Nieśmiały
Pozostałe dwie godziny filmy minęły podobnie. Emil i Leon nie zbliżyli się do siebie bardziej, ale w pewnym momencie Puchon przesiedział dziesięć minut z twarzą wciśniętą w ramie Krukona, kiedy na ekranie pojawiła się bardzo realistyczna scena tortur.
Kiedy seans się skończył, chłopcy wstali i ruszyli w stronę wyjścia. Dopiero po paru minutach Leon przypomniał sobie o dość ważnej rzeczy.
Spojrzał na zegarek.
- Kurwa – mruknął. – Jest dawno po ciszy nocnej.
- Ile?
- Pół godziny.
Emil przez chwilę szedł w milczeniu przez pustą strefę zabawy. Potem wydął policzki i zaproponował:
- Jeśli ktoś nas znajdzie, powiesz, że znalazłeś mnie nieprzytomnego i długo próbowałeś ocucić.
Leon zaśmiał się pod nosem.
- Zgadzam się.
Na szczęście nie spotkali nikogo po drodze do wieży Ravenclawu. Leon uparł się, by odprowadzić Emila pod same drzwi.
Dopiero tam się zatrzymali. Stanęli naprzeciwko siebie, Emil nieco skrępowany, Leon niepewny.
Milczeli przez chwilę. Potem Puchon zaszurał nogą i mruknął:
- Too... chcesz iść ze mną jutro do Hogsmeade? – zapytał z nadzieją.
Emil zupełnie o tym zapomniał. Ale kiedy wyobraził sobie cały dzień spędzony z Leonem, uśmiechnął się lekko.
- Chcę.
Leon od razu wyszczerzył zęby.
- Cudownie. O piętnastej?
Emil skinął głową.
- Dobrze. Przyjdę tu po ciebie – obiecał Puchon. Stał jeszcze przez chwilę, nie wiedząc, co zrobić.
W końcu wziął głęboki oddech, zrobił mały krok w przód, mocno przytulił Emila i odszedł prędkim krokiem, zarumieniony po czubki uszu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top