10

Diana chodziła między regałami szukając ciekawej książki. W końcu wybrała jakąś fantastykę i usiadła w fotelu, który stał przy oknie. Od razu wzięła się za czytanie. Jednak kompletnie nie mogła się na niej skupić. Westchnęła zamykając książkę z trzaskiem i spojrzała na księcia, który uważnie ją obserwował ze zmarszczonymi brwiami. 

-Coś się stało?-spytał nie potrafiąc rozgryźć zachowania dziewczyny.

-Myślę o odwiedzinach z królestwa Calemi-odparła.

-Stresujesz się?

-To też-powiedziała szczerze-Jednak bardziej zastanawia mnie jego prawdziwy powód-książę popatrzył na nią niezrozumiale.-Chodzi o to, że ich król zwykle wysyła posłańców niż pojawia się osobiście-wytłumaczyła-Chyba, że chodzi o bardzo delikatną lub poważną sprawę-dodała zamyślając się.

-Chyba wiem co może być tym powodem-uśmiechnął się pod nosem.-Byli tu rok temu-dodał-Król proponował mojemu ojcu, abym poślubił jego córkę-przyznał-Jednak mój ojciec jest bardzo tradycyjny i odmówił, dodając że jedyną osobą z jaką się ożenię  będzie moja przeznaczona-uśmiechnął się do niej.-Nie masz się czym przejmować, pewnie przyjedzie odświeżyć propozycję i liczy, że nie znalazłem przeznaczonej na ceremonii-zakończył.

-Hm? W sumie to najstarsza córka króla jest całkiem ładna-powiedziała niepewnie Diana.

-Zgadza się, ale urodą i intelektem nie sięga ci do pięt-powiedział wiedząc o co chodzi dziewczynie-Nie przejmuj się, za dwa tygodnie będzie nasz ślub-poinformował. 

-Co?!-pisnęła zaskoczona dziewczyna.

-Moja mama chcę go zrobić jak najszybciej, bo niestety szykuje się wojna z królestwem Megorli-powiedział poważnie-Oni nie chcą negocjować-dodał zdenerwowany.

-Jeśli mają tą samą taktykę co przy ostatniej wojnie to nie mają szans-wyrwało się dziewczynie, na co książę spojrzał na nią zaskoczony.

-Jak to?

-Ich taktyka jest do bani i banalna do obalenia-przyznała dziewczyna.-Lubię analizować i często pomagałam bratu w wymyślaniu strategii przy jego grach-powiedziała widząc jego spojrzenie-No i czytam dużo książek. Wasza strategia oczywiście również ma swoje słabe strony, ale na starcie z Megorlią powinna wystarczyć-dodała zaciskając palce na książce.

-Jak chcesz to możesz wymyślić lepszą-zaproponował-Potem pokażę ją ojcu, jeśli się zgodzi to będziesz mogła pomagać w przygotowaniach-puścił jej oczko.

-Oh, to świetnie-wydusiła i wstała z fotela.

-Idziemy?-spojrzał na nią zdziwiony.

-Ym, no tak bo muszę jeszcze znaleźć Devil'a-powiedziała.

-Akurat jego to wiem gdzie szukać-złapał ją za rękę.

-Jak to?

-Moje rodzeństwo nie daje mu spokoju-spojrzał na nią przez ramię-Ma fachową opiekę i zapewne się nie nudzi-zaśmiał się.

-To dlatego śpi przez całą noc-mruknęła.

-Zgadza się-weszli do pokoju najmłodszej z rodzeństwa. Książę miał rację, Devil uciekał przed rodzeństwem, a gdy zobaczył Dianę to od razu znalazł się obok niej i schował za nią. Dzieciaki stanęli jak wryci, ale zaraz wyprostowały się.

-Co tu się dzieje?-spytała szatynka nie do końca rozumiejąc.

-Nic!-pisnęła najmłodsza.

