Klub LGBT
Po oficjalnym zakończeniu balu chętni uczniowie mogli udać się na maraton filmowy. Pierwszo, drugo i trzecioklasiści mieli po wyboru sen lub pokaz animowanych lub komediowych filmów nawiązujących do kultury i popkultury Halloween. Dla uczniów klas czwartych i piątych przygotowano lekką wersję maratonu horrorów, a piąto i szóstoklasiści mieli zapewnione problemy ze snem na najbliższy tydzień.
Wszystko odbywało się w strefie rozrywki, w trzech wielkich salach wypełnionych kanapami, dywanami, kocami, poduszkami i wszelkim miękkim badziewiem.
Seanse zaczynały się pół godziny po balu. W tym czasie większość uczniów poszła do swoich dormitoriów, zdjęła kostiumy i wzięła ulubione poduszki.
Emil niestety nie umiał rozpiąć sukienki, więc jego przebieranie skończyło się na zdjęciu skrzydeł. Niezadowolony i nieco zawstydzony udał się do strefy rozrywki, gdzie już czekał na niego Leon.
Również w kostiumie.
Był tak zajęty opowiadaniem Yongowi o cudownym wieczorze z Emilem (który trwał aż pół godziny), że nie zdążył się przebrać.
Odpowiednio wcześniej weszli do zaciemnionej sali. Nic nie mówili. Nie wiedzieli, co. Obaj byli zawstydzeni i speszeni, obaj szczęśliwi. I nie wiedzieli, jak pogodzić te wszystkie emocje.
- Gdzieś z tyłu? – mruknął Leon, rozglądając się po pomieszczeniu. Naprzeciwko drzwi znajdował się wielki ekran. Wszystkie kanapy były zwrócone przodem do niego.
- Tak – odparł Emil cicho. Czułby się bardzo skrępowany ze świadomością, że ktoś może na niego patrzeć.
Kręcili się przez chwilę po prawie pustej sali. Potem Leon zlokalizował przytulne gniazdko ułożone w kącie pokoju – materac obłożony stosami poduszek i owinięty kocami.
Usiedli, Emil w rogu. Miał spory problem z ułożeniem sukienki. Tiul marszczył się i, co gorsza, podwijał. Najpierw chłopak przez przypadek odsłonił uda, potem biodro, aż w końcu ostatecznie się skompromitował, stracił równowagę i runął na ścianę, pokazując majtki.
Czym prędzej podwinął nogi i schował głowę w ramionach, zażenowany.
Leon zaśmiał się cicho. Sięgnął po leżący obok koc, rozłożył go i ostrożnie przykrył nim nogi kolegi.
Uśmiechnął się niewinnie.
- Podziwiam cię za ubranie czegoś takiego – powiedział szczerze. – Pewnie nie jest za wygodne, co? – zatroskał się.
- Nie jest – przyznał Emil. Skrzywił się. Już przestawiał się na tryb „to twój przyjaciel Leon, któremu możesz wszystko powiedzieć". To raczej nie skończy się za dobrze. – W dodatku przysłano za mały rozmiar i... sam rozumiesz – zawstydził się.
- Jeśli to cię pocieszy, wyglądasz nieziemsko – zachichotał Leon. – Tylko ten kolor troszkę ci nie pasuje...
- Miał być błękitny – bronił się Emil.
Leon rozłożył ręce.
- Spokojnie, motylku – zaśmiał się. – Mnie i tak bardzo się podoba.
Emil odwrócił twarz. Z uśmiechem.
Znowu się zaczynało... Podchody, komplementy i próby wybadania terenu. W rzeczywistości obaj próbowali sobie wpoić, że ten drugi na pewno brzydzi się takimi jak on, bo przecież już kilka razy to udowodnił, i nie ma szans na żadną miłość ani nic podobnego.
A potem spoglądali sobie w oczy... i pojawiała się nadzieja. Tak wielka, że zapominali o całym świecie.
Znowu wszystko było na swoim miejscu. Oni byli na swoich miejscach. Pięć tygodni rozłąki nie miało znaczenia.
Sala powoli zapełniała się uczniami. Do rozpoczęcia seansu rozstało zaledwie parę minut.
- Wiesz w ogóle, co grają? – zapytał Emil po krótkim milczeniu.
- Taaa... - westchnął Leon. Uśmiechnął się do niego przepraszająco. – Wybacz. Po prostu trochę się denerwuję... Na początku ma być coś o egzorcyzmach, któraś część „Odrodzenia", ale nie pamiętam dokładnie. Potem „Głód", o wampirach. I wreszcie „Śpiąca królewna", ale tego nie znam.
Emil pokiwał głową. Mniej więcej kojarzył tytuły.
Zapowiadała się ciekawa noc.
- Nie zmuszaj się – mruknął Emil po chwili. Bardzo chciał spędzić te godziny z Leonem, ale nie widziało mu się narażanie chłopaka na lęki i koszmary.
- Nie zmuszam – zapewnił Leon. Uśmiechnął się wesoło. – Najwyżej skończy się jak ostatnio – zażartował.
Emil nerwowo oblizał wargi.
- To chyba mało możliwe – zauważył, odsuwając się minimalnie. Nie patrzył na towarzysza. – No bo... wiesz. Stereotypy i tak dalej...
- Nie przejmuj się – powiedział Leon z delikatnym rumieńcem na twarzy. – Siedzimy całkiem z tyłu, więc nikt nie będzie tu patrzył. A nawet jeśli... zobaczysz, ten według opinii czarodziejskiego świata ten pokój zmieni się w klub LGBT. To nie jest mój pierwszy maraton. Wszyscy będą się bali i ściskali po równo.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top