• Zauroczenie •
Madara siedział na podłodze werandy, obserwując piękny wschód słońca. Zerwał się przed świtem, wypoczęty jak nigdy. W nocy bardzo dobrze mu się spało. Sen nie został przez nikogo zakłócony, ani nie dręczyły go koszmary. Pierwszy raz czuje się tak dobrze.
Bawił się czerwonym sznureczkiem zakończonym frędzlami. Wczorajszego dnia, gdy zostawił Hashirame samego, wrócił po czasie w tamto miejsce, gdzie spotkał tajemniczą nieznajomą. Wcześniej to dostrzegł, ale wolał poczekać aż pewien intruz stamtąd pójdzie, nie wzbudzając jego zainteresowania. Młoda kunoichi coś zgubiła na skale, a tym czymś jest sznureczek.
Uśmiechał się na wspomnienie błękitu jej oczu. Wtedy przyjrzał się im bardzo dokładnie i dostrzegł w nich siłę i czający się płonień, oraz mieszaninę emocji, jakie skrywała. Doskonale znał to spojrzenie. Sam widział je zawsze spoglądając w lustro. Spojrzenie osoby skrzywdzonej przez los.
Żałuje teraz, że nie odezwał się słowem. Gdyby to zrobił, może teraz znałby jej imię.
- Bracie? - Znajomy głos przerwał tok jego myśli. Szybko wrócił ze świata marzeń, w którym została ona.
Spojrzał na Izune, unosząc brwi pytająco.
- Dobrze się czujesz? - spytał podejrzliwie młodszy brat, marszcząc brwi.
- Oczywiście, czemu pytasz?
- Bo szczerzyłeś się jak głupi do tego sznurka. Skąd go masz? - Wyrwał z jego rąk przedmiot. Zaintrygowany zbliżył go do nosa, wyczuwając kwiecistą woń. Zrozumiał w czym rzecz. Spojrzał na starszego brata, szczerząc się figlarnie. - Chodzi o dziewczynę.
- Oddaj! - Madara wstał energicznie, starając się odzyskać sznurek. Rzucił się na brata.
Izuna utrudniał mu zadanie, trzymając własność kobiety poza zasięgiem jego rąk, dodatkowo napierając kolanem na brzuch. Madara miał go tuż, tuż, gdy Izuna przykrył jego twarz wolną dłonią.
- Nie należy do ciebie - warkną Madara.
- Do ciebie też nie - odparł rozbawiony. - To tylko sznurek. Zapewne wiązała sobie nim włosy. Myślałeś o tym, prawda? Podnieca cię?
- Przymknij się, smarku. Oddaj mi to!
- Najpierw powiedz kim ona jest.
- A co ci do tego?
- Jestem ciekaw twojej wybranki. Zdradź chociaż jej imię.
- Nie.
- No to nie ma sznureczka.
- Nie powiem ci, bo go nie znam.
Izuna stanął prosto, nadal trzymając rękę ze sznureczkiem daleko od Madary.
- Nie wiem kim jest. Spotkałem ją wczoraj i to zgubiła. To była chwila, może było by inaczej, gdyby... Nieważne.
Młodszy brat uśmiechnął się, łapiąc dłoń Madary i oddając mu sznureczek.
- To możesz mieć szansę ją znowu spotkać i oddać własność - zaśmiał się. - Jesteś takim frajerem, że nie umiesz zagadać do jednej dziewczyny, która tak ci zaprząta głowę. A przecież miałeś ich w bród! - Zamachnął się rękoma na boki.
Nagle przybiegł jeden ze służących. Twarz blada i strach w oczach.
- Wasz ojciec...
***
Łowca znów spojrzał ukradkiem na dziewczynę. Od wczoraj zauważył jej dziwne zachowanie. Jest ona cichsza niż zazwyczaj. Wcześniej, od kiedy zgodził się ją przygarnąć, marzył o chwili ciszy, ale szybko zrozumiał, że ma dość milczenia.
- Kobieto, strzeliłaś focha, że nic nie mówisz?
