12.
WESOŁEGO PO ŚWIĘTACH!
Kolejny dzień minął dosyć szybko. Louis, co prawda, nie pojawił się w szkole, ale Stan był. Mogłem być w pewnym sensie spokojny. Nie wiedziałem, co jest pomiędzy mną, a Tomlinsonem, ale lubiłem to. Byliśmy ze sobą blisko, całował mnie... Czułem się dobrze w jego towarzystwie. Właściwie, chciałem, żeby mnie przeleciał. To chyba była jedyna rzecz, której tak bardzo pragnąłem w ostatnim czasie.
Byłem prawiczkiem. Przynajmniej analnie. Jedyne seksualne doświadczenia miałem z Nickiem. I raczej było to obciąganie za pomocą ręki, nie licząc jednego razu w górach, kiedy Grimshaw.. Wzdrygnąłem się. Nie potrafiłem o tym myśleć.
Wieczorem dostałem wiadomość od Liama, że zapraszają mnie do siebie, na basen. Chętnie się zgodziłem i ruszyłem do domu braci. Ich rodziców prawie nigdy nie było w domu. Ich ojca nie widziałem nigdy, a matkę raptem dwa razy. Może trzy.
-Liam?- zawołałem, wchodząc do domu. Nie wiedziałem, gdzie oni do cholery mają basen, a wolałem więcej nie szukać w tym domu. Chłopak jednak nie odpowiedział, więc ruszyłem na górę. Z każdym kolejnym krokiem słyszałem odgłosy seksu. Podejrzewałem, że to Louis sobie znowu kogoś sprowadził. Bez wahania ruszyłem do sypialni Liama, która byłą uchylona. Przez szparę dostrzegłem, że na łóżku leży Liam i Zayn siedzi na nim- kurwa- mruknąłem i szybko stamtąd uciekłem, wpadając prosto w ramiona Tony'ego- A ty co tu robisz?
-Umówiłem się z Louisem i Jamesem, a ty?- uniósł brew.
-Jamesem? Moment moment. Ty i Lou jesteście wampirami...
-Ja też- usłyszałem za plecami.
-Ja pierdole, czy ktoś tutaj nie jest wampirem?
-Ja- z sypialni Louisa wyszedł Troy- I ty.
-Ty jesteś wilkiem- mruknąłem, starając ignorować to, że ubierał dopiero koszulkę.
-Cześć Harry- spojrzałem na lewo, gdzie stał Louis- Przepraszam za Liama. To trochę potoczyło się inaczej niż miało- zaśmiał się nerwowo.
-Wampir może uprawiać seks z wilkołakiem?
-Zayn nie jest wilkołakiem, tylko zmiennokształtnym. To różnica. I teoretycznie nie powinni, ale czy wampir może współżyć z człowiekiem? Też nie powinien, a ja i tak to robię- wzruszył ramionami. A ja po raz kolejny w jego obecności, poczułem się, jakby ktoś mnie spoliczkował-Basen jest na dole, chodź.
-Mam spędzić czas z trzema wampirami i wilkiem?
-Właściwie, to jak Zayn i Liam skończą, to do nas dołączą, więc będzie czterech wampirów i dwa wilczki. No i ty.
-Oh, ja pierdolę.
-Nie, nie wydaje mi się, skarbie- mrugnął do mnie, a ja czułem, jak oblewam się rumieńcem.
Basen był tak jakby w piwnicy. Siedziałem na leżaku, obserwując z Troyem, jak Lou wygłupia się z chłopakami w wodzie.
-Co jest między wami?- spytał szeptem.
-I tak nas usłyszy- mruknąłem- I chciałbym, żeby cokolwiek było.
-Wiesz, że moja propozycja jest aktualna?
-Która?- parsknąłem. Stark zamiast odpowiedzieć usiadł mi na kolanach okrakiem- Troy..
-Oh daj spokój. Rozładuj sobie napięcie, które przy nim zdobywasz. Jak dasz ujście..
-Na wycieczce w górach też dałem ujście emocjom, idąc z Nickiem do kibla- burknąłem- skończyło się, że Lou zniknął na trzy godziny, a ja płakałem i błagałem, żeby nie wyjeżdżał z kraju.
