Rozdział 6

Wstałam i pognałam migiem do łazienki żeby coś sprawdzić. Budząc po drodze Draco. Wpadłam do łazienki jak burza i zamknęłam za sobą drzwi. Stanęłam przed lustrem i orzepłukałam twarz.
- To się nie dzieje, to tylko sen.- powtarzałam sobie i spojrzałam na szyję. Na mojej szyi znajdowały się ślady ukąszenia. Bardzo wyraźne ślady.
- Kurwa!- zaklęłam siarczyście i spróbowałam zakryć czymś oznaczenia. Wyciągnęłam korektor do twarzy i nałożyłam na ukąszenia. Nic. Nadal było je widać. Ktoś kto je zostawił bardzo się postarał o to żeby były widoczne.
- Wszystko w porządku kochanie?- spytał Draco próbując wejść do łazienki.
- Nie wchodź!- spanikowałam i zamknęłam mu drzwi przed nosem zakluczajac je od środka. Poznałam Draco dopiero od nie dawna i czułam sie tak jakbyśmy znali się od zawsze. Czułam że jest moją bratnią duszą. Nie zamierzałam niczego przed nim ukrywać ale też wiedziałam że poradzę sobie z tym sama. Jak zawsze.
- Kochanie proszę wyjdź.- poprosił Draco zmartwionym głosem. Wyszłam do niego zamykając za sobą drzwi.
- Nic mi nie jest. Nie martw się.
- Na pewno?
- Tak.- uśmiechnęłam się delikatnie.- chodź na śniadanie. Draco uśmiechnął się do mnie i chwycił mnie za rękę. Po wszystkich porannych czynnościach w końcu zwszliśmy do wielkiej sali na śniadanie. Jednak ktoś nas zatrzymał.
- Draco.- szorstki głos zwrócił moją uwagę. Odwróciłam się by zobaczyć wysokiego blondyna o platynowo blond włosach. Jego uroda była bardzo surowa. Domyśliłam się że to ojciec Draco. To od razu było widać. Byli nie mal identyczni w każdym geście i zachowaniu. Z tą różnicą że włosy mojego kochanego blondyna miały jaśniejszy odcień.
- Dzień dobry. Pan musi być ojcem Draco?- spytałam nie pewnie. Czarodziej uśmiechnął się.
- Ojcze? Co tu robisz?- spytał zszokowany Draco przyciągając mnie bliżej siebie bardziej opiekuńczo.
- Draco miałeś rację ona jest naprawdę czarująca.- oznajmił patrząc w moje oczy. Zarumieniłam się. Wyciągnął dłoń w moją stronę.- Lucjusz Malfoy.- przedstawił się. Podałam mu rękę.
- Aisha Taylor.- uścisneliśmy sobie dłonie.
- Draco zostaw nas z Aisha musimy porozmawiać.
- Ale..- Draco próbował protestować ale ojciec zgromił go spojrzeniem.
- Draco!- syknął jego ojciec nie przyjemnie.
- Draco idź na śniadanie. Zaraz do ciebie przyjdę. - uśmiechnęłam się i puściłam mu całusa. Starszy Malfoy zachichotał.
- Widzę że wam dobrze się układa. Cieszy mnie to.- spojrzał na mnie.
- Nie pan nic przeciwko że spotykam się z pańskim synem?- zapytałam nie dowierzając.
- Skąd. Liczę bardzo że wejdziesz do naszej rodziny Aisho. To byłby dla mnie zaszczyt. Draco ciągle pisze mi w listach o tobie. Chwali cię bez ustanku o tym jaka jesteś utalentowana piękna i potężna. Przyjechałem tu specjalnie żeby zobaczyć na własne oczy kto oczarował mojego syna i teraz widzę że się nie myliłem. Było warto.- spojrzał na mnie a ja się zarumieniłam po czubki moich kolorowych włosów. Lucjusz zaśmiał się z mojej reakcji.
- Teraz widzę że Draco rzeczywiście ma rację. Jesteś urocza. Czy mogę?- spytał wyciągając dłoń. Wyciągnęłam swoją a on złożył na niej pocałunek. Przeszły mnie miłe dreszcze.- Nie wachaj się mnie poprosić o cokolwiek moja droga. Jeśli będziesz w potrzebie zawsze chętnie pomogę. Złożył mi pokłon zrobiłam to samo.
- Dziękuję. Naprawdę to doceniam.- zapewniłam.- pan wybaczy ale muszę już iść. Draco się oewnie martwi.
- Oczywiście moja droga. To zrozumiałe. Możesz wracać do swoich zajęć. Mam nadzieję że nie długo się spotkamy.
- Ja również. Do zobaczenia. Miło było pana poznać.
- Bedę odliczał minuty do następnego spotkania.- usłyszałam jego istatnie słowa i zaczęłam się zastanawiać co tu się właściwie dzieje.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top