16.
Bracia Olgi wyszli razem z nią, by pożegnać się z siostrą i jej przyjaciółką. Brunetka po raz ostatni ich uścisnęła i oddała klucze do domu.
– Dziewczyny... My wiemy, że postanowiłyście być razem z powodu zbiorowej histerii, jaką As wywołuje wśród facetów. Sam widziałem na własne oczy, co się dzieje, kiedy wychodzi na parkiet i zwyczajnie zaczyna się kiwać do muzyki, bo tańcem tych podrygów paralityka nazwać się nie da. – Chłopak zaśmiał się i przeczesał dłonią krótkie ciemnoblond włosy. Astrid uśmiechnęła się do niego krzywo. – W każdym razie; nie mamy nic do tego, czy jesteście razem z ciekawości, potrzeby chwili, czy faktycznie z miłości. Nam nic do tego, nie stary?
– Nom. Przynajmniej nie zaliczycie wpadki. – Wyszczerzył się drugi, a oburzona siostra zaczerwieniła się i walnęła go w ramię. – Pamiętaj, że na nas zawsze możesz liczyć, Olga. Tak samo jak na tatę, mamą się nie przejmuj, nie warto.
– Dzięki, chłopaki. – Dziewczyna malowniczo pociągnęła nosem i wtuliła się w braci. – Jesteście najlepsi na świecie. Obiecuję, że będę pisać.
– A my nic nie powiemy mamie. Pa, As. Ostra laska z ciebie i chętnie...
– Nie kończ! – ostrzegła ze śmiechem rudowłosa, przygniatając obcasem niedopałek. – Znam krav magę. Wojskową.
– Uuu... Ostra! Do zobaczenia, szwagierko! Będziemy czekać na zaproszenia na twój ślub. Obojętnie, czy z Olą, czy z kimś innym. – Zgnietli dziewczynę w uścisku, a jej zrobiło się żal, że jednak nie ma rodzeństwa, które by ją wspierało. Odgoniła szybko od siebie ponure myśli i wyswobodziła się z objęć.
– Dzięki. Do zobaczenia – pożegnała się i skierowała w stronę samochodu, który właśnie się zatrzymał przy krawężniku. – Nasz Uber, Ola.
Astrid z drobną pomocą kierowcy wsadziła do bagażnika walizkę i swoją torbę, którą przytachała do Olgi. Zaczekała na przyjaciółkę i razem władowały się na tylną kanapę białej Corsy. Kierowcą był uśmiechnięty od ucha do ucha Patryk, informatyk dla przyjemności dorabiający jako kierowca Ubera.
– Witam piękne panie na pokładzie Corsy. Ja jestem Patryk i dzisiejszego wieczoru mam zaszczyt być pań osobistym kierowcą. Proszę zapiąć pasy, bowiem rozpoczynamy kurs do destynacji Katowice, Hotel Hilton. Życzymy przyjemnej podróży. – Chłopak uśmiechał się szeroko i śmiesznie modulował głos, co wywołało szczere rozbawianie jego pasażerek.
– Z takim kierowcą można podróżować nawet i poza kraniec świata i z powrotem! – Roześmiała się Astrid, a samochód ruszył.
– Jak mówiłaś, że załatwisz nocleg, to nie spodziewałam się, że to będzie Hilton. Spodziewałam się bardziej przekimania gdzieś w pobliżu Mariackiej... – mruknęła lekko zażenowana Olga, a jej przyjaciółka trąciła ją w bok.
– Jestem zakichaną modelką Starka. Jak już mam mieszkać w hotelu, to niech chociaż ma odpowiednią ilość gwiazdek – odpowiedziała z przekąsem, a kierowca z zaciekawieniem zerknął na nie w lusterku.
– Jeśli wolno zapytać... – zaczął, a Astrid z niewymuszonym szykiem skinęła głową i zezwoliła. – Dlaczegóż wybieracie się do hotelu? I naprawdę jesteś TĄ modelką Starka?
– Tak, to ja, Astrid Hoffmann, dziewczyna Starka od kampanii proekologicznej. Co do pierwszego pytania, to wolałabym powody zachować dla siebie...
– Och, oczywiście.
Zapadła lekko niezręczna cisza, zakłócana jedynie przez cichą muzykę z radia. Zmęczona Astrid oparła się o szybę, przymknęła oczy i nawet nie zauważyła, kiedy odpłynęła. Obudziła ją Olga prawie pod samym hotelem.
– As, wstawaj. Nie wiem, jaki masz plan, ale przypominam ci, że obie jesteśmy niepełnoletnie i bez opieki dorosłego. – Brunetka brutalnie sprowadziła przyjaciółkę na ziemię, a ta jedynie machnęła ręką na jej obawy.