-Znowu chciał wyjechać?
-Jak to znowu?
-Często mu się to zdarza. Ale zawsze wraca- rzucił, rozpinając moją koszulę. Przygryzłem wargę, pozwalając mu na to- Musi mu na tobie zależeć, skoro tak wszystko przeżywa.
-Może- wzruszyłem ramionami, zsuwając koszulę z ramion. Troy zaczął rozpinać moje spodnie- Nie zagalopowałeś się trochę?
-Jestem wilkiem, nie koniem- przewrócił oczami z uśmiechem- no zabaw się trochę. To tylko seks. Dawaj- zrobił maślane oczka- no chodź, Ha..- pisnął mało męsko, kiedy Lou szarpnął go w górę. Zaśmiałem się.
-Zostaw go, Stark.
-Nie jest zajęty- zauważył mój kumpel. Westchnąłem. Ale chciałbym być. Przez Louisa konkretniej. Jeśli miał taki problem, że jestem człowiekiem, mógł mnie zmienić Nie miałbym nic przeciwko. Spojrzałem na Troya, ale on właśnie wylądował w wodzie- TOMLINSON!
Zaśmiałem się głośno, mimo że Lou nie było do śmiechu. Patrzył na mnie, a jego tęczówki były czarne. Śmiech utknął mi w gardle.
-Tommo, chodź- usłyszałem Jamesa. Louis wciąż mierzył mnie spojrzeniem- Skarbie..- Tomlinson powoli ruszył w ich stronę, a ja się wkurzyłem, wstając i popychając go do wody. Na moje nieszczęście, złapał mnie i wpadłem do basenu razem z nim. Różnica była taka, że miałem na sobie spodnie, a on był w kąpielówkach.
-Co ty odpierdalasz?- syknął w moją stronę.
-A ty? Co za chore sceny zazdrości wyprawiasz?- warknąłem.
-Nie jestem zazdrosny, a już na pewno nie o ciebie- okej, auć. Nie odezwałem się, tylko podpłynąłem do ścianki basenu i wdrapałem się na brzeg. Zgarnąłem z leżaka swój telefon i koszulę, a następnie ruszyłem do wyjścia. Po drodze minąłem Liama i Zayna, którzy próbowali mnie zatrzymać. Jednak tym razem na to nie pozwoliłem, po prostu wybiegając z domu. W środku zimy, chwilę przed świętami, w mokrych włosach, rozpiętej koszuli i na bosaka.
Poszedłem do Nicka.
Liam.
Zgodziłem się spotkać z Zaynem, dlatego, że Louis mnie o to prosił. Nie chciałem widzieć Mulata, nie po tym co mi zrobił..
Westchnąłem, siadając na kanapie.
Zayn i Louis poznali się sto czterdzieści dwa lata temu, w Anglii. Zayn wtedy się tu wprowadził. Od razu wyczuliśmy, że jest młodym zmiennokształtnym. Nie miał wtedy nawet stu lat, wiedzieliśmy, że mogą być kłopoty. Jego ojciec był przywódcą watahy, nasi rodzice zawarli z nimi względny pokój. Mieliśmy po prostu nie wchodzić sobie w drogę.
Na początku unikaliśmy się wszyscy jak ognia, ale po jakimś czasie odkryłem, że Lou inaczej się zachowuje. Wracał do domu późno i zawsze śmierdział wilkiem. Odkryłem w końcu, że coś go łączy z Malikiem. Na początku myślałem, że oszalał i ma z nim romans. Potem przyznał mi się, że się przyjaźnią i nie spali ze sobą. Po namowach brata, sam zacząłem się z nimi spotykać, poznając lepiej chłopaka. Rzeczywiście można się było z nim dogadać.
Do czasu.
W okresie, kiedy Lou i Zayn się przyjaźnili, miałem narzeczonego. Arthura poznałem, gdy miałem sto trzydzieści dziewięć lat. Arthur miał wtedy czterdzieści. Wywodził się z osobnej dynastii wampirów, ale wciąż zaprzyjaźnionej z naszą. Poznaliśmy się we Włoszech. Po ponad stu czterdziestu latach postanowiliśmy się zaręczyć i kiedy to właściwie zrobiliśmy- Malik go zabił.
