19.

Meldujemy się!


Louis spojrzał na mnie, kiedy wsiadałem do jego samochodu. Byłem co prawda trochę nieobecny, jednak nie dawałem tego po sobie poznać. Wydarzenia minionego weekendu boleśnie mnie przytłoczyły. Spotykałem się z Louisem. Nick zmieniał się w wilka. Niall prawdopodobnie był łowcą. Gorzej być nie mogło. A nie, jednak mogło. Louis zabił Jasona, prawie wyssał ze mnie krew i pomagał Nickowi przejść przemianę.

-Harry, jeśli masz jakieś wątpliwości..-zaczął Louis, ściągając moją uwagę. Westchnąłem, zapominając znowu, że Lou może czytać mi w myślach.

-Nie, Lou.

-Przecież słyszę- mruknął.

-Po prostu to wszystko stało się tak nagle i jeszcze nie zdążyłem się przyzwyczaić. Jestem pewien, że chcę z tobą być, Lou- chłopak skinął, parkując pod szkołą. Ludzie mijali jego samochód, stawali pod murami szkoły, ciekawi, z kim tym razem przyjechał. W mojej głowie nagle pojawił się obraz imprezy w jego domu. Ściągnąłem brwi, odganiając tą myśl. Louis wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi.

-Jeśli cokolwiek będzie ci zaprzątać głowę, powiedz mi, zgoda?- szepnął, pomagając mi wysiąść z samochodu. Pogłaskał wierzchem dłoni mój policzek- Zależy mi na tobie dzieciaku.

-Tak?-uśmiechnąłem się przebiegle, widząc Lucasa i parę innych ludzi, gapiących się na mojego Lou.

-Tak- uniósł brew.

-To pokaż mi jak bardzo- szepnąłem, kokieteryjnie go zaczepiając. Szatyn zaśmiał się lekko, a po chwili zatrzasnął drzwi swojego auta i gwałtownie wpił się w moje usta. Słyszałem oburzone jęki, kiedy oplatałem go nogami w pasie. Uśmiechnąłem się przez pocałunek, a kiedy posadził mnie na masce swojego drogiego samochodu i stanął pomiędzy moimi nogami, całując moją szyję, byłem najszczęśliwszą osobą na świecie. Poczułem mrowienie tuż pod żuchwą, więc wiedziałem, że Lou zostawił po sobie ślad- Szkoda, że ja ciebie nie mogę oznaczyć- mruknąłem, kiedy się odsunął.

-Ale możesz próbować- zaśmiał się. Przewróciłem oczami. Louis splótł nasze palce i ruszyliśmy do szkoły.



Stałem pod szafkami, bawiąc się telefonem, kiedy ktoś do mnie podszedł. Horan. Spiąłem się, nie dlatego, że mógłby mi coś zrobić, tylko dlatego, że wiedział, jak coś zrobić Lou.

-Możemy porozmawiać?- spytał cicho. Ściągnąłem brwi.

-Horan, ja nie..

-Chodzi o tego twojego wampira- mruknął- Chodź. Proszę.

Przełknąłem gulę w gardle i ruszyłem za blondynem. Szedł w kierunku starego korytarza, który od lat był w tej szkole zamknięty. Horan złapał jakiś pręt i wybił szkło w drzwiach, przechodząc przez powstałą dziurę. Wziąłem głębszy wdech i zrobiłem to samo. Znaleźliśmy się na schodach, a chwilę później w piwnicy. Nigdy tu nie byłem. Do tego liceum przyszedłem już gdy to przejście było zamknięte.

-Niall..-zacząłem nieco wystraszony. Nie widziałem go nigdzie, wokół było ciemno. Dopiero, kiedy poświecił latarką, zobaczyłem kontur jego postaci.

-Nie bój się Styles, nic ci nie zrobię- mruknął blondyn- W razie czego, jestem pewien, że twój wampirek przyjdzie.

