Rozdział 1
Hej i o to jestem z pierwszym rozdziałem :)
Tak szczerze pisze to opowiadanie jedynie dla siebie może dlatego że wiem że nikt nie będzie go chciał czytać oprócz mnie.
*************************
Za osiem minut będzie siedemnasta.
Tak wiem strasznie późno kończę ale za to mam na 11:45
Coraz bardziej zbliża się godzina pytania...
Tak wiem śmiesznie to brzmi ale ja tak bardzo boje się tej kobiety.. Hym jak by tu ją opisać wredna, stara, chamska, głupia!
Jest to wychowawczyni klasy 4...
Uczyć języka polskiego, co lekcje pyta! I jakoś się tak uwzieła na mnie...
Czemu? Bo jestem niski.
Wspomniana nauczycielka ma 185 cm, wszyscy się śmieją że się do mnie do czepiał bo zazdrości mi że jestem niski bo w końcu 165 cm to nie za dużo na 16 chłopaka...
Wybiła już 17
- Oh, dzieciaki prawe bym zapomniała po pytać was - uśmiechnęła się wrednie w moją stronę.
- Kto by tu? - tylko nie ja, modliłem się w myślach.
Kątem oka zauważyłem Misakiego, typowy kujon oczywiście co robił zgłaszał się do odpowiedz
- Misaki daj spokój, Hym a może Hoshi. Dawno Cię tu nie było - uśmiechneła się.
Wstałem z ławki i kierowałem się w strone jej biurka. Oczywiście nie mogło by się obejść od moich złośliwych znajomych. Jedne z nich podłożyć mi nogę, której nie zauważyłem i się przewróciłem.
Syknołem z bólu, miłem ochotę się rozpłakać
- Hoshi ale z ciebie nieudacznik. - wyśmiała mnie nauczycielka. - no już wstawaj-pogoniła mnie.
- Nie mogę - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Nauczycielka po patrzyła na mnie z znakiem zapytania na twarzy.
- Chyba skręciłem kostkę
- Wiem co konbinujesz! Nie chcesz iść do odpowiedzi, ale spokojnie to nie ucieknie.
- Ale to nie tak proszę pani
- Daruj sobie, Shuu? - ponownie mnie wyśmiała i zawołała chłopaka.
- tak? - zapytałam wyżej wymieniony.
- Zaprowadź tego nieudacznika do pielęgniarki.
- Chodź, Hoshi - podał mi dłoń i pomógł wstać.
Wyszliśmy na korytarz i szliśmy do pielęgniarki. Znaczy ja podskakiwałem.
- Chodź powolniej.
Shuu to taki jak by to pochodzi z loży demonów szkolnych dziwna nazwa? Nie kojarzy się wam? Są to osoby które zawsze siedzą na końcu i nigdy nie są przygotowane a zadanie u nich to cud.
Z wyglądu się niczym nie wyróżnia ciemne oczy i ciemne włosy i tyle. A no i oczywiście jest wysoki ma aż 178 cm.
- Ale co jak się spóźnimy?
Nie chciałem siedzieć po lekcjach... A zwłaszcza że jest zima i o 17 jest już dawno ciemno.
- no co ty, i co nam zrobi jak się spóźnimy?
Czy on mnie właśnie wyśmiał? Heh bo mam takie wrażenie.
- Chyba nic
- No właśnie więc czego dygasz.
- Niczego
Po piętnastu minutach dowiedzieliśmy się że pielęgniarki już dawno nie ma,i akurat na szczęście zadzwonił dzwonek ogłaszający przerwę.
Z sal wybiegli uczniowie, zaraz po nich Shuu też zniknął.
Zostałem sam na korytarzu.
Na reszcie wolność!
Wyszłem z szkoly. Mama mnie dziś nie odbierała alleluja! Robi się coraz bardziej zimno...
Z nudów wyciągnełem telefon z kieszeni. Dwanaście nie odebranych połończeń i pięć wiadomości .
Co tym razem?
Kochanie przyjdź zaraz po lekcjach :) czekamy na ciebie z gościem, musze ci coś powiedzieć.
Wziąłem torbę schowałem telefon do kiszeni i próbowałem jakość iść tylko trochę kostka mi przeszkadzała...
- Hoshi! Zaczekaj! - z oddali zauważyłem Mirami,biegła w moją stronę.
- Nie musiałaś biec- stwierdiłem.
- Wiem ale się bałam że uciekniesz.
- Niby jak? Z tą kostką? - zapytałam znudzony.
- Hoshi jesteś taki słodki! - piskneła i przytuliła mnie do swojej klatki piersiowej.
Mirami jest fanką Yaoi, widzi je wszędzie ^^
Wyrwałem się jej z uścisku.
- Chodźmy już, musze być wcześniej w domu dziś.
Przechodziliśmy koło tej samej ciemnej uliczki co zawsze.
Widziałem tam jakiegoś obleśnego mężczyznę który się zabawiał z jakąś dziwką.
Ble ble szybko odwróciłem głowę w inną stronę. By nie przeszkadzać parze...
- Ne Hoshi ty też znajdziesz kiedyś kogoś! Może jakaś piękną dziewczynę z dużymi walorami ^^
- Mirami O czym ty myślisz.... - zawiodłem się na niej.
Jeszcze z jakiś kilometr i będę w domciu.
- Mamo wróciłem! - powiadomiłem moją rodzicielke o tym że jestem już.
- Kochanie chodź, musze ci kogoś przedstawić.
Wszedłem do dużego pokoju. Zauważyłem tam młodego mężczyznę na oko miał z 23 lata , dość wysoki ubrany w czarną koszule i czarne spodnie, miał czarne włosy a oczy były koloru szarego.
Gdy spojrzałem na moją mamę zauważyłem że czegoś szukała w jakieś torbie....
- Kochanie to jest Hisoka.-przedstwaiła nas sobie.
- Ym dzień dobry - podałem mu dłoń.
- Witaj - uśmiechnął się do mnie i odwzajemnił mój gest.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top