Byłem wściekły. Chciałem iść i osobiście wyrwać mu serce. Ale nie mogłem. Przez ten cholerny pakt nie mogłem nic zrobić. Nie mogłem pomścić ukochanego.
Później Louis zerwał z nim kontakty, odcięliśmy się od jego watahy. I choć widziałem cierpienie Lou, nakłaniałem go do kontaktu z nim, on się nie zgadzał. Pierdolił zawsze coś o solidarności.
I znowu. Do czasu.
Nie mieliśmy z Malikiem kontaktu przez równo sto lat. I nagle Louis oznajmia, że to Zayn wyje po nocach i że spotyka się z nim od kilku miesięcy. Potem twierdził, że czegoś nie wiem i kazał mi się spotkać z Mulatem.
I dlatego właśnie teraz na niego czekałem.
Widziałem, jak Zayn troszczył się o Louisa i tym cholernie mi zaimponował. Usłyszałem dzwonek do drzwi i ruszyłem, żeby mu otworzyć. Louis był na polowaniu, a rodzice poza miastem, więc mogliśmy spokojnie porozmawiać, a nikt nas nie słyszał.
-Cześć- uśmiechnął się lekko, kiedy otworzyłem. Wpuściłem go do środka. Miał w wyglądzie coś takiego, co nie pozwalało odwrócić wzroku- Cieszę się, że zgodziłeś się.
-Podobno masz mi coś do powiedzenia- rzuciłem, zapraszając go na kanapę- Chcesz czegoś do picia?
-Herbatę, jeśli można- skinąłem głową i ruszyłem do kuchni, by zaparzyć dwa kubki herbaty. Uwielbiałem ten napój. Ludzie nie mogli wymyślić niczego lepszego, przysięgam- Liam, ja naprawdę przepraszam, za to co się stało wiek temu. Ale musiałem to zrobić-powiedział wchodząc do kuchni.
Szklanka w mojej dłoni pękła. Wziąłem głębszy wdech, biorąc kolejną.
-Dlaczego?
-Musiałem się jakoś bronić- spojrzałem na niego zaskoczony, kiedy zalewałem herbatę. Postawiłem kubek na stole przed nim. Wiedziałem, że Arthur był dosyć agresywny i zazdrosny, ale nie rozumiałem, dlaczego Malik miałby się przed nim bronić- Kenz był cholernie zazdrosny o ciebie- mruknął- Nie podobało mu się to, że spędzasz ze mną tyle czasu.
-Przecież był z nami prawie zawsze Louis.
-Właśnie. Prawie. Kenz przyszedł do mnie jednego wieczoru, mówiąc, że nie życzy sobie żebym się z tobą widywał. Stwierdził, że mnie nie lubi, a ty należysz do niego i nie mam prawa na ciebie patrzeć. Wyśmiałem go. Powiedziałem, że nie jesteś niczyją własnością i nie wiem, co w nim widzisz- wziął głębszy wdech. Oparłem się o szafkę- Wkurzył się i na mnie rzucił. Zaczęliśmy się szarpać, przyszedł Louis i nas rozdzielił. Ten twój wspaniały chłopaczek rzucił się na Lou, wbijając mu srebrny sztylet, tuż pod sercem. Do dzisiaj ma bliznę. Wkurzyłem się i szarpnąłem go, wyciągając sztylet z ciała Louisa i wbiłem mu go w pierś. Robiłem to w obronie nie tylko własnej, ale i twojego braciszka.
-Dlaczego Louis mi tego nie powiedział?- spytałem, odstawiając szklankę. To wszystko pasowało do Arthura, ale nie rozumiałem, dlaczego mój brat to zataił.
-Poprosiłem go, by cię okłamał. Lepiej, że nie wiedziałeś, że Louis tam był i co się wydarzyło. Nie chcieliśmy ci odbierać ostatnich dobrych wspomnień o nim.
