Przywiązanie do czystości
Błagam, pomóżcie... Do tego stopnia nie mam weny, a chcę pisać, że nawet japońską pornografię przeglądałam przez parę godzin i nie udało mi się zainspirować >,<
Flaszka dla osoby, która mi pomoże
Oglądanie filmu było bardzo trudne. Leon skupiał się tylko na przyjemnym ciężarze na swoich kolanach, który w dodatku ciągle się wiercił.
Emil z kolei koncentrował się na nieco przyspieszonym biciu serca, które słyszał koło ucha...
Obaj musieli powstrzymywać się od cochwilowego zerkania w twarz drugiego. No i... od dotykania. Emilowi bardzo podobał ciemniejszy odcień skóry Leona, praca ścięgien na jego szyi, przyjemnie twardy brzuch...
Leon z kolei uważał, że delikatne różowe tkaniny na ciele Emila podkreślają jego słodkość i filigranowość. Zwrócił szczególną uwagę na drobną pierś schowaną pod jedwabiem.
Obaj pilnowali, by trzymać ręce przy sobie. Oczywiście raz na jakiś czas któremuś puszczały nerwy i „przypadkowo" muskał ramię czy dłoń...
Poza tym byli grzeczni.
Obejrzeli film o wampirach i następny, który opowiadał historię nastolatki pogrążonej w śpiączce, która przeżywała koszmar za koszmarem, nie mogąc się wybudzić.
Emilowi zrobiło się trochę słabo na końcówce. Wizja miała za dużo wspólnego z jego własnymi snami.
Gdy zapalono światła, Emil w ciszy zszedł z kolan Leona, ubrał buty, złapał skórzane paski w garść i poczekał, aż Puchon założy górną część smoka.
Obaj byli już bardzo śpiący, lecz Leon i tak się uparł, że odprowadzi Emila do dormitorium. Pod wieżą pożegnali się krótkim uściskiem i bladymi uśmiechami.
Emil wdrapał się do swojego pokoju, odpowiednim zaklęciem rozpiął sukienkę, zdjął niewygodne ubrania i od razu zasnął.
Leon z kolei miał dość duży problem. Celowo ciągnął za sobą nogi, kiedy wracał do swojej sypialni – a warto przypomnieć, że musiał pokonać przy tym osiem pięter.
Musiał się uspokoić. Każda komórka jego ciała pamiętała bliskość Emila i... no. Reagowała na tę pamięć, mimo iż chłopak bardzo starał się myśleć o czymś innym.
Skończyło się na tym, że wrócił do swojej sypialni i wziął długi, chłodny prysznic.
Nic nie dało. Nadal myślał o Emilu. O jego drobnym ciałku owiniętym jedwabiem i tiulem, takim bladym...
O tych zarumienionych policzkach...
O ślicznych różowych wargach...
- Kurwa mać – wymamrotał w poduszkę, przekręcając się na drugi bok. Nie zamierzał nic robić z tym, co podpowiadał mu umysł. Chciał spać.
W sumie to chciał coś innego, co ze spaniem miało tylko jedną wspólną cechę: obecność łóżka.
Ale zagryzał wargi i warczał w poduszkę, sfrustrowany. Nie zrobi tego. Nic nie zrobi.
Do ósmej rano zaciskał dłonie na pościeli. Potem odpłynął.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top