– Spoko, mam plan. Patryku, proszę, zatrzymaj się w najbliższej bocznej uliczce – zwróciła się do kierowcy, który bez zbędnego gadania wykonał polecenie. – Ja tutaj wysiadam, Ola jedzie dalej. – Dziewczyna posłała rudowłosej zdziwione spojrzenie, ale nie zaprotestowała. Astrid jeszcze szybko wcisnęła kierowcy spory napiwek i zniknęła w ciemności.
– Nic jej nie będzie? – zapytał zaniepokojony chłopak.
– Tacy jak ona zawsze spadają na cztery łapy.
***
Olga weszła do lobby i nie zrobiło ono na niej wrażenia. Nie po tym, jak zobaczyła Asgard. Spokojnym krokiem stałego bywalca przeszła przez pomieszczenie i umościła się wygodnie na beżowej kanapie. Czekała na Astrid, która prawdopodobnie nie będzie wyglądać jak ona, więc starała się nie rozglądać nerwowo. Nic sobie nie robiła z podejrzliwych spojrzeń obsługi i ochrony, jedynie wyciągnęła telefon i zadzwoniła do przyjaciółki.
– Gdzie jesteś?
– Już w lobby, idę do ciebie – odpowiedział znajomy głos, który nie należał do Astrid. W tym samym momencie stanęła koło niej wysoka czarnowłosa kobieta o zielonych oczach – czyli Astrid Hoffmann pod kamuflażem żeńskiej wersji Lokiego. – Przepraszam, że tak długo, ale musiałam nałożyć kilka zaklęć na moje dokumenty i wypłacić kasę w bankomacie. Poczekaj jeszcze chwilę, a ja pójdę załatwić formalności.
– Jasne. – Brunetka skinęła głową, a dziewczyna odeszła pewnym siebie krokiem, głośno stukając niebotycznie wysokimi szpilkami. Obsługa przestała przyglądać się Oldze, całą swoją uwagę skupiając na nadskakiwaniu Astrid. Odetchnęła z ulgą, kiedy znów do niej podeszła, tym razem z boyem hotelowym, który zabrał bagaże.
– Mamy penthouse zarezerwowany na tydzień – poinformowała, kiedy wsiadały do windy. Boy hotelowy starał się nie gapić oszołomiony na Astrid, ale słabo mu to wychodziło, bo faktycznie jej prezencja oszałamiała.
– Okej – odpowiedziała Olga, a później zapadła cisza.
– Dlaczego w tej windzie nie ma wkurzającego dżingla? – zapytała nagle Astrid, nadal wpatrując się pozornie znudzonym wzrokiem w swoje nowe odbicie. Starała się je sobie zakodować w głowie, żeby nie zacząć wrzeszczeć w środku nocy, kiedy nie rozpozna się w łazienkowym lustrze.
– Bo był wkurzający? – rzuciła w przestrzeń Olga.
– Mhm. A ty, co o tym sądzisz? – zwróciła się do chłopaka, który zaczerwienił się aż po czubki uszu.
– Dyrektor hotelu uznał dokładnie tak jak pani córka, że muzyka w windzie denerwuje gości i należy z niej zrezygnować.
– Mhm, rozumiem. Ale Aleksandra nie jest moją córką. – Na dźwięk imienia Olga uniosła brew, ale nie skomentowała. – To moja młodsza siostra.
– Och, przepraszam, nie chciałem pani urazić. Faktycznie wygląda pani niesamowicie młodo i... – Zaczął się plątać w wyjaśnieniach i przeprosinach, na co dziewczyna uśmiechnęła się pobłażliwie.
– Nic się nie stało, nie jestem zła – odpowiedziała, a boy spuścił wzrok na swoje buty i na szczęście został wybawiony z niezręcznej sytuacji przez rozsuwające się drzwi. Dziewczyny wysiadły z windy i skierowały się prosto do jedynych drzwi na piętrze. Astrid odebrała bagaże i wręczyła chłopakowi hojny napiwek. – Dziękujemy za pomoc, poradzimy sobie już same.
– W razie jakichkolwiek kłopotów lub życzeń, proszę kontaktować się z recepcją. – Boy skłonił się i natychmiast ulotnił, kiedy dziewczyny przekraczały próg swojego tymczasowego lokum.
– Nie chcę wiedzieć, ile zapłaciłaś, prawda? – rzuciła z przekąsem brunetka, rozglądając się po elegancko urządzonym salonie z widokiem na miasto.
