Rozdział 3


-Moi uczniowie umieją, praktycznie to samo co ja.- odpowiedziałam mu i podchodząc do niego pocałowałam go w policzek. Po czym szepnęłam mu do ucha- Jak dobrze powrócić do Tej posiadłości...

Nirf

Po wydarzeniu w gabinecie Ciel stwierdził, że mu się nudzi i zaczęliśmy grać w szachy.
-Jak to się stało, że twoje ciało zniknęło tamtego dnia, kiedy zostałaś postrzelona i pojawiłaś się tu?- zapytał ,przesuwając konia.
-A jakim cudem przeniosłam się do tamtych czasów?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie- Nie wiem, magia?-wzruszyłam ramionami i ruszyłam wieże.
-Nie mòwiłaś ,że nie pochodzisz z XIX wieku.- wypomniał, zbijając mi zwykłego pionka.
-Uznałbyś mnie wtedy za wariatkę, czy coś- westchnęłam i również zbiłam mu pionek.
-Mówisz to osobie ,ktòra zawarła pakt z demonem- wypomniał mi ,znowy ruszając koniem.
-Jak to się w ogóle stało ,że zostałeś demonem?- spytałam, zbijając jego konia.
-Hmmm...Bardzo silne negatywne emocje sprawiły ,że stałem się pòł-demonem.- odpowiedział i ruszył kròlową.
-Rozumiem. Myśle ,że wszystko zostało wyjaśnione- zauważyłam i zbiłam mu kròla- Szach Mat!
-Eh, wygrałaś- westchnął ciężko, opierając się o krzesło.- Tak przy okazji ,czemu tamci dwoje mają ,,zająć" się policją?Coś się stało?- dopytaywał patrząc mi w oczy.
Zaśmiałam się cicho.
-Nie da się za bardzo żyć z psami na karku. A raczej nie odpuszczą mi tak łatwo- odpowiedziałam z rozbawionym uśmiechem.
-A co zrobiłaś?- zmarszczył brwi ,a Sebastian na mnie spojrzał.
-Kradzież, tajemnicze zniknięcie, włamanie się na komisariat i zranienie funkcjonariusza na służbie.- zaczęłam wyliczać na palcach- A to są tylko rzeczy o których wiedzą ,że to ja. Bo anonimowo wcześniej jeszcze kradłam i zabijałam i inne takie- uśmiechnęłam się złowieszczo.
Ciel chciał coś powiedzieć ,ale do bawialni wpadła Mej-Lin.
-To ty żyjesz?!- zdziwiłam się- Jak dobrze cie widzieć!- podeszłam do zakłopotanej pokojówki i ją przytuliłam.
-Witam p- panienkę Nirf ,Jest pani duchem?- zapytał , a ja wybuchłam śmiechem.
-Nie głuptasie!- pocałowałam ją w oba policzki- Ciesze się  ,że żyjesz.
-Słucham, Co się stało?- zapytał zirytowany czarnowłosy.
Nie pozwalając dojść do słowa Mej-Lin ,wydarłam się na lokaja.
-Nie powinno się tak traktować kobiet, jesteś bezczelny!
Wszystkim w pomieszczeniu mina zżędła. Nikt się chyba nie spodziewał, że ze mnie taka Feministka.
-Spokojnie Nirf, Mej-Lin powie Sebastianowi ci się stało, a ty ze mną zagrasz w szachy. Domagam się rewanżu!- powiedział niebieskooki...

Sory ,że taki krótki. Mam nadzieje, że mimo wszystko się podoba.
Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top