-Tego chcesz, prawda? To pułapka?- zaśmiał się.

-Naoglądałeś się za dużo filmów, dzieciaku- spiąłem się. Lou tak do mnie mówił- Nie. Chcę po prostu z tobą porozmawiać.

-O?

-Jak się pewnie domyśliłeś, jestem łowcą- spiąłem się- Mój tata został zamordowany w zeszłym tygodniu. Podejrzewam, że był tropicielem i jego...dar... przeszedł na mnie. Nie chciałem tego. Nigdy nie wierzyłem w te bzdury, ale.. coś mi kazało wtedy zaatakować Tommo i... Zacząłem się zastanawiać. Nie chciałem mu nic zrobić. Powiedzmy, że wierzę, że istnieją dobre wampiry.

-Po co mi to mówisz?

-Bo chcę twojej pomocy.

-Słucham?

-Pomóż mi z tym walczyć, Styles.

^^

Louis uderzył dłonią o szafkę, kiedy usłyszał, czego chciał ode mnie Niall. Spiąłem się, odsuwając parę kroków. Jeszcze nigdy nie widziałem go aż tak wściekłego. Wziąłem głęboki wdech, patrząc jak Stan bez obaw do niego podchodzi i dotyka jego ramienia. Ściągnąłem brwi. Ja się go bałem, a Lucas tak po prostu go dotykał? Co do cholery?

-Lou, spokojnie- mruknął, pocierając jego ramię- Chodź stąd.

Louis bez słowa ruszył za chłopakiem, a ja postanowiłem iść za nimi. Zastałem ich w toalecie, gdzie Tomlinson pił z jego szyi. Westchnąłem.

-Louis, nie sądzisz, że to dosyć ryzykowne?- oderwał się od chłopaka, patrząc na mnie.

-Nie? Gdyby ktoś tu wszedł, to wymazałbym pamięć i po problemie. Poza tym, słyszę myśli ludzi, zbliżających się.

-No tak, ale... Lou, dlaczego nie możesz ze mną gadać?

-Mogę. Ale nie chcę cię więcej wystraszyć, skarbie- uśmiechnął się lekko. Poczułem się głupio. Wiedziałem przecież, że nie zrobi mi krzywdy, ale mimo wszystko się bałem. Westchnąłem ciężko, opierając się o ścianę.

-Co zrobimy z Niallem?- spytał cicho Stan.

-Weźmiemy go po szkole do nas- mruknął- Powie nam , co i jak, a wieczorem zrobimy sobie z Liamem wycieczkę do Transylwanii i Włoch.

-Że jak?

-Później ci to wyjaśnię skarbie- Lucas przewrócił oczami i wyszedł z toalety.

Westchnąłem i skinąłem głową.

-Jesteś pewien, że to dobry pomysł, zabrać go do was? Może próbować was zabić.

-Spokojnie, skarbie-uśmiechnął się- będzie nas więcej. No i mamy młodego wilczka na stanie.

-Nick wciąż u was jest?

-Dopiero teraz się przemienił- skrzywił się- całą noc jego kości się łamały, nie masz pojęcia nawet jak wrzeszczał. Dobrze, że cię tam nie było. Nie umieliśmy sobie z nim poradzić. Ugryzł mnie nawet- jego grymas powiększył się, a ja natychmiast znalazłem się przy nim.

-Nic ci nie jest?

-Jest, tak trochę. Ugryzienie wilka jest dla nas niezbyt ciekawe. Ale dam radę- westchnął, odsuwając się. Przygryzłem wargę, wtulając się w jego ciało. I kurwa, miałem ochotę na seks. Usłyszałem jego dźwięczny śmiech- Na mnie gadałeś, jak chciałem się pieprzyć w sklepie.