– Absolutnie nie chcesz. – Astrid podeszła do okna i oparła czoło o szybę. – Jak już mam nocować w hotelu, to chcę być traktowana jak księżniczka, którą jestem.
– Nawet jeśli nikt o tym nie wie?
– Mhm... – Dziewczyna przeciągnęła się, aż strzeliły jej wszystkie kręgi w kręgosłupie, co zawsze wywoływało u Olgi nieprzyjemny dreszcz. – Są dwie sypialnie z łazienkami. Wybierz, która ci się bardziej podoba, i daj mi znać, jak będziesz chciała wyjąć coś z walizki. Pod żadnym pozorem nie rób tego sama, bo zaklęcie rzucałam na szybko i może się rozprężyć.
– Och, As... Z tobą serio się nie można nudzić... – burknęła pod nosem, ale zerknęła do pierwszego pokoju, gdzie królowały złoto, beż i biel. Panował w nim przepych, który przytłaczał dziewczynę, ale idealnie pasował do jej przyjaciółki. Druga sypialnia była niewiele skromniejsza, ale zamiast złota i beżu, biel łączyła się ze srebrem i delikatnym błękitem, co zdecydowanie bardziej odpowiadało Oldze. Odłożyła kurtkę na fotel, rzuciła się na łóżko, jak widziała to na amerykańskich filmach, i z westchnieniem rozkoszy zakopała się w poduszkach. Nie nacieszyła się nicnierobieniem za długo, bo prawie natychmiast jej myśli zaczęły krążyć wokół wydarzeń w domu. Z nietęgą miną dziewczyna zebrała się w sobie i wyszła z pokoju, by poinformować przyjaciółkę o swoim wyborze.
– W gabinecie – oznajmił spokojny głos, a Olga podążyła za nim. Tak jak się spodziewała, Astrid już zdążyła zabałaganić przestrzeń swoimi księgami i notatkami. Ale wbrew temu, czego się spodziewała, dziewczyna nadal miała na sobie iluzję. – Potrzebujesz czegoś?
– Co? Nie, teraz niczego. Co robisz, As? I dlaczego się nie zmieniłaś? – Podeszła do biurka i zaczęła się przyglądać notatkom, z których nic nie rozumiała.
– Planuję. – Padła krótka i beznamiętna odpowiedź.
– Co? Rozwiń trochę i powiedz, czy jestem w stanie w czymkolwiek pomóc, czy mam sobie iść i nie przeszkadzać. – Brunetka się trochę zirytowała, a jej przyjaciółka odrzuciła na plecy czarne loki i podniosła na nią zamglone zielone oczy.
– Hmm... Piszę zaklęcia mylące do wisiorka. I dopracowuje mój plan. I tworzę plan poszukiwań taty. Myślałam, że do tego czasu już wróci, ale nadal nic.
– Aha – elokwentnie podsumowała. – A zabezpieczyłaś już apartament i gabinet?
– O bogowie! Zapomniała, dzięki. Już się za to zabieram! – Wybiegła z pomieszczenia jak oparzona, wracając po piętnastu minutach z ręcznikiem i strojem kąpielowym Olgi. – Okej, zabezpieczenia przeciwko włamaniu, kradzieży, podsłuchiwaniu, niechcianym gościom założone, twoja walizka ogarnięta. Tu – Astrid wepchnęła zawiniątko w ramiona przyjaciółki – masz ręcznik i strój. Idź na godzinę na basen, czy gdzie tam chcesz. Mamy otwarty rachunek na nazwisko Krauze. Ty masz na imię Aleksandra, a ja Nina. Jesteś moją młodszą siostrą i przyjechałyśmy z Niemiec na pogrzeb babci Irenki – szybko, na bieżąco wymyślała historię, prostą do zapamiętania, ale z koniecznymi szczegółami. – Ja i twój ojciec, Robert jesteśmy w zarządzie mercedesa. Ty uczysz się w prywatnym liceum w Szwajcarii i wolisz nie opowiadać o szkole, bo...
– Mam dziwny akcent i inni stroją sobie ze mnie żarty? – podsunęła brunetka.
– Tak! Dokładnie! A co do twojego akcentu, to ludzie usłyszą go jako ciężki, niemiecki akcent, więc się nie przejmuj i mów normalnie.
– Matko, Astrid, przerażasz mnie. Zaklęciami potrafisz sprawić już prawie wszystko! – Olga rzuciła się na szyję przyjaciółce i przytuliła ją z całej siły.
