Koreańskie stringi
Samo skorzystanie z toalety nie było większym wyzwaniem, ale powrót z niej już tak.
W połowie drogi między łazienką a salą kinową na drodze Emila stanął pretorianin.
Bardzo wkurzony pretorianin.
- I co się, kurna, gapisz?! – naskoczył na niego, co było kompletnie nieuzasadnione, jako że Emil zauważył chłopaka dopiero po zaczepce. – Nigdy Rzymianina nie widziałeś?!
Krukon profilaktycznie cofnął się o krok.
- I co milczysz?! – pieklił się dalej pretorianin. Emil miał wrażenie, że chłopak będzie na niego krzyczał niezależnie od tego, co zrobi. – Pewnie się ze mnie śmiejesz... pewnie zastanawiasz się, co za wariat!...
- Romano! – krzyknął wysoki chłopak w czerwonym lateksie. Szybkim krokiem zbliżył się do pretorianina i zdzielił go otwartą dłonią w twarz. – Jak ty się zachowujesz?
Rzymianin spojrzał na niego wilkiem. Nawet obnażył zęby.
- Uderz mnie raz jeszcze, a wygryzę z ciebie pestki, pomidorze – warknął.
- Nie uderzyłbym cię, gdybyś był miły dla Krukona.
- Gapił się na mnie!
- Ja jakoś też to robię...
- I na ciebie też krzyczę – zauważył Rzymianin.
Pomidor skrzywił się, niezadowolony.
Pretorianin kopnął go w kolano.
Emil wykorzystał zamieszanie i wycofał się po cichu. Szybko zlokalizował swoje gniazdko...
I zdziwił się, gdy zobaczył w nim obcego ptaszka.
Nieznajomy siedział tyłem do drzwi, więc Emil nie mógł go rozpoznać. Zatrzymał się w drzwiach, niepewny, co robić dalej. Jego relacja z Leonem była bardzo osobista i jakoś tak nie podobało mu się, że w ich kąciku pojawił się ktoś obcy...
Puchon zauważył chłopaka i przywołał go gestem. Emil przygryzł wnętrze policzka, ale posłusznie zbliżył się do Leona.
- Siadaj, Emil, nie krępuj się – powiedział chłopak wesoło. – To mój kochany najlepszy przyjaciel, Yong. Straszna z niego gaduła, ale da się wytrzymać.
Emil skinął głową nowemu koledze. Najlepszy przyjaciel Leona... z takim chyba powinien mieć dobrą relację.
- Hej – mruknął, zajmując swoje poprzednie miejsce. Od razu przykrył się kocykiem.
- Cześć – Yong wyszczerzył zęby. – Masz bardzo ładną sukienkę. Skąd ją wytrzasnąłeś? Też taką chcę.
Emil spłonął rumieńcem.
- Nie wiem, Lukas zamawiał... - wymamrotał, odwracając wzrok. – Ale mogę oddać.
Czuł się w tym momencie bardzo niekomfortowo. Sukienka od początku wydawała mu się złym pomysłem, lecz gdy siedział przy Leonie, wcale mu to nie przeszkadzało.
Jednakże teraz, gdy pojawił się ktoś obcy i otwarcie komentował jego brak męskości...
- Nie chciałbym widzieć cię w czymś takim – stwierdził Leon, patrząc krytycznie na Yonga. – Wyglądałbyś jak różowa kiełbasa.
Yong prychnął.
- Lepsza kiełbasa niż nietoperz.
- Jestem smokiem!
- Mówiłem o twoich gaciach z Batmanem – zachichotał Yong. Pochylił się do Emila i powiedział konspiracyjnym szeptem: - Ma całą serię z superbohaterami. Przy bokserkach z Batmanem są nawet skrzydełka!
Tym razem to Leon się zarumienił. Złapał Yonga za szyję i niezbyt delikatnie go wyprostował.
- Chcesz, żebym ja opowiedział Suzy o twojej kolekcji stringów z Jiminem? – zapytał sucho.
Yong zesztywniał. Potem nerwowo oblizał usta i zerwał się z podłogi.
- Nie wyłączyłem żelazka – rzucił i wybiegł z pomieszczenia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top