-Zamknij się- mruknąłem, ciągnąc go do kabiny. Popchnąłem go na muszlę, od razu siadając na jego kolanach i łącząc nasze usta w niechlujnym pocałunku. Wiedziałem, że nie mam zbyt wiele czasu, przerwa trwała jeszcze tylko dwadzieścia minut. Rozpiąłem jego spodnie i wsunąłem dłoń w bokserki, masując twardego członka. Uśmiechnąłem się w jego usta, czując jak jego penis jest już gotowy.

-Doprowadzasz mnie do szaleństwa- warknął i gwałtownie pociągnął moje spodnie w dół. Całował moją szyję, gdy poczułem w sobie jego palec. Spojrzałem na niego zaskoczony- Nie chcę sprawić ci bólu- rzucił od razu, szybko poruszając we mnie palcem. Jęknąłem zaskoczony, bo to uczucie było cholernie przyjemne, jednak złapałem jego nadgarstek, zaprzestając ruchów.

-Nie mamy na to czasu. Po prostu już to zrób- mruknąłem, wygryzając się w jego ramię, kiedy po prostu spełnił moje życzenie.

-Znowu bawisz się we mnie?

-Zamknij się- mruknąłem starając się odgonić łzy. Niby z jednej strony lubiłem ten ostry seks, bez przygotowania, ten ból i cholerny dyskomfort. Ale z drugiej strony brakowało mi trochę uczucia i delikatności, brakowało mi łagodności.

-Obiecuję ci, że jeszcze będziesz miał wspaniały, delikatny seks- szepnął- Będziesz miał swój porządny pierwszy raz.

-Pierwszy raz to ja miałem porządny- zaśmiałem się, unosząc się i opadając na jego członka- Lubię to, naprawdę Louis.

-Pokochasz wolny seks, zobaczysz.

-Dobrze tatusiu- uśmiechnąłem się złośliwie. Tęczówki Louisa zaszły mgłą, co nieco mnie przeraziło.

-To tylko oznacza większe podniecenie- mruknął, zaczynając się we mnie gwałtownie wbijać. Nawet nie wiem kiedy wstał, przyciskając mnie do ściany kabiny i wbijając się we mnie coraz mocniej i szybciej. Robił to agresywnie i bez żadnej delikatności. Co pchnięcie z mojego gardła wyrywał głośny jęk lub krzyk jego imienia.

-Kurwa, Louis- jęknąłem, dotykając swojego penisa. Szatyn natychmiast odtrącił moją dłoń- Jesteś okropny, ja chcę już dojść- wysapałem, choć nie było to łatwe.

-Dojdziesz, Harry. Ale tylko dzięki mojemu kutasowi w tobie- jęknąłem na jego bezpośredniość. Zacząłem się zastanawiać, czy on kiedyś komuś obciągnął- Masz o czym myśleć, naprawdę- zaśmiał się, trafiając w moją prostatę. Jęknąłem głośno- Tak, robiłem to kiedyś. Zagwarantować też tobie taką rozrywkę?

-Nie nabijaj się ze mnie tylko wbijaj we mnie- warknąłem, zaciskając ścianki wokół niego. Zaśmiał się, znowu przyspieszając. Teraz było to już zbyt nienaturalne i zbyt dobre. Doprowadził mnie na skraj, ale kiedy już byłem blisko, on zwolnił tempo. I to cholernie- Louis kurwa mać.

-Tak, tak, ja ciebie też- zachichotał, po czym znowu przyspieszył. Tym razem nie bawił się ze mną, tylko sprawił, że doszedłem z głośnym jękiem jego imienia. Byłem przekonany, że słyszał nas każdy, kto przeszedł obok toalety- Pan Anderson również- zaśmiał się.

-Co? Skąd.. Był tu?!

-Nie. Jest w pokoju.

-No aż tak głośny to ja nie jestem.

-Jesteś. Ale chodzi mi bardziej o to, że Anderson jest zmiennokształtnym.

-No chyba kurwa kpisz- wysunął się ze mnie.

-Nie. Czy Niall ma biologię dzisiaj?

