7


Miesiąc później


Można powiedzieć, że już całkowicie zadomowiłaś się w Teiko. Zaprzyjaźniłaś się z Kaori i Pokoleniem Cudów, chociaż najwięcej uwagi poświęcałaś Kuroko.

Wiedziałaś o nim naprawdę dużo, a nawet mogłabyś się pokusić o stwierdzenie, że oprócz ciebie nikt nie wiedział o niektórych rzeczach.

Niestety dowiedziałaś się też, że Satsuki podoba się niebieskowłosy, co prawda tobie również na nim zależało, ale nie chciałaś wchodzić w drogę swojej siostrze.

- [Imię], chcesz iść dzisiaj na lody? - zapytała Kao.

Uśmiechnęłaś się do niej delikatnie i pokręciłaś głową.

- Dzięki, ale dzisiaj nie mogę. - odpowiedziałaś.

- Huh?

- Jestem trochę zmęczona i chciałam odpocząć w domu. - wyjaśniłaś zanim zdążyła coś powiedzieć. 

- Spoko. - powiedziała, a potem posłała ci uśmiech.

Co jakiś czas miałaś gorszy dzień, w sensie byłaś zmęczona i prawie nic nie chciało ci się robić, dlatego najczęściej jak tylko wróciłaś do domu to kładłaś się do łóżka.

Następnego dnia przyszłaś do szkoły z założeniem, żeby się nauczyć grać w koszykówkę. To nie tak, że nic nie umiałaś, ale dawno nie ćwiczyłaś.  

Weszłaś do klasy i od razu spojrzałaś na ławkę Kuroko. Chłopak jak zwykle siedział czytając jakąś książkę.

- Hej Kuroko.

- Dzień dobry [Imię]. - odparł znad książki.

- Um.. jesteś może wolny podczas przerwy? - zapytałaś cicho.

Na szczęście chłopak cię usłyszał, więc nie musiałaś powtarzać.

- Nie mam nic zaplanowane.

- W takim razie pójdziesz ze mną na salę gimnastyczną? - przez chwilę na jego twarzy mogłaś dostrzec zdziwienie.

- Po co?

- Chciałabym poćwiczyć koszykówkę, a ty mógłbyś mi pomóc. - powiedziałaś.

- Dobrze. - odparł, a ty prawie skakałaś ze szczęścia w tym momencie. 

Na lekcji siedziałaś cała niespokojna, chciałaś żeby już się skończyła. To był chyba pierwszy raz kiedy odliczałaś  do dzwonka.

Jakby nie patrzeć ćwiczenia z Kuroko to będzie coś nowego. Z drugiej strony gdy wchodził na boisko zupełnie nie przypominał siebie ze szkoły.

Nigdy się nie poddawał, nawet jeśli teoretycznie wiedział, że nie ma szansy wygrać.

Gdy tylko zadzwonił dzwonek zostawiłaś swoje rzeczy na ławce po czym chwyciłaś niebieskowłosego za nadgarstek i pociągnęłaś za sobą. 

Zaśmiałaś się cicho patrząc na zdziwione twarze innych uczniów. Możliwe było, że nie zauważyli chłopaka i zastanawiali się dlaczego masz wyciągniętą rękę do tyłu.

Doszliście do sali, a ty poszłaś po piłkę do koszykówki. Podeszłaś do Kuroko.

- Póki co zobaczę co potrafisz. - powiedział, a ty skinęłaś głową.

Najpierw się rozciągnęłaś i rozgrzałaś, a potem zaczęłaś rzucać do kosza co jakiś czas wykonując dwutakt.

Parę minut później poczułaś na swoich rękach dłonie niebieskowłosego.

- Zmień ułożenie dłoni na piłce, a potem wyskocz i rzuć. - mruknął ci do ucha.

Zarumieniłaś się delikatnie. Wykonałaś rzut tak jak ci pokazał, trafiłaś. Następnym razem też.

- Dzięki. - odezwałaś się.

Odwróciłaś się w jego stronę z uśmiechem. Kuroko wzruszył ramionami.

- Po to tu jestem. - odparł.

- To co, może mały sparing? - zapytałaś patrząc na zegar.

Zostało wam wystarczająco czasu na rozgrywkę.

