16. Miękkość i szorstkość

Nie wiem dlaczego, ale mam ochotę ryczeć.

Niewiele się dzieje i chyba zbliżamy się do końca.

Przepraszam, że tak długo, jednak moje życie jest do kitu i mi się odechciało wszystkiego.

Mam nadzieję, że będziecie czuć takie same emocje jak ja, kiedy to pisałam.

Do następnego.

[*]

Opuszki palców miał chłodne, kiedy sunął nimi po jego policzku. Oczy zabłysły mu dziwną mieszanką bordowych kolorów, a wargi rozwarły się w szoku, co Taehyung zauważył zaraz po tym jak jego prośba opuściła jego usta.

Przez kilka długich sekund żałował własnych słów, a policzki obsypał nieznośnie piekący wstyd. Opuścił wzrok, by nieco uspokoić własne serce, które kuło go w piersi, a dziwne uczucie ściskało mu żołądek.

Jungkook nie powiedział słowa, jednak jego dotyk stał się bardziej twardy - tak by określił Taehyung, ale opuszki w rzeczywistości miał miękkie i delikatne. W całości całych dłoni, je jedyne miał łagodne, ponieważ wewnętrzną stronę miał nieco twardszą, co Taehyung zauważył kiedy dłonią objął cały jego policzek i zmusił go do spojrzenia mu w oczy.

- Nie tutaj - wychrypiał jedynie, a oddech po raz kolejny utknął mu w przełyku, kiedy druga ręka Jungkooka załapała go mocno za nadgarstek i pociągnęła jego ciało w nieznanym kierunku.

Choć wstyd nadal go palił, nie umiał powstrzymać oczekiwania z mieszanką ekscytacji. Spoglądał nieśmiało na szerokie plecy generała, który pośpiesznie ciągnął go ku zapomnianemu molo, gdzie odbywali pierwsze, poważne rozmowy. Miał wrażenie, że jego palce są na przemian zimne i ciepłe. Dłonie lekko mu drżały, co Taehyung dostrzegł, ponieważ jego skóra wciąż była w uścisku generała.

Dotyk miał teraz silny. Jakby Jungkook wyzbył z siebie wszelkie zahamowania, chcąc dotykać bez końca Taehyunga. Król Jabłoni zauważył, że jego ciało pragnęło jego dotyku już dawno, jednak rozsądek usilnie powstrzymywał jego chęci. Teraz jednak zdrowe myślenie leżało pokonane przez emocje, które drapały jego policzki i szyję.

Junkgook szedł szybko. Taehyung mógł jedynie obserwować jak jego ramiona drążą z nadmiaru emocji, jednak twarzy nie mógł przyuważyć, ponieważ wlekł się tuż za nim. Ograniczył się więc do zaciskania palców wokół jego dłoni, która nieumyślnie oddawała ten gest.

Znajome, drewniane deski mignęły mu przed oczami, jednak nie miał szansy na postawienie stopy na pomoście, bowiem Jungkook zatrzymał się gwałtownie tuż pod płaczącą wierzbą, wpychając króla Jabłoni w spływające gałęzie. Taehyung wiedział dlaczego to robił. Jako, że był królem mógł teoretycznie robić to, na co miał ochotę, ale ta zasada nie obejmowała Jungkook, choć miał wysoki status. Kolejna rzecz, której Taehyung nie znosił we władzy, jednak jego myśli szybko wyparowały, kiedy poczuł jak jego policzki znowu zostały objęte, tym razem przez parę dłoni.

Jego oczy pociemniały, nie mieniły się na ten ciepły kolor, który zawsze nosił w tęczówkach - Taehyung miał wrażenie, że w jego głębi czaiła się nieznana mu nuta, jednak nie sprawiała mu dyskomfortu. Raczej czyniła to, że sam miękł pod porzeczkowym spojrzeniem, a policzki zapłonęły po raz kolejny.

- Jungkook - niemal jęknął błagalnie, spuszczając wzrok na jego usta, które teraz wyglądały na niemal apetyczne. Czemu nie zauważył ich atrakcyjności wcześniej?

Jungkook zagryzł wargę, tak by król Jabłoni mógł to dostrzec, lecz robił to jedynie przez złośliwość, bowiem jego kącik lekko drgnął ku górze.

Opuszkami palców zbadał wpierw kontur jego szczęki, tak, że Taehyung drgał w jego uścisku, ponieważ jego ciało to aprobowało. Później zjechał dotykiem do policzków, by ponownie zbadać ich teksturę i po raz kolejny utwierdzić się w przekonaniu, że policzki króla Jabłoni były niesamowicie miękkie - trochę przypominały mu w dotyku płatki kwiatów jabłoni, kiedy łapał je w dłonie w okresie przekwitania.

Z lekkim zawahaniem, jakby dopiero teraz dotarło do niego co wyczyniał, przejechał palcem po jego rozchylonych ustach, czując łagodność i przyjemną wilgoć. Taehyung wypuścił drążące westchnienie, nie rozumiejąc zupełnie jak dobrze się czuł. Nie umiał pojąć dlaczego od tak małego dotyku miał ochotę się rozpłynąć, a jego ciało pragnęło więcej.