-Arthur był chujem i wiedziałem to- westchnąłem.
-Wiem, że to co zrobiłem było okropne i jest niewybaczalne, ale muszę przyznać, że gdyby znów miał zaatakować Louisa albo ciebie, zrobiłbym to samo, bez wahania.
-Dlaczego mnie?- Zayn przygryzł wargę, co wyglądało cholernie seksownie w jego wykonaniu i wstał, podchodząc do mnie.
-Bo podobałeś mi się wtedy i podobasz mi się teraz- szepnął, stając przede mną. Uśmiechnąłem się lekko. To było miłe, ale..
-Wiesz, że taka relacja nie ma prawa bytu?- uniosłem brew.
-Tak, a jaka relacja?- spytał, uśmiechając się chytrze i przyciskając mnie do blatu.
-Między wampirem a wilkiem- szepnąłem.
-Taka?- spytał, przyciskając swoje usta do moich. Uśmiechnąłem się przez pocałunek.
-Tak, właśnie taka- mruknąłem w jego wargi, zamieniając nas miejscami. Teraz Zayn był przyciskany do blatu. Przeniosłem jego dłonie pod pośladki, a on objął mnie nogami w pasie. Czułem jak jego dłonie błądzą po moich plecach, docierając do dołu i ciągnąc koszulkę do góry. Po chwili ta część garderoby leżała na podłodze. Ruszyłem z nim na górę, prosto do mojej sypialni. Położyłem go na łóżku, zawisając nad nim. Ściągnąłem jego T-shirt, ciskając nim na podłogę. Jego dłonie majstrowały przy moim rozporku, by po chwili zsunąć moje spodnie. Sam nie pozostawałem mu dłużny, pozbywając się jego dżinsów i bielizny.
-Wyprzedziłeś mnie- mruknął ze śmiechem. Przeniosłem się z pocałunkami na jego szyję, zasysając się i robiąc tam malinkę- Oznaczasz? Nieładnie tak, Tomlinson- szepnął, zdejmując moje bokserki. Wyznaczyłem sobie mokrą ścieżkę do pępka Mulata i wróciłem do jego ust. Dłoń poprowadziłem między pośladkami, wsuwając w chłopaka jeden palec. Jęknął, wiercąc się niespokojnie. Z uśmiechem całowałem jego żuchwę, szyję, klatkę piersiową, powoli dokładając drugi. Zacząłem nimi szybko poruszać, zginając i krzyżując je co chwilę. Powoli schodziłem coraz niżej i w momencie, kiedy moje usta dotknęły jego członka, dołożyłem trzeci palec. Zacząłem go pieprzyć palcami, by jednocześnie zasysać się na jego członku. Do zabawy dołączyłem język i zęby, delikatnie nimi przesuwając po przyrodzeniu mężczyzny. Język dociskałem na czubku główki i wsuwałem pod napletek. Zayn wił się na łóżku, a z jego ust co chwilę wylatywały niecenzuralne słowa, wymieszane z jękami.
Wyjąłem palce, spotykając się z jękiem niezadowolenia. Obróciłem nas tak, że to ja leżałem na materacu, a Malik znajdywał się na mnie. Patrzył na mnie z tajemniczym błyskiem w oku.
-Na co czekasz? - spytałem rozbawiony.
-Myślałem, że jesteś wampirem, a nie koniem, żeby cię ujeżdżać- zaśmiał się, po czym przerzucił nogi po obu stronach mojego ciała i złapał mojego penisa w dłoń, nakierowując na siebie. Nasze jęki zmieszały się, kiedy opadł na mojego członka.
-Oh tak, skarbie- mruknąłem. Malik pochylił się i wycisnął malinkę na moim obojczyku. Zrobił to też na drugim i na szyi. I w paru innych miejscach- A na mnie mówiłeś, że oznaczam- wysapałem.
-Oh, ja tylko zaznaczam swój teren, kochanie- mruknął, unosząc się i ponownie opadając. Zaśmiałem się lekko. Ślady i tak znikną w przeciągu kilku godzin. Mała wada. Chwyciłem jego biodra, pomagając mu. Wychodziłem swoimi biodrami naprzeciw.
