chapter six ━ woman's intuition

━━━━━ ♡ ━━━━━

WOMAN'S INTUITION
chapter six

━━━━━ ♡ ━━━━━

Red westchnęła cicho, patrząc się na swoje odbicie w lustrze, gdy już skończyła szczotkować włosy, po czym odłożyła pozłacaną szczotkę na toaletkę i zagryzła swoje wargi, mając wrażenie, że jej skórę wciąż oświetlało popołudniowe słońce znad stawu, a jej policzki muskał delikatny wietrzyk. Księżniczka spędziła w towarzystwie Króla naprawdę miłe, a przede wszystkim udane popołudnie na świeżym powietrzu i zanim zdążyła się zorientować, musieli wracać, bo zaczęło się ściemniać, a gwardia przyboczna nie chciała ryzykować jakimiś niebezpieczeństwami, które mogliby napotkać po drodze. Po powrocie czekała już na nich kolacja, a następnie po krótkiej rozmowie, Król opuścił Red oraz jej matkę, a sama Księżniczka niedługo później udała się do swojej komnaty, tłumacząc się zmęczeniem i chęcią odpoczynku. Po części było to prawdą, choć Red i tak sporo czasu po prostu przesiedziała przy toaletce, myślami odtwarzając każdą jedną rozmowę z Królem i tym jaki był wobec niej delikatny, jak ostrożnie, ale jednocześnie coraz czulej się z nią obchodził oraz to, że wcale nie było to wymuszone zachowanie. 

W końcu z zamyślenia wyrwał ją cichy pisk, który oczywiście był sprawką Topaza i Księżniczka spojrzała na niego, śmiejąc się przy tym cicho. Topaz zawsze wiedział, kiedy zwrócić jej uwagę na siebie, bo jednak był strasznym pieszczochem i jeśli zaniedbała go chociaż na moment, to potrafił się o to upominać przez najbliższych kilka dni, więc wtedy nie było inaczej. Red schyliła się po pieska i położyła go sobie na kolanach, a ten zaszczekał wesoło, opierając swoje łapki o jej dekolt, gdy zaczęła go drapać za uchem.

— Och, Topaz... — westchnęła, wiedząc, że piesek i tak jej nie zrozumie, ale poczuła potrzebe powiedzenia tego, co czuła obcej istocie, choć Topaz przecież nie do końca był jej tak obcy jak mogłoby się wydawać. — Mam wrażenie, że śnie... Tak się bałam spotkania z nim, ale im więcej czasu z nim spędzam, tym bardziej przekonuje się do tego, że jest po prostu idealny, wiesz? Jest taki przystojny, tak dobrze wychowany, tak pięknie mówi... Czuje się przy nim tak wyjątkowo. I to nie tylko dlatego, że jestem Księżniczką, ale tak po prostu... Coś mi mówi, że potraktowałby mnie tak samo gdybym była tylko zwykłą dziewczyną z ludu — dodała, kiwając delikatnie głową, po czym odłożyła już psiaka na kamienną posadzkę w komancie, bo znudziło mu się przebywanie na rękach swojej właścicielki. Brunetka odprowadziła go wzrokiem i to jak kładzie się przy kominku, aby się wygrzać, po czym spojrzała znów na swoje odbicie i to jak jej oczy zaczęły błyszczeć po tym jak zaczęła opowiadać o Królu. 

Red uśmiechnęła się do samej siebie, a później wtarła jeszcze w swoje dłonie jakiś krem z dalekiej krainy, który przepięknie pachniał, po czym już odsunęła się od toaletki i opadła na swoje łóżko, pośród wielu poduszek i spojrzała na baldachim, z którego spływały delikatnie tkaniny, mające osłaniać Księżniczkę od porannego światła. Red przekręciła się na brzuch, a następnie sięgnęła pod jedną z wielu poduszek, aby wyjąć z niego swój pamiętnik. Następnie otworzyła ten obity w brąząwą skórę dzienniczek i wróciła do toaletki, aby zapisać w nim swoje myśli. Była to kolejna notatka dotycząca Michaela, ale Red nie była w stanie poradzić nic na to, że w ostatnim czasie mężczyzna był jedyną ciekawą osobą w jej życiu i to z nim spędzała większość swojego czasu. 