- Jesteś pewien? - zapytał, jakby miał na myśli zupełnie co innego niż pocałunek. W tej chwili jednak Taehyung nie przejmował się niczym i był więcej niż pewien, że chciał Jungkook.

Dość czekał. Dość też odmawiał sobie miłości, a jedynie czego pragnął to jego ust.

- Na bogów, tak - wychrypiał, jednak jego głos nie był taki sam. W głębi pobrzmiewała prawie bolesna prośba.

Jungkook ją usłyszał.

Sam wypuścił westchnienie i pochylił się nad Taehyungiem. W nozdrza uderzył go jego zapach, tak dobrze mu znany przez ostanie dni. Iskrzące, błękitne oczy niemal go błagały o uwagę i to chyba to sprawiło, że jęcząc w oczekiwaniu, objął jego wargi swoimi.

Kolna Taehyunga natychmiast się ugięły pod jego ciężarem, a ręce odnalazły drogę do jego szyi i ogarnął go ramionami, przyciskając się do niego tak mocno jak tylko mógł. Pod palcami poczuł miękkość satyny jego szat i ukradkiem łagodność jego skóry. Sam natomiast wyczuł jak Jungkook wplątał dłoń w jego włosy tuż przy jego karku i niemo poprosił go o lekkie odchylenie, co z radością uczynił. Powieki opadły, a do jego uszu - jakby z oddali - dobiegł dźwięk skrzydeł ptaków, które spłoszone uciekły ku niebu.

Jungkook smakował jak woda źródlana pomieszana z kwaśnością porzeczek. Jego wargi były odrobinę szorstkie, jednak posiadały również błogą wilgotność, taką że Taehyung niemal natychmiast zatracił się w uczuciu tego, że miał go tak blisko siebie. Rozpaczliwie wręcz wtulał ciało w jego własne, a Jungkook z radością go przyjmował, co udowodnił, kiedy jego druga dłoń złapała go w talii i mocno przycisnęła go do siebie.

Całował go mocno i szorstko. Taehyung to lubił, jego myśli przyozdobiła mgiełka przyjemności oraz rozpaczliwa chęć bycia jeszcze bliżej. Król Jabłoni dokładnie czuł jak palce generała zaciskają się na jego puklach włosów, a sam Jungkook drapieżnie pochylał się w jego stronę, łapiąc jego wargi w coraz śmielszym uścisku.

Taehyung pozwolił sobie na westchnienie, co wykorzystał Jungkook przesuwając językiem po jego wargach, jednak nie odważył się na śmielszy gest. To jednak wystarczyło, by Taehyung zatracił całkowicie kontrolę, a jego ciało zwiotczało od przyjemności.

Miał ochotę jęczeć, niemniej zdesperowane pocałunki Jungkooka natychmiast zagłuszały jakiekolwiek dźwięki. Może o i lepiej, pomyślał prędko.

Poczuł jak policzki go piekły, kiedy dłonie Jungkooka złapały go za szyję, a on po raz ostatni wycisnął na jego ustach wilgotny pocałunek. Niemal niechętnie oderwał się od jego warg, by oprzeć czoło o jego własne. Otworzył oczy, by spotkać się z roziskrzonymi, porzeczkowymi tęczówkami, które kryły w sobie radość i jak zdaje mu się, powstrzymywane podniecenie.

Taehyung zarumienił się niesamowicie, jednak nie miał możliwości odwrócenia wzroku, ani chęci. Pragnął patrzeć się na Jungkooka w nieskończoność.

- Nie żałujesz? - zapytał cicho Taehyung. Jego głos nie był tym, co używał na co dzień, jego chrypa pogłębiła się dwukrotnie, w niektórych miejscach nawet się załamując.

Jungkook zmarszczył brwi, a oczy lekko się zwęziły, jakby usłyszał niedorzeczność lub absolutną bzdurę.

- Czego mam żałować? - odbił, pchając Taehyunga w stronę pnia drzewa. Młody król poczuł jak plecami zderzył się z twardą korą, jednak nie pisnął nawet słówka, kiedy ramiona Jungkooka go objęły, a twarz schował w jego włosy. Wydawało mu się, że lekko pociągnął nosem. - Mam żałować, że spełniły się moje marzenia? A może tego, że pocałowałem osobę, którą chciałem pocałować od tak dawna?

Taehyung westchnął i z lekkim zawahaniem podniósł rękę i objął policzek Jungkook. W odpowiedzi generał zamruczał zadowolony, jednak nie oderwał się od własnego zajęcia.

Taehyung miał ochotę się śmiać. Nawet płakać. Wydawało mu się nawet, że był absurdalnie szczęśliwy, a jego ciało stało się lżejsze kilka kilogramów.

Zamknął oczy, czując jak w kącikach zebrały mu się łzy. Sam natomiast ufnie wtulił się w równie chętnego Jungkook, który z kolei bezgłośnie wzdychał, trzymając własny świat w ramionach.

Babciu - pomyślał mgliście - Poznałem w końcu kogoś. I jestem absolutnie, bezwarunkowo zakochany.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top