6
- Hej [Imię] co robisz po lekcjach? - zapytała Kaori doganiając cię.
- Pewnie jak zwykle wrócę do domu, a potem się pouczę. - odparłaś obojętnie.
- W takim razie chodź ze mną na zakupy! - wykrzyknęła podekscytowana.
- Co? Nie. Nie ma mowy. - powiedziałaś.
- Dlaczego? - jęknęła patrząc na ciebie wzrokiem szczeniaczka.
- Nie lubię zakupów. - mruknęłaś.
- Zatrzymamy się w jakieś kawiarni na deser. - uśmiechnęła się zachęcająco, a ty już wiedziałaś, że jesteś zgubiona; uwielbiasz słodycze.
- Jeden raz mogę zrobić wyjątek. - odparłaś.
Dziewczyna rzuciła ci się na szyję.
- Dziękuję. - powiedziała, a potem się odsunęła. - Chodźmy tam od razu. - chwyciła cię za rękę i pociągnęła za sobą.
Wiedziałaś, że nie ma sensu się jej sprzeciwiać, bo i tak postawi na swoim, więc gdy dotarłyście na miejsce wyciągnęłaś swój telefon i wysłałaś sms-a z informacją do Satsuki, żeby się nie martwiła.
Schowałaś urządzenie do torby, a potem się rozejrzałaś. Tylko na chwilę puściłaś dłoń brunetki, a jej już nie było.
- Serio? - wymamrotałaś pod nosem po czym poszłaś w stronę pierwszego sklepu.
Pewnie i tak się później znajdzie.. - pomyślałaś.
Myślałaś, że może znajdziesz chociaż jedną rzecz, która ci się spodoba, ale najwyraźniej się myliłaś. W tych sklepach nic nie było!
Same dziwne ubrania, nawet akcesoria wyglądały na wzięte z kosmosu. A o butach wolałaś nie wspominać.
Około dwóch godzin później miałaś dosyć. Nie dość, że byłaś zmęczona tym wszystkim, to jeszcze nadal nigdzie nie znalazłaś Kaori.
Westchnęłaś po czym poszłaś do najbliższej kawiarni. Zamówilaś sobie deser lodowy. Wysłałaś sms-a do brunetki, ale nadal nie odpisała.
Już kończyłaś swoje lody kiedy ktoś się dosiadł. Miałaś nadzieję, że to twoja koleżanka, ale zamiast niej zobaczyłaś fioletowowłosego olbrzyma.
Przęłknęłaś ślinę.
- Potrzebujesz czegoś? - zapytałaś drżącym głosem.
Spojrzał na ciebie, a ty się wzdrygnęłaś. Wyglądał jakby miał podjąć życiową decyzję.
- Jaki smak lodów jest najlepszy? - zamarłaś.
Przez chwilę analizowałaś zadane przez niego pytanie, ale nie znalazłaś nic podejrzanego.
- Um.. mi najbardziej smakują czekoladowe. - mruknęłaś cicho.
- Rozumiem. - odparł chłopak.
Siedzieliscie w ciszy, nie wiedziałaś czy powinnaś się jeszcze odezwać, więc po prostu nic nie mówiłaś.
- Nie sądzisz, że mogliby dać więcej dodatków? - odezwał się nagle.
- Cóż.. może, ale mi pasuje tak jak jest. - odpowiedziałaś.
- Jesteś siostrą Satsuki, nie?
- Tak..
- Nie męczy cię czasami jej postawa? - zapytał, a ty się nieco zmieszałaś.
- Gdyby się zmieniła to nie byłaby już sobą.
- Jesteś wyrozumiała. - mruknął.
- Zawsze mnie rozśmieszała gdy miałam gorszy dzień, więc nie mam nic przeciwko temu, że nic się nie zmieniła.
Murasakibara wstał, a potem spojrzał na ciebie.
- Porozmawiajmy jeszcze kiedyś. - powiedział po czym odszedł w stronę wyjścia.
Patrzyłaś jak wychodzi, a później zerknęłaś na stolik. Leżał na nim czekoladowy batonik. Uśmiechnęłaś się delikatnie, jednak nie jest taki straszny.
- [Imię]! - usłyszałaś, a chwilę potem obok ciebie pojawiła się Kaori.
- Gdzieś ty była? - zapytałaś od razu.
- Ja? Gdzie ty się szlajałaś?
- Szukałam cię!
- Ja ciebie też. Dopiero teraz cię tutaj zauważyłam. - westchnęłaś.
- Dobra, nieważne. Możemy już wracać? - zapytałaś z nadzieją.
- Nic nie kupiłam, co za porażka. - mruknęła dziewczyna po czym chwyciła cię za rękę i ruszyłyście w stronę wyjścia z kawiarni, a potem wyszłyście z galerii.
Pożegnałaś się z brunetką; poszłaś do domu. Całe szczęście rodzice o nic cię nie pytali. Najwyraźniej Satsuki im coś powiedziała.
Weszłaś no swojego pokoju, przebrałaś się w piżamę i położyłaś się na łóżku. Byłaś wykończona. Niemal od razu zasnęłaś.