Niedługo po tym, gdy atrament już wysechł, a pamiętnik z powrotem znalazł się pod poduszką, aby nikt nie dostał go w swoje ręcę, po czym brunetka otworzyła okno i wyjrzała przez nie na wioskę znajdującą się nieopodal, a następnie na Księżyc i gwiazdy, które świeciły jasno na niebie i otoczyła się ramionami. Nocne powietrze zaczęło muskać jej twarz, a pomimo to wcale nie wycofała się do środka, bo chciała odetchnąć. Cały tamten dzień, choć długi, sprawił, że Księżniczka nie miała ani chwili dla siebie i chociaż czas spędzony w towarzystwie Króla był niesamowicie przyjemny, to Red potrzebowała kilku chwil samotności. Tylko dla siebie. Tamten moment nie potrafł jednak za długo, bo pukanie do komnaty wypełniło jej wnętrze, a po chwili do środka została wpuszczona Faith. Red odwróciła się, aby zobaczyć to, kto ją odwiedził i uśmiechnęła się delikatnie na widok matki.

— Cześć, kochanie — Faith przywitała się z nią, przez co Księżniczka posłała starszej kobiecie uśmiech, a później podeszła do niej powoli. — Tak szybko uciekłaś po kolacji, że nawet nie miałam okazji z tobą porozmawiać. Wszystko w porządku? — dodała, gdy przystanęła obok niej przy oknie i również wyjrzała przez nie.

— Tak, mamo. Wszystko jest w porządku — Red skinęła głową, przyglądając się temu jak zjawiskowo Królowa wyglądała. Brunetka nigdy nie potrafiła wyjść z podziwiu jak to było możliwe, że Faith cokolwiek nie zrobiła, olśniewała swoim blaskiem ludzi znajdujących się wokół niej. Księżniczka zastanawiała się kiedyś czy ona również będzie potrafiła sobą kogoś zachwycić do tego stopnia. — Po prostu cały dzień spędziliśmy na powietrzu. Po kolacji poczułam się taka zmęczona, że uznałam, że lepiej będzie, gdy już tutaj wrócę i odpocznę sama — dodała, wyjaśniając.

— Dobrze się bawiliście? — Faith odgarnęła jej włosy z twarzy i ułożyła po swojemu, przez co Red zaśmiała się cicho, marszcząc nos, bo mama zawsze tak robiła, kiedy miała za dużo rzeczy do przemyślenia. Red zawsze jej jednak na to pozwalała, nawet jeśli już po chwili jej włosy były z powrotem ułożone tak jak to jej było wygodnie. 

— Było... wspaniale — Red westchnęła, a później bezwiednie na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. — Tak jak poprzednim razem - dodała, wzdychając. — Mamo... czy to normalne, że tak się przy nim czuje?

— To znaczy jak, skarbie? — Faith podzieliła uśmiech córki, a później zmierzyła ją wzrokiem, kolejny raz zdając sobie sprawę z tego, że Red nie była już małą dziewczynką, a mimo to Faith wciąż tak o niej myślała. 

— Tak... cudownie... — powiedziała i pokręciła lekko głową. — Kiedy wyjawiłaś mi to wszystko i to, co mnie czeka, byłam przerażona tym, że muszę wyjść za mąż za obcego mężczyznę, aby uratować królestwo, choć jeszcze niedawno postanowiłyśmy, że poczekamy ze ślubem. Ale później, gdy go poznałam... Och, mamo... Czy to normalne, że jestem nim tak zachwycona? Wystarczyło tak niewiele, a ja już o nim ciągle myślę i ciągle chcę z nim przebywać — dodała rozmarzona, przez co Faith zachichotała tylko, przyprawiając córkę o zarumienione ze wstydu policzki. 

— To w zupełności normalne, mój skarbie — Faith wyjaśniła ją i pociągnęła za sobą na łóżko, aby usiadły we dwie, po czym wzięła dłonie Księżniczki w swoje. — To najzupełniej w świecie normalne. Własnie na tym polega miłość — skomentowała jeszcze, gładząc skórę młodszej brunetki swoimi kciukami. — Zaczyna się niepozornie, zupełnie tak jakbyś jadła swój ulubiony deser, a później powoli, z każdą kolejną rzeczą wszystko, co cię otacza, cały świat staje się bardziej kolorowy, a ta druga osoba staje się połówką twojego serca szybciej niż zdążysz się zorientować. Do tej pory jeszcze pamiętam jak się czułam, gdy spotkałam twojego ojca... To było magiczne. 

— Opowiedz mi. Proszę — Red spojrzała prosząco na mamę, bo pomimo tego, że odejście Jacoba było bardzo bolesne, to jednak obydwie kobiety starały się trzymać tych dobrych wspomnień o Królu i nie pozostawać w żałobie nieskończenie wiele czasu. Mężczyzna był dobrym włądzą, a ojcem i mężem jeszcze lepszym. Niestety pokonała go choroba i od tamtej pory Red i Faith miały tylko siebie. 