Widziałem jednak, że Zayn, mimo że jest wilkiem, zaczynał się męczyć. Szybko zamieniłem nas miejscami, przyciskając go do materaca i wchodząc w niego głęboko. Z jego ust co chwilę wylatywały głośne jęki i moje imię. I wiedziałem, jak bardzo to jest niepoprawne, ale czułem się z tym wszystkim tak dobrze. Malik jęknął przeciągle, sygnalizując mi, że znalazłem jego prostatę. Starając się teraz za każdym razem tam trafić, wyssałem na jego ramieniu kolejną malinkę. Złączyłem na chwilę nasze usta w niechlujnym pocałunku, bo po chwili znowu ostro się w niego wbijać. Złapałem jego nogi, kładąc sobie na ramionach, co sprawiło, że Zayn czuł mnie jeszcze głębiej. Widziałem jak jego czerwona twarz wykrzywiona jest w ekstazie. Sięgnął dłonią do swojego członka, ale od razu ją trzepnąłem.
-Dojdziesz bez dotykania, rozumiesz?- warknąłem. Jego nadgarstki złapałem nad jego głową, a drugą dłoń zacisnąłem na jego biodrze. Czułem, że jestem blisko, czułem, że Zayn również.
-Li..am- wysapał, kiedy ponownie uderzyłem w jego czuły punkt. Uśmiechnąłem się, trafiając tam kolejny raz i widząc, jak jego twarz wykrzywia się w zadowoleniu. Jęknąłem, kiedy Mulat celowo zacisnął ścianki wokół mojego penisa.
-Rób tak dalej to skończymy szybciej- jęknąłem, łącząc ponownie nasze usta. Zayn ponownie zacisnął się na moim kutasie, tym razem dochodząc. Pobrudził swój brzuch, ale zdawał się tym nie przejmować. Wykonałem jeszcze kilka pchnięć, dochodząc we wnętrzu chłopaka. Ruszałem jeszcze chwilę biodrami, wydłużając nasze orgazmy. Po chwili wysunąłem się i opadłem obok chłopaka. Moja sperma powoli wypływała spomiędzy pośladków bruneta. Nachyliłem się, zlizując jego nasienie z brzucha, po czym całując jego tors złączyłem nasze usta w pocałunku.
-Kurwa- jęknął- seks z wampirem jest naprawdę niesamowity.
Zaśmiałem się.
-A kto tak twierdzi?
-Ludzie, którzy wiedzą- westchnął, wtulając się we mnie. Objąłem go ramieniem, kreśląc jakieś wzorki na jego plecach.
-Wiesz, że to się nie powinno wydarzyć?
-Wiem- skrzywił się, przy zmianie pozycji- I co zamierzasz mnie teraz wypieprzyć z sypialni, jak jednorazową przygodę?
-Z sypialni nie. Ale wypieprzyć jak najbardziej- szepnąłem, łącząc nasze usta w kolejnym, namiętnym pocałunku.
^^
Powoli zeszliśmy do Louisa i reszty jego znajomych, znajdujących się na basenie. Po drodze minął nas wkurzony Harry, ociekający wodą. Czułem jego emocje. Był wściekły, zazdrosny, smutny, ale przede wszystkim zawiedziony.
Uciekł z domu, nawet na nas nie spojrzał, kiedy go zawołaliśmy. Spojrzałem na Zayna, ale on wzruszył jedynie ramionami. Weszliśmy do pomieszczenia. Louis leżał na chłodnych kafelkach przy basenie. Miał zamknięte oczy, ale wiedziałem doskonale, że był wkurwiony. Wyczuwałem jego emocje na kilometr.
-Co się stało?
Szatyn spojrzał na nas pogardliwie.
-Tylko pięć godzin? Krótko- parsknął, zamykając oczy ponownie- Mieliście porozmawiać, a nie się ruchać- mruknął.
-Załatwiliśmy jedno i drugie- zaśmiał się Zayn, podchodząc do niego. Położył się na nim, nie zważając na to, że Louis jest mokry. Cmoknął go w usta, a ja poczułem minimalne ukłucie zazdrości- Co się stało, Boo?