-Nie wiem... Czekaj, Ed ma dzisiaj fizykę, a biologia jest w tym samym czasie, więc tak! Kurwa!

-No, to ty się ogarnij, a ja skoczę po naszego blondaska. Nie zostajemy w szkole.

-Czekaj!- złapałem go za rękaw i przyciągnąłem do siebie, wyciskając mu malinkę na żuchwie. Spojrzał na mnie, z rozbawieniem- Wiem, że się nie utrzyma długo. Ale chociaż na chwilę.

-Jesteś niemożliwy, dzieciaku. Bądź za dziesięć minut w samochodzie- podał mi kluczyki- Tylko kurwa nie odpalaj go.

Skinąłem głową, ubierając się i idąc do jego auta. Louis zniknął chwilę przede mną, a ja szybko zgarnąłem rzeczy i siedziałem już w jego ukochanym, czerwonym Audi. Niby nie pozwolił mi odpalić silnika, ale było zimno no i zakazany owoc smakuje najlepiej...

Wcisnąłem kluczyki do stacyjki, ale zanim zdążyłem je przekręcić, na moim nadgarstku były zaciśnięte palce Louisa.

-Co ci powiedziałem?

Założyłem dłonie na piersi, jak małe dziecko, a Niall wcisnął się na ciasny tył samochodu.

-Nie lubię cię już- mruknąłem.

-Bzdura- parsknął- kochasz mnie.

I okej, moje serce stanęło.

-Kiedyś cię nauczę jeździć. Ale jak będzie bezpieczniej na drodze.

Skinąłem, nie odzywając się. Miał rację? Kocham go?

^^

-Cześć, Liam- mruknąłem, wchodząc do domu. Chłopak właśnie zapinał koszulę. Miał cholernie wyrzeźbiony brzuch, ale to chyba jakaś cecha wspólna wampirów. Każdy seksowny, niesamowicie piękny i wysportowany. A pośród tego wszystkiego ja. Zwykły, mały, gruby, szary człowieczek.

-Jeszcze raz pomyślisz, że jesteś gruby, to z tobą zerwę- warknął, przechodząc obok mnie. Niall spojrzał zaskoczony na Louisa, a potem na mnie- To jest nasz łowca- westchnął szatyn, patrząc na brata.

-Horan. Twój ojciec nieźle namieszał w naszym życiu, ale mieliśmy pakt. Miał nas nie tykać. Ty też nie powinieneś- warknął Liam. Nie wyglądał na przyjaznego- Dzwoniłem do Paula. Jest w południowej części Włoch. Będzie na nas czekał wieczorem, a potem ruszymy do Rumunii. Dziadek powinien coś poradzić.

-Tak, dobry pomysł.

-Kiedy wrócicie?

-Musimy do urodzin Lou- mruknął Liam- Więc maksymalnie parę dni Harry.

Westchnąłem. Spojrzałem znowu na wampira i przygryzłem wargę. Znowu przed oczami miałem imprezę tutaj. Kurcze, nic z niej nie pamiętałem. Usiadłem na kanapie i zamknąłem oczy.

Głowa mnie już trochę bolała od nadmiaru alkoholu i głośnej muzyki. Liam wspominał, że jak będę chciał, to mam iść na górę i odpocząć, albo położyć się spać.

Skierowałem się więc na piętro, chcąc trochę odetchnąć od tłumu. Ruszyłem do pierwszych drzwi po prawej stronie, gdzie miałem spać tej nocy.

Jednak widok, jaki zastałem sprawił, że miałem ochotę się rozpłakać.

Louis leżał nago na łóżku, a na nim siedział równie nagi Stan. Ewidentnie Lucas ujeżdżał Tomlinsona, co można było stwierdzić bo jego jękach i zadowolonym wyrazie twarzy. Chciałem stamtąd uciec, ale nie mogłem się ruszyć. Kiedy Lucas nachylił się i pocałował Lou, nie wytrzymałem. Z mojego oka wypłynęła łza, a moje myśli krzyczały. Zamknąłem drzwi w momencie, kiedy Louis spojrzał w moją stronę i niepewnie ruszyłem na dół. Chciałem wyjść z tego domu jak najszybciej.

