Prolog

Siedemnastoletnia dziewczyna jedzie ciemnym samochodem z rodzicami. Byli kochającą rodziną.

- Megan, zapięłaś pasy? - zapytała jej rodzicielka.

- Tak mamo, zapiełam.

Cała trójka jechała do kina, aby świętować urodziny Ricka. Rick jest wysokim blondynem z uroczymi okularami. Jest ojcem Megan.

Matka natomiast ma na imię Elizabeth. Ma ciemne włosy i piękne niebieskie oczy.

Megan nie jest do nich podobna. Brązowe włosy, ciemno zielone oczy, blada cera i delikatnie różowe policzki. Miała zaledwie metr sześćdziesiąt wzrostu.

- Za parę chwil będziemy w kinie - oznajmił Rick.

Pogoda się nieco zmieniła. Za oknem samochodu nie było już widać pięknego nieba z małą ilością chmur. Przerodziło się to w granatowe chmury burzowe. Deszcz lał się strumieniami.

- Ależ się pogoda zepsuła - powiedziała starsza kobieta.

Nagle tir z naprzeciwka złapał poślizg i wjechał w rodzinny samochód.

Jedynie dziewczyna przeżyła...

Obudziłam się z krzykiem. Nienawidzę tamtego dnia. Rok temu się to zdarzyło, a ja muszę dalej o tym śnić...

Wstałam leniwie i ruszyłam w stronę kuchni. Niestety mieszkam sama i nikt mi śniadania nie zrobi. W sumie mam osiemnaście lat, więc... Trzeba sobie radzić.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top