykacza płomieni, Jumbo!

Trochę słabo, odrobina wódki dodana do mieszanki i płomień od razu byłby większy. Widać iż facet nie jest Słowianinem. Patrzyłam od niechcenia na kolejne występy. Jedyny który wzbudził moje zainteresowanie to był pokaz poskramiacza węży- Snake'a. Zawsze fascynowały mnie tego typu występy. Węże są trudne do oswojenia, ale jeśli się ich wysłucha, zrozumie, będą potulne jak baranki. Widać iż Snake je rozumie, między nimi jest wyraźna więź, nuta wzajemnego zrozumienia i szacunku.

Wszystko było by idealnie gdyby Sebastianowi nie zachciało się brać udziału w pokazie. Czy każdy kot jest jego słabością? Nawet ja tak nie reaguje na Adriana, jak on na te stworzenia. To zaczyna być chore! Biedny tygrys. Nie wydaje się być zadowolony z pieszczot demona. I nagle rozwarł paszcze. Smacznego!Tylko uważaj bo się otrujesz. Treserka zamachnęła się batem, który zatrzymał się na dłoni Sebastiana. Wszyscy zaczęli krzyczeć gdy głowa demona znów znalazła siew paszczy wielkiego kota. Ja tymczasem waliłam dłonią w czoło i zastanawiałam się czy on aby na pewno posiada mózg. Mieliśmy nie zwracać na siebie uwagi. Doskonale Ci to wyszło Sebastianie, nie ma co. Na wyjściu oberwało mu się od panicza, który momentalnie dostał alergii. Powinnam mieć coś przy sobie na alergie. Demon został zaciągnięty do tutejszego doktora a hrabia do powozu. Hrabia narzekał na fakt iż nacieram mu nos olejkiem eukaliptusowo-migdałowym, jednak w ostateczności mi pozwolił, pewnie dlatego, iż gdy powóz wypełnił jego zapach przestał kichać. Gdy demon zawitał z powrotem przedstawił nam swój plan, spojrzeliśmy na niego jakby uciekł z wariatkowa, dosłownie.

- I co niby mam przedstawić?

- Trochę magii, w końcu się na tym znasz.

- Nie, znam się na ziołach a to różnica. - Miałam ochotę rozerwać go na strzępy a z jego krwi wykonać atrament i zacząć go sprzedawać.

- Coś wymyślisz. - Posłałam mu mordercze spojrzenie. Tyle było z spędzania czasu z Adrianem.

- Co powiesz namordowanie demona na żywo, Sebastianie? To by był ciekawy spektakl, jednorazowy lecz niezapomniany.

- Bardzo śmieszne.

- Zdaję sobie z tego sprawę. - Słodziutko uśmiechnęłam się do lokaja. Naprawdę mam ochotę nabić go wrotyczem, nabić na pal wokół którego zbuduję stos i wszystko podpalić. Upiekłam bym sobie kiełbaskę, najadłabym się oraz pozbyła demona, połączenie idealne. Aktualnie jednak mam wrażenie, że hrabia mnie ubiegnie, od jego wrzasków zaraz pękną mi bębenki. Reszta drogi do rezydencji minęła mi na rozmyślaniach nad nurtującymi mnie sprawami, czyli głównie o Adrianie. W rezydencji powitał nas entuzjastycznie książę, od razu ciągnąc mnie do kuchni bym mu przygotowała herbaty z imbirem i miodem. Jak zwykle tryskał energią. Wieczór upłynął mi na miłej rozmowie z Agnim podczas gdy książę leżał mi z głową na kolanach i rozkoszował się faktem iż poświęcam mu uwagę głaszczą go po włosach. Jeszcze się nie zorientował, iż wykonuje to automatycznie. Przypomina mi teraz łaszącego się do mnie Pluta.

Na drugi dzień o świcie znaleźliśmy się na testach sprawnościowych. Zostałam przedstawiona jako starsza siostra Ciela, Sebastian grabisz sobie, jak Mokosz kocham, grabisz sobie. Jak tylko Joker odwrócił się do nas tyłem z całej siły palnęłam go w ten głupi łeb, co skwitował uśmiechem. Twoje serce będzie głównym składnikiem pasztetu na przesilenie wiosenne. Podczas występu panicza ledwo mogłam powstrzymać śmiech. Zwłaszcza gdy poproszonego go o uśmiechnięcie się. Byłam w szoku gdy się uśmiechnął, nie byle jak tylko radośnie jak na dziecko w jego wieku przystało.

- Dobrze, teraz ty.-Joker wskazał na mnie palcem.-Co potrafisz?

- Potrafię się dość dobrze posługiwać mieczem, strzelać z łuku i kuszy oraz znam się doskonale na ziołach. -Spojrzałam mu hardo w oczy.

- To może pokaż co potrafisz z mieczem? Potrafisz odbić lecące w twoją stronę przedmioty?

- Owszem.

-Dobrze, Dagger będziesz w nią rzucał piłeczkami, postaraj się ich uniknąć.

Każda lecąca w moja stronę piłeczka została idealnie przecięta na pół, pomimo iż nie przepadam za posługiwaniem się katanami. Szkoda, że nie mają czegoś bardziej w stylu miecza obusiecznego. Następnie pokazałam celność z łuku i kuszy by na koniec odegrać udawaną walkę na miecze z Daggerem. Czekając na ich werdykt zauważyłam jednego z węży Snake'a, bez wahania do niego podeszłam, nie bał się mnie, z ufnością oplótł mi rękę. Pogłaskałam go po wilgotnym łepku, w jego złotych oczach kryła się iskra bólu.