Niestety przeszkodził mi Liam.

-Co się stało?- pociągnąłem nosem, nie odpowiadając- Harry...

-Lou-Louis... On i.. i Lucas.. oni... na górze- wyjąkałem. Liam westchnął, zamykając na chwilę oczy. Złapał mnie za rękę i pociągnął na górę- Gdzie..

-Chodź- rzucił- powinienem wymazać ci to z głowy- mruknął cicho.

-Szkoda, że nie umiesz- rzuciłem. Spojrzał na mnie zaskoczony- Po co tam idziemy?

Liam wepchnął mnie do swojej sypialni i zamknął za nami drzwi. Popchnął mnie na łóżko i usiadł na moich kolanach okrakiem. Patrzyłem na niego zdziwiony. Chłopak zaczął kombinować coś przy moich włosach, aż je rozpuścił. Patrzyłem na niego zdezorientowany.

-Zależy mu- rzucił, patrząc w moje oczy- On się po prostu boi i musi jakoś odreagowywać.

-Liam.. Nie tłumacz go. Między nami nic nie ma.

-Między wami jest aż za dużo. Daj mu odreagować...

-Ale on wiedział, że ja tam mam spać- szepnąłem, patrząc na niego z dołu- wiedział, że mogłem tam wejść w każdej chwili.

-Nie wiedział. Nie miał pojęcia, że zostajesz na noc- westchnąłem.

-Czyli to moja wina?

-Nie, broń Boże- powiedział-Daj mu czas.

-Ale..

-Okej, spróbujemy inaczej. Myśl intensywnie o tym, że się całujemy.

-C-nie skończyłem, bo Liam złączył nasze usta w długim pocałunku, od razu wkradając się językiem do mojej jamy ustnej, a dłonie wsuwając w moje loki. I oh okej, on dobrze całuje, ale to nie z nim chciałem się całować... No i wolę dłonie Lou w swoich włosach.. Są delikatniejsze...

Liam zaczął odpinać guziki mojej koszuli, a ja naprawdę nie wiem, dlaczego nie protestowałem. Ale kiedy moja koszula została na łóżku za mną, drzwi do sypialni otworzyły się, a w nich stał Louis. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, ale oczy miał czarne.

-Hej braciszku- powiedział Liam, odsuwając się ode mnie.

-Jak kurwa mogłeś?- spytał, opierając się o framugę.

Potrząsnąłem głową, patrząc na Louisa. Ściągnął brwi, ale nie spojrzał na mnie. Dalej przeglądał swój telefon. Wiedziałem, że czyta teraz moje wspomnienia.

-Powiedz mu wreszcie prawdę- rzucił i zamierzał wyjść, ale zatrzymał się w drzwiach i spojrzał na mnie- Dobrze całujesz.

-Ty też, ale- zawahałem się. Obaj spojrzeli na mnie, oczekując odpowiedzi- nie rób tego więcej..- mruknąłem. Liam zaśmiał się- A już na pewno nie dotykaj moich włosów. Wolę, jak Louis to robi- obaj spojrzeli na mnie, ściągając brwi.

-Zaraz przyjdę- powiedział i zamknął drzwi za sobą i bratem. Westchnąłem, wstając i podchodząc do okna. Było mi zbyt duszno, żeby się ubierać. Jak daleko posunąłby się Liam? Skąd w ogóle wiedział, że Lou tu przyjdzie? Zamknąłem oczy, opierając czoło o chłodną szybę- Liam, ja mu kurwa wymazałem pamięć o..

Louis spiął się na fotelu.

