2 - "Dobrej nocy, cukiereczku"

Początek wakacji. Dla niektórych to czas zwiedzania, a dla innych leniuchowania. W moim przypadku, było to zaszywanie się w domu i unikanie ludzi.

- Nad czym rozmyślasz cukiereczku? - omal zawału nie dostałam, kiedy usłyszałam Jacka.

Spojrzałam na niego. Siedział na moim fotelu, koło komputera. Ja natomiast leżałam na łóżku.

- O wakacjach. Lubisz seriale? - zapytałam.

Może to wydawać się dziwne, ale zaproponuje mu oglądanie seriali. Skoro i tak jest na mnie skazany, to musi się przyzwyczaić.

- Seriale? Nigdy nie oglądałem. - odpowiedział i podrapał się po głowie.

Wygląda nawet słodko, gdy tak robi.

- Chodź tu. - poklepałam miejsce obok siebie, jednocześnie robiąc mu miejsce.

Roześmiany od razu wstał i się położył. Wzięłam laptopa z szafki nocnej i włączyłam Netflixa.

- Wolisz bardziej jakieś fantasy, romansidła, kryminały, czy science-fiction? - zapytałam.

- Em... Wybór pozostawiam tobie. - odpowiedział lekko zmieszany.

Postanowiłam włączyć Gotham.

Oglądaliśmy chyba z pięć godzin. Jack bardzo się wciągnął.

- Wiesz co? - zapytałam, kiedy usłyszałam, że na zewnątrz zaraz będzie burza. - Dokończymy kiedy indziej. Zaraz będzie burza.

Jack spojrzał na mnie i pokiwał głową na znak, że się zgadza.

Wyłączyłam laptopa i odłożyłam go. Leżeliśmy w ciszy, kiedy nagle zagrzmiało. Ja oczywiście się wystraszyłam.

- Boisz się? - zapytał L.J.

Spojrzałam na niego.

- J-ja... Nie przepadam za burzami. - powiedziałam, a w myślach miałam wypadek rodziców.

- Nie ma się czego bać. Jesteś bezpieczna w domu. Znaczy prawie bezpieczna, bo ja tu jestem, ale póki jesteśmy przyjaciółmi, to nic ci nie zrobię. Więc w sumie tak rozmyślając, to jesteś bezpieczna. - zaczął mały wywód.

Uśmiechnęłam się delikatnie. Nie zrobi mi nic, dopóki będziemy przyjaciółmi. Mi pasuje.

- Wiesz co Jack? Cieszę się, że jesteś. - powiedziałam i się uśmiechnęłam.

Roześmiany po tych słowach, wyglądał jakby był w transie. Nagle jego kostium i on sam zaczął zabierać gdzie nie gdzie koloru czerwonego. Ma już dwa kolory. Zielony i czerwony.

- Późno już. - powiedział po chwili. -Idź spać.

Miał zamiar wstać, ale złapałam go za nadgarstek. Może oszalałam, ale...

- Zostaniesz ze mną? Proszę? Nie chcę zostawać sama, kiedy jest burza. - wybełkotałam cicho.

Laughing zatrzymał się i stał w bezruchu.

- W sumie, nie ważne. - powiedziałam cicho i puściłam jego nadgarstek jednocześnie kładąc się plecami do niego. Co mi odbiło? On mnie pewnie nawet nie lubi, a jedynie udaje, żeby mnie zaraz zabić... Głupia jestem.

Nagle poczułam jak materac się ugina. Czyżby się położył? Trochę się zestresowałam, ale udawałam, że zasypiam. Zanim zasnęłam, usłyszałam tylko jedno zdanie.

- Dobrej nocy, cukiereczku.

W ten oto sposób spędzam wakacje. Razem z Jackiem. Nie narzekam, bo jest ciekawie. Oglądamy seriale, lub coś gotujemy. Często też chodzimy na spacery. Może by tak jutro się gdzieś przejść? Dobry pomysł!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top