- Co Ci jest kawalerze? - Odpowiedział mi cichy syk. W dalszym ciągu gładziłam jego łepek, starając się zrozumieć co mu jest.

- Znasz się na zwierzętach, co?

- Owszem Joker, znam się.

- To może zostałabyś naszym weterynarzem, doktor niezbyt radzi sobie ze zwierzętami.

- Z przyjemnością.

Dagger zaprowadził mnie do zwierząt, po wstępnym obchodzie wiedziałam, że czeka mnie dużo pracy. Lecz w pierwszej kolejności musiałam się zająć wężem.

Po kilku godzinach pracy, zapadł zmrok. Cichutko wymknęłam się z namiotu, by niepostrzeżenie przebiec do ogrodzenia. Przemierzałam ulice Londynu uśmiechając się jak wariatka. Wizja spotkania z Adrianem była coraz bliżej. Wpadłam jak tornado do jego zakładu. Rzuciłam się na szyję zaskoczonemu żniwiarzowi. Obsypałam go pocałunkami, mimo iż widzieliśmy się dzień wcześniej.

- Spokojnie bo mnie udusisz.

- Jeśli Cię uduszę, to twe ciało utopię w formalinie i będę je podziwiać do końca mych dni.

- Tylko podziwiać? - Jego dłonie zjechały z mojej talii w dół.

- Tak, z trupem raczej niewiele więcej zrobię.

- To z kim będziesz spędzać chłodne noce takie jak ta?

- Sebastian wydaje się chętny.

Na moje stwierdzenie oboje wybuchliśmy śmiechem, potem referowałam mu dzisiejszy dzień, bardzo dokładnie opisując wyczyny kurdupla. Ciepła herbata doskonale kontrastowała z chłodem dzisiejszego wieczoru. Który upłynął nam wśród śmiechów i ciastek. Gdy tu przyszłam myślałam, że na noc wrócę do cyrku jednak jego kojąca obecność, ciepło i poczucie bezpieczeństwa wygrały. Przebrałam się w jego koszule i po chwili leżałam obok niego bawiąc się jego włosami. Jego dłoń gładziła moje plecy, druga gładziła kontur twarzy. Złączyłam nasze usta w czułym pocałunku, by po chwili delikatnie zabrać się za rozpinanie jego koszuli.

Tej chłodnej nocy jego dłonie, mimo iż zimne były dla mnie najcieplejsze, doskonale mnie ogrzewając, gładząc każdy skrawek mojego ciała. Jego pocałunki doskonale odpędzały moje zmartwienia, wizję konfrontacji z aniołem rozwiały się pod jego gorącym oddechem. Nasze serca biły w jednym, szybkim rytmie. Ciała idealnie do siebie pasowały, jakby zrobione z dwóch połówek jednej formy. Mimo zimna ta noc była gorąca, rozgrzana ogniem naszych ciał, zaborczymi pocałunkami. Potworności mroku ustępowały pod naporem jęków rozkoszy. W oczach Adriana nie kryło się pożądanie lecz szczera dozgonna miłość, taka sama jak w moich. No może przesadziłam, pożądanie też się w nich czaiło, ale było łagodne, nie tak zwierzęce jak w przypadku tego kryjącego się niekiedy w spojrzeniu Sebastiana. Nie śpieszyliśmy się, mieliśmy cała noc, całą noc na zbadanie każdego skrawka naszych ciał. Moim ciałem wstrząsnął dreszcz rozkoszy. Moje dłonie odnajdowały każda jego bliznę, opuszki palców gładziły ich kontury, by po chwili przejść do następnej. Jego pocałunki znaczyły każdy skrawek mojego ciała. W pomieszczeniu unosił się zapach purpurowego bzu. Wiedziałam, że Adrian zna mowę kwiatów, więc mocniej do niego przywarłam, pogłębiając pocałunek, czując jak obejmuje mnie ramionami. To był ten jedyny, ten z którym chciałam dzielić życie, dzielić wszystko, ten który otrzymał ode mnie największy dar jaki mężczyzna może otrzymać od kobiety.

Upojna noc jednak przyszło mi przepłacić spóźnieniem na śniadanie i świdrującym mnie wzrokiem demona przy każdej okazji. Już wiedziałam, że od tego dnia aż do końca pobytu w cyrku tak będzie wyglądać każdy dzień, każda noc. Nie potrafiłam zrezygnować z bliskości Adriana, nawet jeśli miało to oznaczać znoszenie na sobie wzroku zazdrosnego demona. Czy on naprawdę nie rozumie, że moje serce bije dla innego? Czy on naprawdę nie rozumie pojęcia prawdziwej miłości?

*************************************************************************

Bez purpurowy-pierwsza miłość.

Jestem w 100% procentach pewna iż moja proxy, jeśli doczytała do tego miejsca chce mnie zabić. Miałam gotowy rozdział, ale stwierdziłam iż należy go ubarwić, więc powstała ta scena z Adrianem. uwierzcie iż jak na moje możliwości mało rozwinięta. Może kiedyś wam walnę typowa scenę +18, ale najpierw sama muszę się przełamać do publikowania tego typu rzeczy, bo pisze je na luzie...

Do zaś myszki

PS. Liczę na duuuuużo komentarzy :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top