Rozdział 7
Hejka!
Od razu mówię chce was bardzo i to bardzo przeprosić za te zapomnianą kostkę!!!!! Przepraszam!!
Ah i jako taka dziś jest wigilia ludzie zasiadają do kolacji ^^
A ja wam życzę wesołych świąt! Zdrowia szczęścia! I czego sobie tam zapragniecie
A tu taki mały prezent od mnie przesyłam wam nowy rozdział!
- To tak tutaj są różnego rodzaju kosmetyki, używaj których chcesz. - posłał uśmiech w moją stronę.
- Aaa jak mam puścić wodę?-zapytałem zaciekawiony a zarazem onieśmielony.
- ciągniesz, jeżeli pociągniesz w lewo poleci ciepła woda.
- Yhm, a da mi Pan jakieś ubranie na przebranie? - zapytałem nieśmiało.
- No zobacz jaki rozgadany się zrobiłeś.
- Ja przepraszam - próbowałem się jakoś wytłumaczyć.
- Kotuś, to bardzo dobrze że czujesz się swobodnie.
Poczułem jak przez moje ciało przechodzi dreszcz.
- jak skończysz to zawołaj mnie.
- dobrze
- Jeżeli będziesz mieć jakiś problem to także zawołaj mnie. Zaraz przyjdzie ktoś z ubraniami.
Jeszcze przed wyjściem podszedł do mnie i złożył delikatny pocałunek na moi policzku.
- Wołaj jak będziesz potrzebował pomocy w umyciu plecków.
Nic nie odpowiedziałem. Teraz miałem na uwadze żeby uciec od tego pedofila!! W łazience znajdowało się duże drzwi chyba prowadziły na balkon. Poczekałem chwilę gdy jednak chciał wrócić mój oprawca.
Podeszłym do okna i nacisnąłem klamkę. Jakie było moje zdziwienie gdy drzwi okazały się być otwarte.
- Co ty robisz?-usłyszałem warknięcie.
- Ja tylko chciałem.... trochę świeżego powietrza
Spojrzał na mnie krzywo, ale już zrozumiał co chciałem zrobić.
- Kotuś nie ładnie, bardzo nie ładnie - wykrzywił swój uśmiech jak jakiś psychopata.
Szybko chwycił mnie za włosy i wrzucił mnie do pustej wanny.
Od razu pościł lodowatą wodę.
Przed mojej ciało przeszedł dreszcze spowodowany przez zimno.
- ja ci pomogę się umyć.
- nie musisz - próbowałem jakoś temu zapobiec. Sam nie wiem co chciał mi zrobić ale czuję że nic dobrego.
- cicho - warkną.
- Ale nie....
Poczułem silne uderzenia na moim policzku.
Przez to z oczu pociekły mi łzy. Policzek piekł nie miłosierdzie.
- Mówiłem że masz być cicho. A teraz się zabawimy. Byłem już prawie cały zanurzony w lodowatej wodzie. Hisoka chwycił mnie za włosy i pociągnął na dno. Zacząłem się wyrywać. Ale on sobie nic z tego nie robił. Po chwili mnie puścił ale tylko po to by podejść do jednej z szuflad i wyciągnąć..... Chyba to był.... Sztuczny różowy penis. Na samą myśli że chce mi go włożyć poczułem odruch wymiotny. - Oj kotku stęskniłem się za twoimi jękami. - mówiąc to szybko włożył mi zabawkę. Przez co krzyknąłem na całej gardło. Hisoka znowu chwycił mnie za włosy i zanurzyć w wodzie. Czułem jak sztuczny penis rozrywa mnie od środka. Gdybym mógł choć cofnąć czas.... Czułem jak tracę przytomność. Zaczęło mi się Robić ciemno przy oczami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top