7 - "Co"
W poprzednim rozdziale:
Wracając, prześliśmy kawałek lasem i weszliśmy do dość sporego, lecz nieco obskurnego domu.
- Puppet, czemu tak długo... Jack?!
To nie brzmiało za dobrze... Pomocy.
___________
- J-ja chyba jednak wrócę. Wybaczcie. - Jack się speszył i już miał zamiar wychodzić, kiedy to usłyszeliśmy:
- Stary, jak ja cię dawno nie widziałem! Daj misiaczka! - powiedział i go przytulił.
Kolejny przyjaciel Jacka różnił się od poprzedniego. O ile Puppet był szary, tak ten jest cały niebieski. Ma piękne niebieskie włosy!
- Oh, właśnie! Candy, to jest moja przyjaciółka. Pomogła mi. Poznaj Megan.
Niebiesko-włosy spojrzał na mnie i zlustrował mnie od góry do dołu.
- Hmm... Całkiem całkiem. Witaj lizaczku! Jestem Candy Pop! Chcesz lizaczka? - zapytał.
- Candy, ona nie jest moją ofiarą. Nie próbuj jej truć - powiedział Jack.
- Ah! To w takim razie przepraszam śliczną panią! Zacznijmy od nowa. Witaj lizaczku, jestem Candy Pop! Miło mi cię poznać! - powiedział.
- Mi również miło!
- Co to za hałasy! Próbuje się skupić na pracy! - wykrzyczał ktoś schodząc ze schodów.
Ten ktoś miał czerwone włosy. Wyglądał ciekawie.
- Chodź Jason i zobacz kto wrócił! - wykrzyczał Candy.
Czerowno-włosy kiedy tylko zauważył Jacka, podszedł do niego szybkim krokiem.
- Gdzieś ty się podziewał, co? - zapytał i przytulił roześmianego na przywitanie.
- Moja przyjaciółka mnie uratowała. Poznaj Megan - przedstawił mnie.
- Uhmm. Cześć? - pomachałam mu niepewnie.
- Witaj, jestem Jason The Toy Maker, ale mów mi Jason. Jak się pewnie domyślasz, tworzę zabawki.
- To ty zrobiłeś tamte dzieła w tamtym sklepie? - zapytałam.
Jason nagle jakby się ożywił.
- Tak, podobały się? - spojrzał na mnie zaciekawiony.
- Były przecudowne! Idealnie dopracowane i w ogóle. Masz duży talent! - powiedziałam lekko podekscytowana.
- Oh, dziekuję ci w takim razie. Miło to słyszeć.
Po paru minutach, wszyscy siedzieliśmy w salonie i słuchaliśmy każdego. Najpierw Jack opowiadał o tym, jak go znalazłam i jak się zaprzyjaźniliśmy. Potem Puppet zaczął opowiadać co się działo, kiedy go nie było i inne takie. Najgorzej było, kiedy zaczynali mnie wypytywać o różne rzeczy, typu:
" Lubisz słodycze?"
"Uczysz się gdzieś?"
" Umiesz szyć?"
Cóż. Zapewne byłam małą sensacją. To normalne, że byli zaciekawieni, więc nie odbierałam im tej radości z zadawania pytań.
- Wiecie co, widzę że Meg jest zmęczona. Możemy zostać na dłużej? - zapytał Jack.
- Pewnie, tylko jest mały problem, bo mamy wolny jedynie pokój gościnny... - odpowiedział Puppet.
- Spokojnie, dzieliliśmy już pokój nieraz
I takim oto sposobem leżałam w dość wygodnym łóżku i próbowałam zasnąć. Niestety minęło jakieś dwadzieścia minut, a ja dalej nie mogłam zasnąć.
Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Przez chwilę myślałam, że to Jack, ale to nie był tylko on. Po głosie rozpoznałam, że to był Jason i Jack.
- Myślisz że śpi? - zapytał Jason.
- Tak, raczej tak.
- Więc naprawdę ona nie jest twoją ofiarą? - zapytał.
- Z początku miała nią być, ale nie spodziewałem się, że okaże się być kimś, kto mnie polubi. Z resztą to ona mnie znalazła wtedy w tym lesie i ona mnie ocaliła przed kolejnymi miesiącami spędzonymi w tym pudełku. Od razu po powrocie do domu, zaczęła oglądać pozytywkę i tym sposobem uwolniła mnie. Nie chcę jej skrzywdzić. Jest dobrą przyjaciółką.
- Widzę, że dzięki niej odzyskujesz też kolory. To dobrze.
- Też to zauważyłem, ale nie wiem co to znaczy.
- Też nie wiem, ale się przekonamy kiedyś.
- Wiesz co, idę się umyć i też lecę w kimę. Strasznie ciężko byś dziś dzień.
Po tych słowach usłyszałam trzask drzwi i szum prysznica.
Ale chwila... Ten Jason dalej tu jest.
- No cóż. Dobranoc laleczko - usłyszałam i poczułam, jak daje mi buziaka w policzek.
Co.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top