Rozdział 2


- Kochanie to jest Hisoka.
- Ym dzień dobry - podałem mu dłoń.
- Witaj - uśmiechnął się do mnie i odwzajemnił mój gest.
- Mamo kim on jest? - zapytałem zdziwiony.
Od śmierci Taty, Mama nikogo nie przeprowadzała oprócz jej kochanka który z nami mieszkał...
- Hoshi bądź bardziej miły, on ci pomoga. - warkneła.
- Ale...
- Spokojnie nic się nie stało - ponownie się uśmiechnął w moją stronę.
- Hoshi ten Pan kupił ciebie. - powiedziała to bez żadnych emocji i uczuć.
- Ale jak?i po co? - zapytałem zdziwiony, dalej nie pojmowałem o co chodzi.
- Bo widzisz Hoshi mieliśmy wybór albo pracował byś jako dziwka albo został sprzedany uznaliśmy że lepiej Cię sprzedamy nie będziemy ciebie utrzymywać.- powiedział to bez żadnych emocji.
- Ale czy to nie jest to samo? - rozpłakałem się na myśl gdzie musiał bym się oddawać aby coś zrobić. Łzy zaczęły cieknąć potokiem po policzkach.
- Czy jest już spakowany? - zapytał obcy mi mężczyzna.
- Yyy a tak, Hoshi pojedziesz teraz z Hisoka, ale jeszcze przed tym przebierz się w to.
- Ale ja nie chce! - ponownie zaprostestowałem.
- Ciii. - Hisoka do mnie podszedł i próbował uspokoić, ale na nic mu to wychodziło.
Poczułem jak mnie obejmuje i przytula do klatki piersiowej.
- Ja nie chce - jąkałem się.
Wtedy nie byłem jeszcze świadomy co się z mną stanie.
- Idź i się przebierasz, już! - krzyknęła moja Mama.
- Ja... Nie... - chciałem coś powiedzieć ale zatrzymała mnie reakcja Mamy wykrzywiła usta w niezadowoleniu.
- Już idę -
Hisoka wypuścił mnie z objęć, wziąłem reklamówke do ręki i poszłam do góry.
Czenu tak szybko zrezygnowałem? Bo nie chciałem by ona znowu mnie uderzyła.

Nie nie założę tego! Czy oni się dobrze czują? Nie będę chodzić jak jakaś napalona dziwka, ubrana w strój kota.
Usłyszałem ciche pukanie do drzwi.
- Ym proszę?-zapytałem zdziwiony kto to mógł być. Gdy drzwi się otworzyły ujrzałem Hisako.
- Jeszcze się nie przebrałeś? - zapytał zdziwiony.
- Nie ubiore tego! - zaprotestowałem.
- Wolisz zostać zgwałcony i iść nago czy ubrany w ten strój? - zaproponował.
- Głupie pytanie.-stwierdziłem.
- Czyli wnioskując że się nie ubierasz, uznam że wolisz pierwszą propozycje.
- Ta a ja Ci się oddam! - warknołem.
- Jak już proponujesz, ale potem nie narzekaj że będzie boleć.- uśmiechnął się zalotnie do mnie.
Po chwili zamknął drzwi i podszedł do mnie.

Podszedł to mało powiedziane on się rzucił na mnie...
Położył mnie na łóżku i siadł mi na biodrach.
Szybko zacząłem się wyrywać ale on był owiele silniejszy...
- Puszczaj mnie! - zaczęłam krzyczeć.
- O kotek się boi? - uśmiechnął się do mnie.
Wtedy dopiero sobie uświadomiłem z kim zadarłem.
-Przestań!- rozpłakałem się na samą myśl że obcy mi facet będzie mnie....

Rozwiązał swój krawat i szybko związał mi nadgarstki.
Po chwili z mundurku nic nie zostało na mnie jedynie moje niebieske bokserki.
- Przestań! - próbowałem go powstrzymać za wszelką cenę.
On uśmiechnął się do mnie.
- Mogłeś zdecydować wcześniej. - uśmiechał się złośliwe.
Zabrał cześć mundurku i westchnął mi siłą do ust.
- Zagryś jak będzie boleć - uśmiechnął się tryomfalnie.

*****************************
Witajcie!
Bardzo się ciesze i dziękuje za takie piękne dwa komentarze!!! I jak wam się podobał rozdział?
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Tak przy okazji każdy komentarz sprawia że mam ochotę tworzyć nowe rozdziały ^^ fajnie by było gdyby było naprzykad wiecje!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top