-Słuchaj, bardzo cię przepraszam, za to co teraz zrobię- westchnął. Po chwili do pomieszczenia wszedł praktykant z naszej szkoły.

-Pan Franco?

-Cześć, Harry. Lou, jesteś pewien?

W tym momencie zrozumiałem. Spojrzałem na swojego chłopaka z wyrzutem. Ale on dalej unikał mojego wzroku.

-Nie zrobiłeś tego- wycedziłem.

-Musiałem- powiedział tylko.- Tak było bezpieczniej.

-Jakie jeszcze wspomnienia mi usunąłeś?

-Nie mam pojęcia- do salonu nagle wszedł Zayn. Był cały poobijany, zakrwawiony. Louis zignorował mnie i doskoczył do Mulata. I właściwie nie miałem mu tego za złe- Co się stało?

-Nick jest dosyć agresywnym wilkiem- rzucił, patrząc na mnie- I ciągle myśli o Harrym.

-Co myśli?- Louis spojrzał na mnie, a potem skupił się na przyjacielu. Następnie wyszedł z domu, trzaskając drzwiami, a ja ściągnąłem brwi.

-Nie mówiłeś, że się z nim przespałeś- powiedział chłodno Liam, wchodząc do pomieszczenia.

-Że niby co zrobiłem?- spojrzałem na nich w szoku.

-Trzeba znaleźć Lou- westchnął Liam.

-Daj mu spokój. Jedyne, co może zrobić to kogoś przelecieć i wypić pół baru.

-No właśnie o ten bar się boję. Jest wściekły. Będzie zabijał bez opamiętania.

-Obstawiałbym prędzej, że będzie ruchał bez opamiętania- rzucił James, znajdując się w salonie. Moje serce się zatrzymało- Jeśli Harry nie pamięta, że spał z Nickiem, to albo tego nie zrobił albo nasz młody wilczek ma nieczyste sumienie.

-Sugerujecie, że mnie wykorzystał?

-A pamiętasz, żebyś kiedykolwiek się z nim pieprzył?

-Nie..- przygryzłem wargę.

-Więc już znasz odpowiedź-mruknął Franco- Dzwońcie do Lucasa. Tylko on go tu może ściągnąć- No i kurwa to mi się nie podobało.

Louis.

Wybiegłem z domu wściekły. Nie sądziłem, że Harry mógłby mnie zdradzić. Nie sądziłem, że byłby zdolny mnie tak okłamać, zamaskować swoje myśli...Ignorowałem jego połączenia, ignorowałem każdego, kto próbował się do mnie dodzwonić. Kiedy Stan napisał, że ma ochotę na seks, zawahałem się. Nie chciałem zdradzić młodego, ale on nie miał skrupułów, więc czemu ja miałbym je mieć?

Zapukałem do domu Lucasa, po czym od razu wszedłem. Wszędzie było cicho, więc podejrzewałem, że był u siebie. Nie spodziewałem się pułapki, choć powinienem. Kiedy zobaczyłem swojego brata na łóżku, a obok Zayna z sadystycznym uśmiechem, wiedziałem, że wpadłem.

-Kurwa- mruknąłem.

-Harry'ego tu nie ma- zauważył Stan, wychodząc z toalety- a z seksem nie żartowałem. Naprawdę mam ochotę.

-Teraz to sobie radź z ręką- warknąłem- I nie nazywaj tak Harry'ego. Wciąż jest moim chłopakiem.

-Ciekawe jak długo.

-Spierdalaj. Czego chcecie?- zwróciłem się do brata i jego chłopaka.

-Harry nic nie wie o tym. Co oznacza, że albo nic się nie wydarzyło albo..

-Nick wykorzystał Harry'ego- rzucił Liam. Ściągnąłem brwi.

-Zabiję gnoja. Jak on w ogóle śmiał go dotknąć? Zapierdolę śmiecia. Już długo nie pożyje- i natychmiast wybiegłem z pokoju.

