Prolog
Szmaragd czy szafir?
Mahoń albo heban?
Kochałem zieleń traw, kochałem błękit morza, krucze pióra, lisią sierść. Ja kochałem je całe, kochałem razem oraz osobno. Kochałem tak samo i niezaprzeczalnie. Nigdy nie potrafiłem podejmować słusznych decyzji, ale tym razem to ja musiałem zabrać głos. Wszyscy ode mnie wymagali dorosłych i mądrych wyborów, ale ja wciąż byłem dzieckiem. Irytowało mnie to szczególnie wtedy, kiedy nic nie było jednoznaczne, jasne. Nikt nie potrafił tego zrozumieć, nikt nie wykazał się empatią, a ja, idiota jakich mało, po prostu myślałem, że ten moment nie nadejdzie. Nie chciałem, żeby nadszedł, sądziłem, że mnie ominie. Sądziłem, że mnie zasady gry się nie tyczą... a teraz stoję przed wyborem, który jest łatwy.
Która?
Jednak nie jest.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top