Rozdział 1: ból gardła
W rozdziale występują sceny nieodpowiednie dla osób poniżej 18 roku życia. Jak coś to ostrzegałam.
Ten dzień od początku zaczął się źle. Nie dość, że jest poniedziałek, co z góry sprawia, że dzień jest zły, to jeszcze nie zdążyłem otworzyć oczu, a już czułem te dziwne drapanie w gardle.
No ładnie. Będę chory.
Sięgnąłem na oślep po telefon, aby sprawdzić godzinę. Pierwszy z brzegu leżał telefon Łukasza, więc do na nim sprawdziłem, że dochodzi siódma rano.
No super. Mogłem sobie dziś wyjątkowo pospać do dziewiątej, to nie. Jak na złość.
I jeszcze Łukasza nie było już w łóżku, bo zapewne od rana siedział w studio. Nie dość, że pisał teksty dla siebie, to jeszcze i dla mnie. Zasuwał jak głupi przy moich piosenkach i na naszych kanałach.
Westchnąłem tylko i przekręciłem się na plecy. Rozejrzałem się i zobaczyłem, że nie ma tu mojego telefonu, więc pewnie Łuki się pomylił i wziął mój, a swój zostawił.
Sięgnąłem po telefon mojego chłopaka i odblokowałem go, aby w ostatnich połączeniach znaleźć mój numer i zadzwonić.
- Co tam, myszko? - rzucił do mnie, jak tylko odebrał.
- Gdzie jesteś? W studio? - zapytałem cicho.
- No tak. Poprawiam teksty - oznajmił.
- A możesz do mnie przyjść na chwilę?
- Już się stęskniłeś? - zaśmiał się, ale w tle usłyszałem jakiś hałas, więc chyba do mnie szedł.
- Bardzo.
- Już idę - rozłączył się.
Odłożyłem smartfon i przekręciłem się na lewy bok. Na tyle na ile mogłem, patrzyłem w stronę drzwi, ale nie widziałem ich z tej pozycji.
Po chwili do sypialni wszedł Łukasz, który od razu się do mnie uśmiechnął.
- Cześć, skarbie - rzucił się na łóżko, a ja się do niego przytuliłem. Chłopak objął mnie ramionami i pocałował w czoło. - Miałem przyjść, bo chcesz się poprzytulać? - bawił się moimi włosami.
- Mhymm... Już mi się źle zaczął ten dzień.
- Poprawiłem już prawie ten twój tekst... Nie wiem, czy to dobry plan żeby zrobić z tego piosenkę... Jest... Ma erotyczny wydźwięk... I to bardzo - zauważył.
- Ty to napisałeś - zauważyłem.
- Bo się z tobą droczyłem - przypomniał. - Dobrze się czujesz? - pocałował mnie w czoło. - Jesteś strasznie gorący.
- Wiem, że cię podniecam - odparłem, a on się zaśmiał.
- Bardzo, myszko - klepnął mnie w tyłek. - Więc dobrze się czujesz?
- Nie, bo mi się chce spać - mruknąłem.
- To prześpij się jeszcze. Poleżę z tobą póki nie zaśniesz - szepnął.
Odsunąłem się od niego i przekręciłem na drugi bok, a Łukasz objął mnie od tyłu i pocałował w kark. Nie potrzebowałem dużo czasu, aby zasnąć. Z resztą przy nim zawsze było to łatwe. Gorzej było, gdy musieliśmy spać osobno.
Ponownie obudziłem się kilka minut przed południem. Może powinienem mieć wyrzuty sumienia, że nic dziś jeszcze nie zrobiłem, ale wiem, że Łuki nie będzie na mnie zły.
Wstałem i ubrałem się, a potem zszedłem na dół. Łukasz akurat patrzył coś na kamerach monitoringu.
- Łuki... Mamy coś na gardło? - zapytałem i przechodząc obok niego, klepnąłem go w tyłek.
- Coś do ssania mamy - powiedział, a ja otworzyłem szafkę, w której mamy leki i wyjąłem z niej jeden koszyczek.
- A co? Bo jak te tabletki, co ostatnio to musimy jechać do apteki... Nie będę tego ssał, były obrzydliwe - mówiłem. - Chyba, że coś psikanego mamy.
- To też. Może najpierw jedno potem drugie spróbuj - zasugerował ze śmiechem.
- I z czego ty się śmiejesz? - zdenerwowałem się, bo nie mogłem znaleźć pastylek.
- Wiesz co jest dobre na ból gardła? - odsunął się od monitora, gdzie były wyświetlany obraz z kamer i oparł się biodrem o blat.
- Leki? - prychnąłem.
- Popcorn - oznajmił, a ja dopiero po chwili załapałem, że ma na myśli spermę.
- Spadaj - uderzyłem go w ramię, a on się zaśmiał i wyszedł z kuchni. Wszedł do salonu i usiadł na kanapie. - To mamy coś na gardło?
- Mamy, ale musisz uklęknąć i possać kolbę - oznajmił ze śmiechem. Odwróciłem się tak żeby nie widział, że się uśmiechnąłem. Debil.
