5 - "Muszę czekać aż się obudzi"

Zrobiłam sobie całkiem przytulny domek w mojej szafie. Mam tam laptopa, dużo żarcia, kocyk, poduszki i zawiesiłam lampki na baterie. Jadłam chrupki, oglądając seriale, podczas gdy Jack załatwiał sprawę że swoim... Znajomym?

W każdym razie dość długo go nie ma, co mnie niepokoi.

Laughing Jack:

Weszłem do rezydencji Slendermana, gdzie żyło jedynie parę osób. Wszyscy się powyprowadzali, bo by się pozabijali.

Zapukałem do jego gabinetu. Czuję strach.

Kiedy otrzymałem pozwolenie, otworzyłem drzwi i przekroczyłem próg.

- Witaj Jack, ci cię do mnie sprowadza.

- W-witaj Slendermanie. Ostatnio obserwujesz taką jedną osobę i...

- Chodzi o to, że mam przestać obserwować twoją przyjaciółkę, bo się boi? - zapytał.

- Tak

- Chciałem ją zabić, ale nie zauważyłem, że to twoja ofiara, ale widzę, że się nawet dogadujecie - powiedział i pokaż macką na moje kolory na kostiumie.

- To... Ja... - nie wiedziałem co powiedzieć.

- Spokojnie. Ona ma na ciebie dobry wpływ. Nie przeszkadza mi to, tylko uważaj, żeby nie dać się omotać. Nigdy nie wiadomo, jakie ona ma zamiary.

- Dobrze. Dziękuję - już miałem wychodzić, ale zatrzymał mnie głos Slendermana.

- Zerknij do Jasona i reszty. Tęsknią za tobą - powiedział.

Nic nie mówiąc wyszedłem z jego gabinetu.

Jego słowa dały mi do myślenia.

Tęsknią? Ostatnio się pokłóciliśmy. Wykrzyczeli, że nie chcą mnie widzieć, a teraz tęsknią?

Dziwne, ale wolę nie drążyć.

Ważniejsze pytanie brzmi, czy tam przyjść, a jeśli tak, to czy brać ze sobą Megan?

Z mętlikiem wyszedłem z rezydencji, a raczej rudery i skierowałem się do jej domu.

Po upływie około pół godziny, byłem już w salonie. Nigdzie jej nie było. Zacząłem panikować. A jeśli ktoś ją porwał?!

Wbiegłem do jej pokoju i na pierwszy rzut oka, nigdzie jej nie było. Już miałem wychodzić, ale ujrzałem promyczek światła wydobywający się z szafy. Otworzyłem ją i zauważyłem Megan śpiącą w szafie. Na kolanach miała laptopa z odpalonym ekranem Netflixa.

Zdjąłem laptopa, wziąłem ją na ręce i położyłem ja łóżku.

To był ciężki dzień. Ruszyłem do kuchni, aby coś zjeść. Był wieczór, więc postanowiłem zrobić kanapkę.

Usiadłem na kanapie i zacząłem myśleć.

Strasznie dużo rzeczy się ostatnio zadziało.

Znalezienie pozytywki, spotkanie Megan, kolory, Slender... Nigdy się tyle nie działo, a jeszcze się dowiedziałem że moi przyjaciele za mną tęsknią.

Będę musiał pogadać o tym z krasnalkiem, ale muszę czekać, aż się obudzi...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top