– Nie duś! Jesteś Niemką i jesteś jeszcze bardziej powściągliwa, pamiętaj! A co do moich umiejętności, to... Aaa! Staram się nie panikować, ale większość robię na czuja i pierwszy raz w życiu! – W zielonych oczach pokazał się strach. Dziewczyna jeszcze raz przytuliła do siebie przyjaciółkę i trzymała ją tak długo, dopóki Astrid nie przestała się trząść.
– Nic się nie martw, As. Jesteś najlepszą Mery Sue świata, która uratuje świat! A teraz ja, jako wierny side-kick znikam.
Olga wyszła z pokoju, a spokojna, ale nadal sfrustrowana Astrid została sama z górą książek i notatek.
– Racja. Mam cholerny świat do uratowania – mruknęła do siebie i zatrzasnęła drzwi do gabinetu, odcinając się od świata zewnętrznego.
***
Zrelaksowana Olga wróciła do zajmowanego apartamentu po trzech godzinach, które mile spędziła na basenie i w hotelowym SPA. Udało jej się wyrzucić z głowy wszystkie nieprzyjemne myśli na temat zagłady świata spowodowanej przez szalonego kosmitę oraz własnej matki, która się jej wyparła. Stanęła przed drzwiami i uświadomiła sobie, że nie ma ze sobą karty otwierającej zamek. Stała owinięta w hotelowy szlafrok i wpatrywała się tępo w klamkę, a jej wybawieniem okazała się obsługa hotelowa serwująca kolację.
– Dobry wieczór. Zapomniała pani karty? – zapytała uprzejmie dziewczyna pchająca wyładowany po brzegi wózek.
– Um, tak – przyznała zawstydzona, a blondynka w uniformie uśmiechnęła się miło i wyjęła z kieszeni swój klucz uniwersalny i odblokowała zamek. – Skąd pani wiedziała?
– Och, to się bardzo często zdarza, a pani siostra dzwoniła na recepcję w tej sprawie. Proszę się nie martwić. Czy zapalić świece?
– Nie trzeba – padła władcza odpowiedź. Astrid wyszła z gabinetu, zamykając za sobą dokładnie drzwi. Usiadła przy stole, zakładając nogę na nogę, a blondynka podała jej wina do skosztowania, które zaakceptowała skinieniem głowy. – Ola, masz ochotę na wino?
Olga się zawahała, ale pokręciła przecząco głową. Kelnerka nalała trunku tylko do jednego kieliszka, a butelkę odstawiła do wiaderka z lodem. Sprawnie rozstawiła wszystkie potrawy i po cichu się wycofała.
– Już mnie nawet nie dziwi, że znów jesteś głodna...
– No wiesz. Strasznie dużo używałam mocy – odpowiedziała Astrid z pełnymi ustami. Wcale nie przejmowała się tym, czy to przystoi osobie o jej pozycji; kiedy tylko zamknęły się drzwi za kelnerka, rzuciła się na jedzenie. Brunetka westchnęła i wstała od stołu. – Nie jesz?
– Nie jestem tak głodna jak ty. Zostaw mi trochę sałatki, a ja się pójdę przebrać, okej?
– Jasne. Jak wrócisz, to ci powiem, co już załatwiłam.
Dziewczyna udała się do swojej sypialni i przebrała się od razu w piżamę. Była zmęczona i zrelaksowana, więc miała nadzieję, że zaraz po rozmowie zwyczajnie pójdzie spać. Wróciła do salonu, gdzie Astrid właśnie zabierała się za drugiego steka i pochłaniała go z przerażającą wydajnością.
– I?
– I udało się. Po rzuceniu wszystkich zaklęć wisiorki są nie do odróżnienia. Byłam w Asgardzie i poprosiłam Heimdalla o otwarcie Bifrostu na jakieś losowe miejsce we wszechświecie i zwyczajnie wyrzuciłam Kamień. Ja nie mam pojęcia, gdzie trafił, a Heimdall nikomu nie powie. Temat ukrycia mamy z głowy – powiedziała dumna z siebie i wypiła duszkiem resztę wina.
– Gratulacje, As! Jestem z ciebie dumna!
– Dzięki. Teraz wybacz, ale padam na ryj. Idę spać – zapowiedziała zdecydowanym tonem, wstając od stołu, na którym nadal zostało sporo jedzenia. – Mogę być nieprzytomna nawet całą dobę, więc byłabym wdzięczna, gdybyś została jutro w apartamencie i nikogo nie wpuszczała do mojej sypialni. Nawet mojego ojca, jeśli raczy się pojawić, gnój jeden.
– Jasne, dobranoc.
– Dobranoc.
~*~
Drodzy moi. Jak sądzicie, jak zakończy się opowieść o przygodach Astrid?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top