-Akurat-prychnęła Lori, która siedziała na parapecie czytając książkę.-Na początku wykłócali się o to czy założyć temu biednemu zwierzęciu sukienkę czy mundur, a potem przystąpili do działania-powiedziała uśmiechając się wrednie do młodszego rodzeństwa.-Oczywiście mówiłam im, aby tego nie robili, ale przecież dzieciaki wiedzą najlepiej-dodała i zeskoczyła z parapetu. Następnie wyszła z pokoju.  

-Ostatni raz się z nim bawicie, chyba że zmądrzejecie. Nie wolno męczyć zwierząt-Nestor spojrzał na swoje rodzeństwo zły, a potem opuścił pokój razem z Dianą, która zabrała psiaka. 

Zostawiła go w swoim pokoju, gdzie od razu usnął i poszła razem z Nestorem do ogrodów. Lubiła spędzać czas z ciemnowłosym. Bardzo dobrze czuła się w jego towarzystwie. 

-No, więc jesteś tutaj już prawię tydzień i od jutra zaczynasz lekcję-spojrzał na dziewczynę, która pokiwała głową.

-Twój brat za trzy tygodnie czasem nie dostanie nasiona?-spytała nagle, a książę przytaknął jej z uśmiechem.

-Tak, Aron już nie może się tego doczekać-powiedział.

-W sumie, ja też byłam wtedy strasznie podekscytowana. A gdy dostałam nasiono to poczułam tę magię i takie przyjemne ciepło-przyznała.

-Tak, znam to uczucie-odparł zamyślając się. Po chwili jednak spojrzał na zegarek.-Zaraz muszę iść, mój ojciec wezwał naradę-poinformował Dianę, a ona przytaknęła. 

-Ja tu jeszcze chwilę zostanę-powiedziała, a książę ucałował jej policzek i odszedł w stronę pałacu. 

Diana przez dłuższy czas krążyła po ogrodzie bez większego celu. Po jakimś czasie jednak dołączyła do niej królowa.

-Witaj kochana-powiedziała do niej z radością.

-Witaj Stephanie-odparła dalej lekko niepewnie szatynka.

-Może wybierzesz się ze mną na przejażdżkę do miasta?-spytała.

-Z przyjemnością-gdy tylko Diana wypowiedziała tę słowa, królowa od razu złapała ją za nadgarstek i pociągnęła w stronę stajni. Dziewczyna wytrzeszczyła oczy.-Ale ja nie umiem!?-pisnęła przerażona, a królowa w odpowiedzi się zaśmiała.

-Spokojnie, nauczysz się-odparła.-To nic trudnego-dodała z dużym uśmiechem.

Diana nie miała wyboru i po dziesięciu minutach wsiadała na konia z pomocą stajennego. Królowa wybrała jej najspokojniejszą klacz.  Mężczyzna udzielił  przeznaczonej księcia kilku najważniejszych wskazówek.

-Będzie fajnie, zobaczysz-dodała jej otuchy i ruszyła. Szatynka poszła w jej ślady. Na szczęście po drodze nie wydarzyło się nic stresującego i Diana dotarła do miasta w jednym kawałku. 

Gdy dotarły na rynek, zsiadły z koni i zaczęły rozmawiać z mieszkańcami. Wszyscy byli bardzo uprzejmi.

Po chwili Dianie w oczy rzuciła się na oko dziesięcioletnia dziewczynka. Była trochę zaniedbana. Szatynka zmarszczyła brwi i ruszyła w jej stronę, oddając uzdę klaczy jednemu z ochroniarzy. Podeszła i kucnęła naprzeciwko niej. 

-Cześć, jestem Diana-uśmiechnęła się do niej.-A ty jak się nazywasz?

-Jestem Liana-odparła cicho.

-Śliczne imię-powiedziała.

-Dziękuję, pani również-mruknęła.

-A co ty tutaj robisz?-spytała dziewczyna.

-Tata kazał mi tu przyjść-powiedziała niepewnie.

-A dlaczego?

-Bo nie mamy pieniędzy na jedzenie-wymamrotała. Diana zerknęła na królową, która właśnie znalazła się przy nich i westchnęła smutno. Przymknęła oczy i zastanawiała się co zrobić w tej sytuacji. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top