-Pokłócił się z Harrym- rzucił Troy, wychodząc z wody.
-Znowu?- zdziwiłem się, rozbierając do kąpielówek.
-Lou, odpuść go sobie- westchnął Zayn. Przygryzłem wargę.
-Zee ma rację. Harry cię niszczy. Głodówki, narkotyki, morderstwa.. Nie byłeś taki.
-Głodówki?- Mulat spojrzał na mnie zaskoczony.
-Narkotyki?- Troy i Tony również się zainteresowali.
Tym razem to James zabrał głos
-Lou, oni mają rację. To zabrnęło za daleko. Nie możesz tak robić. Jesteś pierdolonym wampirem, nie możesz załamywać się przez jakiegoś tam człowieka.
-To nie jest jakiś tam człowiek- warknął Louis, wstając i zrzucając z siebie Zayna- To jest mój pierdolony Kwiat, ja go sobie nie wybierałem! A teraz już za późno, nic nie zrobię.
-To nie jest Kwiat, Lou- westchnąłem- to nie istnieje. Ty się po prostu zakochałeś.
-Cokolwiek. Ale mam dość jego humorków.
-Louis, napaliłeś go- westchnął Troy- on potrzebuje seksu.
-On jest prawiczkiem- prychnął.
-Co to zmienia? On bez bolca dostaje pierdolca*- parsknął Tony- Jest na ciebie cholernie napalony. Przeleć go, to zobaczysz, że mu przejdzie.
-Jasne- Louis przewrócił oczami.
-Lou, to ma sens- spojrzałem na Malika- Przeleć go, a potem zdecydujesz.
-Zayn!- zganiłem chłopaka. To nie był dobry pomysł. Zranią tego dzieciaka. Chociaż z drugiej strony, on ranił mojego brata na każdym kroku.
-Przemyśl to, Lou- mruknął Malik- Cokolwiek postanowisz, ja zawsze będę z tobą- przyciągnął szatyna do silnego uścisku.
-Wiem, Zayn- westchnął. Mulat odsunął go od siebie i złączył ich usta w czułym pocałunku. Mimo absurdalnej zazdrości, wiedziałem, że to nic nie znaczy- Przestań, bo Li jest zazdrosny- zaśmiał się, odpychając bruneta.
-Niepotrzebnie, kochanie- mrugnął do mnie- Idź zapoluj. To ci dobrze zrobi.
-Nie muszę polować- Louis zmarszczył nos. Wyglądał tak cholernie uroczo- mam Stana.
-Stały żywiciel?
-Tak się potoczyło. Chyba do niego pójdę.
-Napić się czy przelecieć?
-A nie można łączyć przyjemnego z pożytecznym?
-Louis, zranisz go- szepnąłem.
-On właśnie siedzi u Nicka i mogę się założyć, że ssie mu pałę, Liam. Nie zamierzam siedzieć bezczynnie i myśleć nad tym. Wolę zrobić coś lepszego.
Skinąłem głową. Miał rację. Nie powinien się przejmować Stylesem. Kędzierzawy tylko go ranił, a ja nie chciałem, żeby mój młodszy braciszek cierpiał. Wampiry też miały uczucia. Nawet te, które nigdy nie były ludźmi.
Nie znaliśmy tego, jak to jest być człowiekiem. Byliśmy wampirami od zawsze, ale też czuliśmy. Czuliśmy i miałem wrażenie, że nawet bardziej niż ludzie.
Ze smutkiem obserwowałem, jak Louis wychodzi z pomieszczenia. W jego oczach widziałem ten fiołkowy odcień, którego nienawidziłem. Jego plecy były przygarbione, a on sam wyglądał jak zwykły, szary człowiek. W dodatku z depresją.
Spojrzałem na Zayna.
Wiedziałem, że musimy zrobić wszystko, żeby wrócił Louis. Żeby wrócił ten cholerny wampir, który osuszał swoje ofiary z krwi. Już wolałem go jako mordercę niż jako chorego na depresję człowieka.
xxxx
* kochany braciszek i jego teksty :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top