16. Sam Darcy
"Troska o drugą osobę to przejaw słabości. Jeśli zależy ci na kimś, stajesz się podatny na ciosy. Masz coś do stracenia"
Becca Fitzpatrick
- Witam, panią. - mówię i wchodzę do gabinetu Louisy.
- Hej. - odpowiada wynurzając się znad sterty papierów.
- Pomyślałem, że może chciałabyś pójść ze mną na lunch, hm?
- Sam, to miłe z twojej strony, ale nie mogę. Mam masę pracy, a w dodatku mój narzeczony zostawił mnie z wyborem tortu na wesele. Muszę wszystko wcześniej ogarnąć.
- Aj, no to faktycznie nie fajnie. W takim razie ci nie przeszkadzam.
- Przepraszam cię.
Wychodzę i jadę coś zjeść. Kiedyś często bywaliśmy tu z Lou. Ona zazwyczaj zamawiała sałatkę, za to ja stek. Tak jest i tym razem. Zjadam mięso i kupuję ulubioną sałatkę Louisy. Dostarczam ją Suzanne i proszę, by przekazała ją dziewczynie. Sam zabieram się za projekt. Jadę do klienta, ustalam warunki i wracam. Przeglądam papiery, gdy nadchodzi wiadomość.
Louisa
Nie miałam kiedy podziękować za sałatkę. Uwielbiam ją! Suzanne się wygadała, że to TY, choć miała nic nie mówić. Hahah. Chciałabym Ci się jakoś zrekompensować za pyszny lunch, więc pomyślałam, że może miałbyś ochotę pojechać ze mną na tą degustację, hm? Oczywiście jeśli masz inne plany to rozumiem.
Ja
Siedziałbym samotnie na kanapie z piwem w ręku przed telewizorem, a spędzenie czasu z tak piękną kobietą jest o wiele lepszą wizją😁
Louisa
Mnie nie oszukasz... Darmowe jedzenie Cię przekonało 😂
Ja
Kurde znasz mnie lepiej niż ktokolwiek 😂😂😂
Louisa
Ha, wiedziałam! Będę u ciebie piętnaście minut przed siedemnastą. 😊😃
Ja
OK.
Wracam do domu, biorę ekspresowy prysznic. Zakładam czarne spodnie, koszulkę. Nim się oglądam Lou już jest. Śmiejemy się z jakiś bzdur całą drogę. Wchodzimy do środka. Louisa podaje nazwisko narzeczonego i prowadzą nas do stolika. Po kilku minutach pojawia się tort. Ponoć Colin zażyczył sobie, aby zaznaczać w karcie od jeden do dziesięć jak dobry był smak, dekoracja i ogólny wygląd. Wybieramy odpowiedni, potem zabieram ją do siebie. Robię nam kawę. Wychodzimy na taras.
- To gdzie pojechał Colin? - pytam.
- Musiał coś załatwić w Portland.
- To trochę słabe, że zostawił cię z tym samą.
- Tak, wiem, ale taką ma pracę. Lubi pomagać ludziom.
- Mógłby zapomnieć na chwilę o pracy i pomyśleć o swojej narzeczonej, która go potrzebuje.
- To chyba nie twoja sprawa. Sam zostawiłeś w LA Leah i przyjechałeś tutaj.
- To inna sytuacja.
- No tak, ona jest w ciąży. Zostawiłeś ciężarną kobietę.
- Nie znasz szczegółów.
- No tak, jak zwykle. Wiesz co, rób jak chcesz, ale nie wtrącajmy się w swoje życie.
Poniekąd ma rację. Każde z nas ma osobne życie, ale nie mogę przejść obojętnie obok tego jak ten facet ma ją gdzieś. Chcę by była szczęśliwa choćby z nim skoro nie dałem jej tego ja. To cholernie bolesne stracić kobietę, którą się kochało mocniej niż którąkolwiek. Tak wiem co sobie myślicie... Dupek z tandetnym myśleniem. Jednak zrozumie to osoba, która jest lub była prawdziwie zakochana.
Zostaje u mnie jeszcze na trochę, potem ona jedzie do domu, a ja znów jestem sam. Trochę mnie to przygnębia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top