Te słowa dotarły do dziewczyny. Spojrzała na niego, marszcząc brwi.
- Przeszkadza ci ta cisza?
- Przyzwyczaiłem się, że ciągle coś mówisz, a od wczoraj milczysz. Stało się coś? Na przykład wtedy gdy kazałem ci wiać?
Huen wzięła głęboki wdech.
- Spotkałam kogoś.
- Kogo?
- Młodego mężczyznę z Uchiha.
Teichi zatrzymał się, przerywając ich marsz.
- Że co? - Otworzył szerzej oczy. - Zaatakował cię?
- Nie. To było trochę dziwne, staliśmy w milczeniu, wpatrując się w siebie. Później ktoś podbiegł do niego, ktoś z innego klanu. Wykorzystałam okazję i zwiałam.
- I to tamten facet tak zaprząta ci głowę?
- Skąd?
Mężczyzna zarechotał, widząc lekkie rumieńce na jej policzkach.
- Zaintrygowała mnie jego osoba. Nie tylko ty potrafisz zajrzeć ludziom w duszę.
- Za to Uchiha potrafią wleźć ci do umysłu - Wznowił marsz.
- Jak to?
- Klan Uchiha ma to do siebie, że posiada bardzo potężne kekkei genkai- Sharingana. Zapewnia użytkownikowi kilka specjalnych mocy, jak dostrzec swojego przeciwnika wśród klonów i tłumów lub skopiować jutsu wroga. Nie pozwala jednak kopiować technik kekkei genkai.
- A więc jestem bezpieczna.
- Zastanawia mnie, że skoro pochodzisz spoza kontynentu i to o trzysta lat wstecz, to czy znasz powszechne techniki?
- Oczywiście. Nie byliśmy odizolowani od świata. Wojownicy wypływali, ucząc się od tutejszych a po powrocie przekazywali wiedzę naszym. Znam dużo technik, a nawet tych dostosowanych do shinobi z Zahil. Zaczęto eksperymentować i stworzono techniki, do których wykonania jest potrzebna energia duchowa z otoczenia, ale tutaj jest jej za mało. Pozostaje mi moja własna.
- Opiszesz mi jedną z takich technik?
- Cóż... Na przykład zamaskowanie się w pniu drzewa, zapożycza się wtedy energię od jego ducha. Przeciwnik nie jest w stanie cię wyczuć. Próbowałam też w cieniu, jakiejś rzeczy bądź człowieka.
- Udało się?
- Za pierwszym razem było słabo, strasznie pożera energię, a potem spałam przez trzy dni.
- A co do spania, raduj się bo nie śpimy dziś na ziemi.
Zatrzymali się przed dużą, starą chatą, którą okazał się zajazd. Weszli do środka. Przywitał ich uśmiechem młody mężczyzna o blond czuprynie i zielonych oczach. Dziwne spojrzenie na Huen, nie spodobało się łowcy. Lekko się spiął.
- Poprosimy pokój na jedną noc, z dużym łóżkiem - mruknął Teichi, rzucając na blat trzy sztuki złotych monet.
Huen spojrzała na niego pytająco, ale zignorował to.
Młodzieniec skinął głową, podając klucze do pokoju. Mężczyzna zabrał je z blatu, złapał skrawek rękawa kimona dziewczyny i poprowadził ją do pokoju.
Dopiero w środku kobieta zaczęła rozmowę.
- Czemu jedno łóżko?
- Bo jest taniej - odparł.
- Skąpiec - syknęła, rzucając się na łóżko.
Może i sknera, ale chciał pokazać tym gówniarzowi, żeby nie rozpędzał się z zalotami. Zapewne teraz myślał o nich, jak o parze i nie będzie próbował żadnych sztuczek zważywszy na łowcę głów. Co prawda nie są razem i raczej nic się na to nie zapowiada. Teichi tłumi w sobie te uczucia. Widzi, że Huen nie jest zainteresowana teraz miłością, jedyne czego teraz potrzebuje, to odnalezienie się w tych czasach. A później sama zdecyduje co dalej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top