- No Łukasz! - przeszukiwałem szafkę. - Mamy czy nie?!
- Chyba nie. Będę jechał za godzinę do Kuby na chwilę, to ci kupię, ok?
- Ok - schowałem leki i zamknąłem szafkę. - To sprawdzamy twój sposób? - zapytałem.
- Ja ci nie odmówię, skarbie - powiedział. Wszedłem do salonu i stanąłem przed nim. Łukasz się tylko do mnie uśmiechnął.
- Zobaczymy na ile skuteczny jest twój sposób - położyłem dłonie na jego udach i ukląkłem między jego nogami. Sięgnąłem do jego dresów, a Łuki uniósł biodra, abym mógł je łatwiej zsunąć razem z bielizną.
Przysunąłem się bliżej i przesunąłem dłonią kilka razy po całej długości jego członka, a po główce jeździłem kciukiem. W końcu pochyliłem się i wziąłem go do ust, zasysając się na nim. Łuki westchnął i wplątał palce prawej ręki w moje włosy.
Pieściłem ustami i językiem członek mojego chłopaka, zaciskając też dłoń na jego trzonie i pieszcząc go nią. Nie dam rady wziąć go całego w usta i do gardła. Zakrztusiłbym się. Wiem, bo już próbowałem na Łukaszu głębokiego gardła. To dla mnie trochę za dużo.
Z ust mojego chłopaka wyrwał się jęk. Spojrzałem na niego i zobaczyłem, że odchylił głowę do tyłu.
- Idealnie, Maruś - westchnął, a jego dłoń zacisnęła się mocniej w moich włosach.
Zacząłem ssać mocniej jego penisa, językiem skupiając je na główce, a dłoń zaciskając dość mocno i poruszając nią w tym samym rytmie co głową.
Z ust Łukasza wyrwał się kolejny jęk, a ja miałem z tego, cholerną, satysfakcję. Lubię go doprowadzać do takiego stanu, gdzie traci nad sobą kontrolę. Gdzie jęczy i nad tym nie panuje.
Jego członek robił się coraz grubszy w moich ustach, więc cofnąłem na chwilę głowę i pieściłem go przez chwilę dłonią.
- Jak kolba? - zapytał ze śmiechem, a ja się zaśmiałem.
- Ujdzie. Widziałem ładniejsze - dodałem. Co oczywiście nie było prawdą. Bo... Cholera, nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale mój chłopak ma naprawdę ładnego penisa. I nie chodzi tu zupełnie o wielkość, chociaż jest imponujący, ale o to, że po prostu ładnie wyglądał. No i oprócz niego, i swojego, nie widziałem na żywo innego penisa i nie mam zamiaru oglądać.
- Mały oszust... Łap popcorn, skarbie - westchnął, a ja wziąłem jego penisa do ust i zacząłem go mocno ssać. Łukasz jęknął głośno i pociągnął mnie lekko za włosy. Był już blisko orgazmu. Widziałem to, bo cały czas uważnie go obserwowałem.
Chłopak spojrzał mi w oczy, a po chwili odchylił głowę do tyłu i spuścił się w moje usta. Cofnąłem głowę, aby przełknąć spermę, co nie było przyjemne, bo bolało mnie gardło. Wziąłem jego penisa jeszcze raz do ust, oblizując go. Łuki zawsze tak robił, gdy mi obciągał, więc też zacząłem to robić.
Potem podniosłem się, a brunet poprawił swoje ubranie, a ja wpakowałem mu się na kolana.
- Dobry popcorn? - zaśmiał się, obejmując mnie mocno.
- Słodki, co jadłeś? - ze śmiechem objąłem jego szyję ramionami.
- Banany... I sok ananasowy - odparł, a ja go lekko pocałowałem.
- Jak zmieniłeś tekst piosenki?
- Pokażę ci jak skończę... Jeszcze mi połowa została - odparł. - Ale to, że chodzę z kolbą i tylko ty ją możesz dotknąć zostawiłem... - zaśmiał się.
- To będzie maskara... Zjedzą mnie, jak to zaśpiewam.
- Nieprawda... Disco polo często jest takie dosadne... Nie mówi, że tekst "bo po ananasie słodki smak ma się*" nie jest jednoznaczne x obciąganiem. No, bo smak czego, Marek? Nie chodzi o całowanie przecież.
- Wiesz, że wcześniej o tym nie pomyślałem? - szepnąłem. - Naprawdę.
- Nawet ten cały Zenek ma takie teksty... To co ostatnio słuchałeś... Wczoraj wieczorem...
- Dobra, przestań już - zasłoniłem mu usta dłonią. - Niedemoralizuj mnie już bardziej, Łuki - szepnąłem, a on się zaśmiał. Złapał moją dłoń i ściągnął ze swoich ust.
- Wybacz, myszko - dał mi buziaka.
Chwilę później Łukasz musiał jechać, a ja postanowiłem zmontować film, który miałem wrzucić jutro na kanał, a wiem, że chwilę to potrwa.
*After party "ona lubi pomarańcze"
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top