— Przecież opowiadałam ci to już tysiące razy, kochanie — zaśmiała się, kręcac głową, ale później odchrząknęła cicho, aby podjąć opowieść, bo wiedziała, że Red nie odpuści. Zresztą sama lubiła do tego wracać. Nic nie mogła na to poradzić. Nawet nie chciała. Czasami bardzo tęskniła za mężem. Spędzili ze sobą prawie całe życie i faktycznie byli ze sobą, aż do momentu, w którym rozdzieliła ich śmierć jednego z nich. Faith zawsze myślała, że to ona odejdzie pierwsza, ale los sobie to inaczej rozplanował. — Spotkaliśmy się na balu. Twój ojciec był jeszcze młodym kawalerem, a ja byłam jeszcze młodsza od ciebie. Wiedzieliśmy, że to było to. Nie potrzebowaliśmy nawet słów. Zaprosił mnie do tańca, choć mojemu ojcu, a twojemu dziadkowi nie do końca się to spodobało, bo miałam być obiecana innemu. Moja mama jednak przymknęła oko i udobruchała ojca, a zanim się obejrzeli, twój ojciec prosił dziadka o moją rękę — dodała, wzdychając i otarła później delikatnie łzę ze swojego policzka, a Red rozczulona przytuliła się do kobiety. Nie znała nawet takich słów, aby wyrazić to jak bardzo pragnęła przeżyć coś takiego. Bardzo chciała, aby z Michaelem było podobnie. Wtedy jednak jeszcze nie wiedziała, że będzie. Tylko musi jeszcze trochę poczekać. 

— To takie piękne, wiesz? —  szepnęła mamie, a później zachichotała, gdy obydwie opadły na łóżko. Red ułożyła swoje dłonie na brzuchu, a następnie odwróciłę głowę w stronę Królowej. — Chciałabym czegoś takiego doświadczyć...

— Coś mi mówi, że doświadczysz, kochanie — Faith pokiwała głową i dotknęła jej nosa swoim palcem, przez co brunetka znowu zachichotała. — Michael patrzy na ciebie tak, jakby zapomniał, że reszta świata istnieje, wiesz? — dodała, bo zauważyła to już od ich pierwszego wspólnego posiłku. Wiedziała, że jej córka przyciągała wzrok, bo już nie jeden hrabia prosił ją o ręke córki, ale każdemu odmawiała, nie zamierzając oddawać swojej róży byle komu. I gdy cała ta trudna sytuacja z pustkami w skarbcu wyszła na jaw, a na horyzoncie pojawił się Michael, Faith wciąż była pełna obaw, ale jednak z każdą chwilą te wydawały się maleć. Coś w środku mówiło jej, że nie musiała się go obawiać, a już na pewno nie musiała obawiać się o córkę, bo ta znajdzie się w dobrych rękach, gdy dojdzie do ślubu. 

— Tak sądzisz? — Brunetka zagryzła swoje wargi, czując jak od środka wypełnia ją przyjemne ciepło. Bardzo chciała doświadczyć zakochania od pierwszego wejrzenia i przeżyć miłość, która da jej szczęście i uczucie tak trwałe, że będzie z nią aż do końca jej dni. 

— Oczywiście, że tak, kochanie. Każdy zasługuje na miłość. Nieważne czy jesteśmy wieśniakami czy władcami. Wszyscy ludzie pod tym względem są tacy sami. Pragną kochać i być kochanym. Wtedy nie jest ważne to, co kto ma sobą do zaoferowania, ale to jak wielkie jest jego serce i jak wiele jest w stanie powięcić dla miłości — Faith odgarnęła córce kosmyk włosów za ucho. — A twoje serduszko jest niesamowicie duże, kochanie. Jesteś dobrą osobą o dobrym sercu. Michael będzie miał wielki skarb, gdy już zostaniesz jego żoną — dodała, przez co Red znów oblała się rumieńcem.

— Obyś miała rację... — powiedziała tylko po chwili, myśląc o blondynie i jego oczach, a także o kartkach pamiętnika, które coraz częściej wypełniały się jego imieniem, a później tylko westchnęła cicho, mając nadzieje, że następniego dnia znów się spotkają i spędzą ze sobą czas. Nie mogła się tego doczekać i nawet nie zdawała sobie wtedy sprawy z tego jak bardzo było to widoczne dla starszej kobiety. Faith widziała wtedy w córce samą siebie sprzed lat, kiedy to ona sama doświadczała pierwszych miłosnych uniesień. 

━━━━━ ♡ ━━━━━

bardzo przyjemnie pisało mi się ten rozdział i miło mi go tutaj wstawiać, feedback mile widziany! :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top