Rozdział 34
2 tygodnie później koniec obozu Oliwii i pobytu nad jeziorem Natalii i Kuby z Jagodą i Mikołajem. Cała czwórka była gotowa do drogi, żeby jecha" do domu czekali tylko na Oliwię, która chciała się pożegnać jeszcze z koleżankami.
K. Oliwia rusz się. Chcesz żeby nas tu noc zastała?
O. Już idę. Na razie dziewczyny widzimy się za dwa miesiące w szkole.
Nat. Na razie.
Dom. Papa.
Am. Nara.
N. Oliwia dawaj bo się tata już nie cierpliwi.
O. No już jestem.
K. W końcu.
O. Oj tato nie marudź.
J. Oliwia Mikuś będzie siedział pomiędzy nami.
O. Okej mi to nie przeszkadza będę miała na niego oko, a mama sobie odpocznie.
N. Dzięki myszko.
O. Dla ciebie wszystko Mamo.
K. To co po drodze zachaczamy o maka?
O. No pewnie.
J. Super.
N. Kuba.
K. No co skarbie przyda im się takie coś nam z resztą też.
N. No już dobrze.
Cała piątka po zaliczeniu maka dojechała późnym popołudniem do domu. Wszyscy byli bardzo zmęczeni.
Następnego dnia rano sypialnia Oliwii.
Sen Oliwii.
O. Nie proszę tylko nie oni.
Męż. Sama wydałaś na nich wyrok. Wyrok śmierci.
O. Nie proszę nie tylko nie oni tylko nie moja rodzina i przyjaciele.
Męż. To twoja wina. Rozstrzelać ich.
N. Kochamy cię córeczko.
O. Mamo.
K. Bądź dzielna.
O. Tato proszę nie.
Męż. Na mój sygnał.
O. Nie proszę. Nie.
Męż. OGNIA!!!!
O. NIE!!!!!!!!
N. Oliwia skarbie wszystko dobrze? Słyszeliśmy, że krzyczałaś.
O.
K. Skarbie wszystko w porządku?
O. Miałam zły sen.
N. Spokojnie już dobrze.
O. Mamo ale on był taki realny.
K. A co ci się śniło?
O. Śniło mi się, że wydałam na was wyrok śmierci. Roztrzelano was Jagodę Mikusia wszystkich z Komendy i moje najlepsze przyjaciółki. Mnie oszczędzili, żebym widziała waszą śmierć.
K. Skarbie.
O. To jeszcze nic chwilę przed tym jak was rozstrzelano mama powiedziała, że mnie kochacie a tata powiedział, że mam być dzielna. Po tych słowach was rozstrzelano.
N. Skarbie już dobrze to tylko zły sem jesteśmy tutaj z tobą z wami i nigdzie się nie wybieramy.
K. To prawda. Nigdzie się nam nie śpieszy mamy czas.
O. Kocham was.
K. My ciebie też.
Mikuś. Olia Olia.
O. Ocho zaczęło się teraz to siostrę woła, a najpierw to ciągnęło go do mamusi.
N. Idź po niego i zejdziesz z nim na śniadanie.
O. Okej.
Mikuś. Olia!!
O. Już idę braciszku.
W kuchni rozmowa Natalii i Kuby.
K. Kotek przemyślałem pewną sprawę i.
N. I co?
K. I chciałbym Ci powiedzieć, że
N. Kuba do rzeczy.
K. Chcę żebyś wróciła do pracy.
N. Co? Mówisz na serio?
K. Tak na serio, a poza tym małym mogą się zajmować Twoje mamy albo moja. Albo do żłobka go zapiszemy.
N. Kuba ty wszystko przemyślałeś.
K. No prawie.
N. Kuba o co chodzi?
K. Gadałem z Kruczi o twoim powrocie na pełen etat ale się nie zgodziła ze względu na dziecko więc postanowiła przywrócić cię do pracy ale na pół etatu ale do archiwum.
N. Lepsze to niż nic. Przynajmniej będziesz miał pewność, że nic mi nie jest.
K. Masz rację.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top