Chłopak przechwylił głowę w bok. 

- Czemu nie. - mruknął pod nosem.

Chwilę potem obydwoje staliście na pozycjach. Mimo tego, że Tetsuya nie był jakiś wybitnym graczem to i tak miałaś problemy, żeby zdobyć punkty.
Musiałaś się nieźle na biegać za chłopakiem, ponieważ on ci nie ułatwiał zadania. Jakimś cudem udało ci się z nim zremisować.

Nie byłaś tylko pewna czy pod koniec zaczął odpuszczać, czy jednak rzeczywiście jesteś taka dobra w koszykówkę.

Starałaś się uspokoić oddech w drodze powrotnej do klasy. Kuroko wcale nie wyglądał na zmęczonego, ale w sumie patrząc na jego codzienne treningi to się nie dziwiłaś.

Nagle jakby poczułaś się senna. Chciałaś się oprzeć o ścianę, ale nie zdążyłaś i czułaś jak nogi odmawiają ci posłuszeństwa. Zdołałaś tylko zawołać niebieskowłosego, a potem była ciemność. 

Poczułaś jeszcze, że chłopak zdążył cię złapać i podniósł. Przypuszczałaś, że skierował się do pielęgniarki, ale miałaś nadzieję, że nie powiadomi o tym Satsuki zanim się nie obudzisz. 

Powoli otworzyłaś oczy, a potem się rozejrzałaś. Tak jak się spodziewałaś byłaś w gabinecie pielęgniarki. Usiadłaś na łóżku, a twoją uwagę zwróciła niebieska czupryna. 

- Jak się czujesz? - zapytał Tetsuya.

- Jest dobrze. - odpowiedziałaś z małym uśmiechem.

- Już po lekcjach, przeniosłem ci Twoją torbę.

- Dziękuję.

- Powiedziałem Satsuki, że nauczyciel poprosił cię o pomoc, więc możesz spokojnie wrócić do domu. - powiedział chłopak, a ty ledwo się powstrzymałaś przed przytulniem się do niego.

- Um.. a co z twoim treningiem?

- Zwolniłem się.

- W takim razie może chcesz iść na shake'a? - w jego oczach dostrzegłaś iskierki radości.

Szliście ulicą popijając swoje napoje. Nie wiedziałaś co powiedzieć, jakby nie patrzeć Kuroko zazwyczaj ma obojętny wyraz twarzy, więc nigdy nie wiadomo czy chcę rozmawiać dalej czy nie lub czy jest znudzony.

Przygryzłaś słomkę, ale zrobiłaś to tak mocno, że przez przypadek twoją warga zaczęła lekko krwawić. Chłopak zatrzymał się po czym wyciągnął z torby chusteczki i przyłożył jedną do skaleczenia na twoich ustach.

Niby nic takiego, ale miałaś wrażenie, że za chwilę serce ci wyskoczy z piersi.

- Uważaj. - powiedział, a potem się odsunął. 

Skinęłaś głową i ruszyliście dalej. Niebieskowłosy odprowadził cię pod sam dom. Już miałaś wejść do środka, ale szybko zanim się rozmyśliłaś podeszłaś do niego, stanęłaś na palcach po czym twoje usta zetknęły się z jego skórą.

Odsunęłaś się zarumieniona, nie wiedziałaś, że zdobędziesz się na odwagę, żeby to zrobić.

- Dziękuję za dzisiaj. - powiedziałaś uśmiechając się.

Kuroko przez chwilę się nie odzywał, ale po chwili na jego twarzy pojawił się mały uśmiech.

- Dobrze się bawiłam. - dodałaś, bo tak naprawdę to nie chciałaś się z nim żegnać.

- Ja też. - odparł czym cię zaskoczył.

Zazwyczaj nie wyrażał swoich uczuć, więc mogłaś się czuć nieco wyróżniona.

- Powtórzmy to jeszcze kiedyś. - mruknęłaś.

Nawet nie poczekałaś na odpowiedź. Po prostu odwróciłaś się i czym prędzej weszłaś do domu. A szkoda, że nie zostałaś trochę dłużej, bo mogłabyś zobaczyć szczery szeroki uśmiech, który pojawił się na jego ustach.

A musisz przyznać, że to nie zdarza się często.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top