daddy

Ciel: Tato

Sebastian: Tak?

Vincent: Tak?

Sebastian: Czekaj

Sebastian: Ty żyjesz?

Vincent: wi-fi mi w urnie złapało

Vincent: Coś chciałeś synek???

Ciel: Mam pytanie.

Ciel: Czy miałbyś coś przeciwko gdyby, hipotetycznie rzecz ujmując, twój syn zawarł pakt z demonem, podpalił Londyn, zabił królową, upadłego anioła i twoje zwłoki, spalił setki niewinnych sierot, utopił swoją narzeczoną i został gejem?

Vincent: Ależ skąd, baw się dobrze

Ciel: Dzięki

Sebastian: Chwila co

Sebastian: Jakim demonem

Sebastian: PRZECIEŻ MASZ JUŻ ZE MNĄ PAKT

Ciel: Demonem idiotą ;---)

Sebastian: Aha, wiedziałem że mnie zdradzasz z Klodem.

Ciel: Oczywiście.

Sebastian: Spierdalaj

Vincent: Jak ty się do mojego synka wyrażasz?

Sebastian: Jakiś problem?

Vincent: A wyjaśnić cię?

Sebastian: Z prochami nie walczę

Vincent: Żebyś się zaraz nie zdziwił cwaniaczku jak ci te prochy do tchawicy wpadną

Sebastian: Pan mi grozi?

Vincent: Jeszcze jak

Sebastian: Jak ci syna ruchałem to taki cwany nie byłeś

Vincent: Nie rozpędzaj się

Vincent: Z takim ryjem to on by cię kijem nie dotknął

Sebastian: No cóż, gdy przybierałem ludzką formę starałem się upodobnić do pana ;)))

Vincent: Coś ci nie wyszło

Vincent: Poza tym, wiesz jak to się nazywa?

Vincent: Pedofilia.

Sebastian: Nie przesadzajmy, za rok będzie legalny

Sebastian: a słyszał pan o czymś takim jak sugar daddy?

Vincent: To prędzej on może być twoim sugar daddy'm, ty nawet hajsu nie masz XDDD

Sebastian: Fakt

Ciel: Skończyliście już?

Sebastian: Panicz to chyba jednak odziedziczył inteligencje po mamie

Vincent: Nie sądze, była blondynką

Ciel: Szkoda że ty jej nie odziedziczyłeś po nikim

Sebastian: Nieprawda, Lucyfer pisał maturę z religii

Sebastian: A co twój ojciec w życiu osiągnął?

Sebastian: Spłonął

Vincent: Ja przynajmniej nie nazwałem swojego dziecka Bożydar

Sebastian: TO BYŁ POMYSŁ ZAKONNICY

Vincent: Trzeba było się nie puszczać w kościele ;)

Ciel: Tato, chyba prochy cie wołają

Ciel: *mama

Sebastian: Właśnie, wracaj do urny

Ciel: A ty Seba won do budy

Ciel: *kuchni

Sebastian: Aha

Sebastian: Myślałem że jesteś po mojej stronie

Sebastian: Nie rozmawiam z tobą

Ciel: Ok

Sebastian: Mówie poważnie

Sebastian: NIE ODZYWAJ SIĘ DO MNIE

Ciel: No dobra

___________________
Łał, rozdział, SZOK!!!!
taki prezent przed mikołajkowy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top