Mimo tego, że stosunkowo dopiero od niedawna chodzisz do szkoły stała się ona twoją rutyną. Wiedziałaś już ile czasu zajmuje ci przygotowanie się do niej, więc ze spokojem wstałaś i wykonałaś poranne czynności aby zejść na dół poczekać na Satsuki i pójść z nią do szkoły.
Ku twojemu zaskoczeniu dziewczyna już siedziała przy stole i rozmawiała z rodzicami. Stanęłaś przy wejściu, ale tak, żeby cię nie zauważyli.
- Jak [Imię] radzi sobie w szkole? - usłyszałaś głos mamy.
- Dobrze, nie ma problemów z materiałem i znalazła koleżankę.
- Rozumiem, a czy.. - tata nie dokończył.
- Nie, jeszcze się to nie zdarzyło. - zastanawiałaś się o co im chodzi.
Chorowałaś w dzieciństwie, ale teraz jesteś zdrowa jak ryba. Przynajmniej dopóki znowu się od kogoś nie zarazisz. Weszłaś do salonu.
- Dzień dobry. - mruknęłaś, a oni odpowiedzieli tym samym.
Zjadłaś śniadanie, a potem razem z różowowłosą poszłyście do szkoły.
Wydawało ci się to rutyną, a przecież chodzisz tą drogą od jakiegoś tygodnia. Kto by pomyślał, że tak szybko się przyzwyczaisz.
Kaori dzisiaj nie było w szkole. Nie wiedziałaś dlaczego, bo przecież wczoraj wszystko było z nią dobrze, ale nie wnikałaś.
- Ohayo [Imię]. - usłyszałaś z boku i zerknęłaś w tamtą stronę.
- Ohayo Kuroko. - odpowiedziałaś z uśmiechem.
- Wszystko w porządku? - zapytał, a ty zamarłaś.
- Co?
- Jesteś podejrzanie radosna. - wyjaśnił.
Zaśmiałaś się słysząc te słowa.
- Za to ty jesteś zmęczony.
- Nieprawda. Swoją drogą, skąd wiesz? - przechylił lekko głowę w bok cały czas na ciebie patrząc.
Urocze, pomyślałaś.
- Cienie pod oczami. - odparłaś.
- Oh..
Chciałaś jeszcze coś dodać, ale nie zdążyłaś, bo do sali wszedł nauczyciel. Całe szczęście, że nie za bardzo zwracał uwagę na to co robią uczniowie. Po prostu przerabiał materiał, a potem robił sprawdziany, które o dziwo wychodziły dobrze.
Zdążyłaś się zorientować, że jeśli kiedykolwiek znowu nie będzie Kaori w szkole to będziesz miała nieco więcej spokoju. Chociaż w sumie to brunetka ci nie przeszkadzała. Czasami tylko była irytująca.
Dzisiaj w szkole nie działo się nic ciekawego, po prostu lekcje mijały, a ty trochę rozmawiałaś z Kuroko. Musiałaś z kimś pogadać, a że nie było twojej koleżanki to padło na Tetsuyę.
Przechadzałaś się korytarzem, gdy w jednej klasie usłyszałaś jakiś hałas. Okno było odsłonięte, więc wystarczyło tylko zajrzeć do środka. Prawie dostałaś zawału gdy przed twarzą zobaczyłaś dużą rękę, jak się potem okazało jej właścicielem był Murasakibara.
Przęłknęłaś ślinę i rozejrzałaś się. Oprócz Atsushiego byli tutaj jeszcze Kise, Daiki i Kuroko. Chciałaś się spytać co robią, ale na podłodze spostrzegłaś opakowania po słodyczach i nie zdrowym jedzeniu, więc już nie musiałaś pytać.
Zanim się odezwałaś zrobił to Aomine.
- [Imię] nie patrz się tak.
- Dlaczego jecie w ukryciu? - zapytałaś.
- Aka-chin nam nie pozwala, a Mido-chin jeszcze mówi, że to niezdrowe. - odezwał się fioletowowłosy.
- Aha. - mruknęłaś.
- [Imię]cchi nie wydaj nas. - Ryota złapał cię za dłoń.
- Spokojnie, nawet nie mam zamiaru z nimi rozmawiać, ale na waszym miejscu bym uważała. - powiedziałaś, a potem rozejrzałaś się po korytarzu.
Zza zakrętu wyłonił się czerwonowłosy z zielonowłosym.
- To ja już będę szła. - mruknęłaś nerwowo.
Pożegnałaś się z chłopakami, a potem poszłaś dalej. Już nawet nie chciałaś mówić Atsushiemu, że widać jego czuprynę.
Mają przerąbane, pomyślałaś, gdy zauważyłaś, że Akashi z Midorimą zbliżają się do tej klasy. Dodatkowo czerwonowłosy miał przy sobie nożyczki.
Dobra, uznajmy, że mnie tu nigdy nie było, powiedziałaś do siebie w myślach, a potem skręciłaś w inny korytarz, żeby nie być świadkiem masakry.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top