Zgoda na ciepło
Emil zaśmiał się cicho.
- Ciekawy człowiek – przyznał.
Sala powoli zapełniała się uczniami. Większość niosła w dłoniach parujące kubki albo miski z przekąskami.
- Z nudnymi się nie zadaję – orzekł Leon. Spojrzał na Emila z ciepłym błyskiem w oku. – Nie jesteś zmęczony? Nie musimy siedzieć do końca.
- Czuję się świetnie – zaprzeczył Krukon. – Jeśli nie chcesz oglądać, możesz iść, ale ja zostaję.
Czcze gadanie. Gdyby Leon poszedł spać, Emil pewnie też by się zwinął.
Bez niego to nie to samo.
- Przecież nie zostawię cię tu samego – zachichotał Puchon. – Jeszcze ktoś by mi cię ukradł... i co wtedy?
- Wtedy twoja tajemnica dotycząca Batmana byłaby bezpieczna.
Leon prychnął.
- Nie mam niczego takiego – powiedział szczerze. – Yong wymyślił to, żeby mnie skompromitować.
- Tak jak ty te stringi?
Puchon zaśmiał się mrukliwie.
- To akurat była prawda. Yong jest największym kpoperem, jaki chodził po tym świecie, zapewniam. Ma bieliznę z Jiimnem, kilkanaście koszulek z BTS, wszystkie płyty i gadżety, a teledyski zna na pamięć. Co nie zmienia faktu, że ogląda je przed snem i się rumieni.
Emil wolał sobie tego nie wyobrażać.
- Ja przed snem myję zęby. To chyba nie czyni mnie ciekawym człowiekiem – orzekł.
- Nie sądzę, by twoja główka była pozbawiona interesujących obrazów przez resztę nocy – zachichotał Leon. Zrobił to trochę złośliwie, bo wiedział, że Emil się zarumieni, ale nic nie mógł poradzić na fakt, że uwielbiał ten róż na jego policzkach. – Póki się tego nie dowiem, będę uważał cię za ciekawego.
Miał niejasne przeczucie, że przesadził, ale się tym nie przejął.
Emil spojrzał na niego z mieszaniną urazy i zawstydzenia.
- W nocy grzecznie śpię, nie wyobrażaj sobie wiele – mruknął. – I nie sądzę, byś miał kiedykolwiek okazję to sprawdzić.
Leon tylko wzruszył ramionami.
- Zobaczymy – rzucił wesoło.
W tym momencie światła zaczęły gasnąć. Na ekranie pojawił się tytuł kolejnego filmu. „Głód".
Emil już jakoś tak podświadomie przysunął się do Leona.
- Widziałem kilka fragmentów – mruknął. – Dużo krwi. I... romantycznych rzeczy.
Leon uśmiechnął się, rozczulony zawstydzeniem w głosie przyjaciela.
- Mogę zasłaniać ci oczy przy scenach dla dorosłych – zaproponował.
Emil prychnął
- Chyba ja tobie, gówniarzu.
- W przeciwieństwie do ciebie, ja całkiem sporo się już naoglądałem – powiedział z udawaną wyższością. – Mógłbym na bieżąco tłumaczyć to, co dzieje się na ekranie.
Emil robił wszystko, żeby się nie zarumienić.
Oczywiście mu to nie wyszło.
A wyobraźnia i zazdrość niestety działały na pełnych obrotach...
- Jeśli spróbujesz, będę szczegółowo objaśniał, co dzieje się z każdym odciętym palcem w tym filmie. A będzie ich sporo.
Leon parsknął z wyższością, ale posłusznie zamilkł. Nie chciał nic wiedzieć na ten temat.
Chciał za to, żeby Emil był bliżej. Nie wystarczało mu to, że stykali się ramionami.
- Będziesz na mnie bardzo zły? – zapytał mrukliwie.
Krukon spojrzał na niego, nie rozumiejąc.
Leon nie odpowiedział. Błysnął zębami i sprawnie usadził towarzysza na swoich udach.
- Za ten kolor – wyjaśnił, muskając palcem czerwony policzek Emila.
Chłopak skulił się na kolanach przyjaciela, opierając się o jego pierś. Był równie zadowolony, co zawstydzony.
Nie odpowiedział. Milczenie zawsze oznaczało zgodę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top