Wróciłem do swojego domu, gdzie wyczuwałem obecność swojego chłopaka. Przygryzłem wargę, wchodząc do swojej sypialni. Harry leżał na moim łóżku, zwinięty w kłębek i cicho szlochał.

Byłem idiotą, dlaczego ja mu na to pozwoliłem? Teraz Lou mnie zostawi. Boże, jakim ja byłem idiotą.. Dałem się wykorzystać.. Pozwoliłem Nickowi na zrobienie ze mną, co chce. Dlaczego on mi to zrobił?

Louis mi nie wybaczy... Dałem dupy. I to dosłownie..

Zamknąłem oczy. Byłem zły, ale nie na moją księżniczkę. On był tylko pionkiem. To Grimshaw pociągnął za sznurki. Może podał mu jakąś tabletkę? A może w ogóle zrobił coś gorszego?

Niepewnie podszedłem do łóżka, siadając na jego skraju. Pogłaskałem Harry'ego po głowie. Kiedy poczuł moją dłoń, spojrzał na mnie przekrwionymi oczami, a zaraz później się we mnie wtulił.

-Louis, przepraszam- szepnął- Nie zrobiłem tego, nie świadomie.. Louis, błagam, nie zostawiaj mnie. Lou ja cię kocham- mówił szybko i nieskładnie.

-Spokojnie, nigdzie się nie wybieram- położyłem się obok niego, przeciągając na swoją klatkę piersiową- Nie daruję mu tego, skarbie.

-Nie rób mu krzywdy, Lou- szepnął Harry. Spojrzałem na niego zaskoczony- Podejrzewam, że on już nie był sobą.

-Nie wierzę, że go bronisz- prychnąłem.

-Taki już jestem- takiego musisz mnie kochać. Nie potrafię, Harry. Przepraszam.

Pocałowałem go w czoło i ułożyłem na pościeli.

-Louis, on wciąż jest moim przyjacielem- zacisnąłem pięść. Po tym wszystkim, on.. Prychnąłem.

-Postaram się wrócić do czwartku- chłopak skinął, a ja wyszedłem, wpadając na Liama- Ruszamy. Zayn proszę, opiekuj się nim.

-Pewnie.

-I uważaj na Horana. Jeśli będziesz chciał ukarać jego albo Nicka, wrzuć ich do klatki. To może być ciekawe widowisko, więc najlepiej nagraj. Ah i pod żadnym pozorem nie pozwól Harry'emu spotkać się z Nickiem.

Mulat skinął, a następnie pocałował czule Liama.

-Uważajcie na siebie.

-Wy też- rzucił Liam. Spojrzałem na brata i wyszliśmy z domu, od razu wsiadając do mojego Audi. Droga przed nami była długa, ale wiedziałem, że pokonamy ją szybko.



We Włoszech byliśmy około drugiej w nocy. Paul czekał na nas na pustej plaży w Cattolice. Miasto było piękne i zanotowałem sobie w głowę, żeby kiedyś zabrać Harry'ego właśnie w to miejsce. Podszedłem do Paula i uścisnąłem jego dłoń.

-Co was sprowadza?- spojrzałem na niego i westchnąłem, siadając na piasku.

-Jak duże są szanse na powrót innych rodów łowców?- spojrzałem na niego, przygryzając wargę- I jakie konsekwencje mogę ponieść, jeśli połączę się z człowiekiem? Lub wilkiem?- dodałem po chwili.

-Słucham? 


xXxXxXxXxXxXxXxXx

Po pięciu dniach w końcu wrzucam rozdział 19. Rozdział 20 jest podzielony na trzy części i pierwszą część wrzucę w sobotę/ niedzielę. A potem się zobaczy. 

W przyszłym tygodniu może być problem ze wstawianiem bo

a)ostatnie dni z klasą, którą kocham

b)konsultacje maturalne

c)mam badania i mogę nie wyrobić

Miłego wieczorku, wampirki!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top