15.


Astrid właśnie kończyła wymawiać formułę zaklęć w staronorweskim, kiedy drzwi do pokoju Olgi otworzyły się i w progu stanęła matka dziewczyny. Rudowłosa drgnęła, ale nie przerwała, dokończyła frazę i obserwowała, jak kawałek srebra i niebieskie szkiełko formują się w doskonale jej znany kształt wisiorka. W pokoju zapadła głucha cisza, a atmosferę można było kroić nożem.

– As, nie zabezpieczyłaś drzwi przed otwarciem? – zapytała w końcu Olga. Jej matka nadal wpatrywała się w Astrid z dziwnym wyrazem twarzy.

– Nie. Skupiłam się na ochronie przed podsłuchiwaniem i przed Skrullami. Nie wzięłam pod uwagę Midgardczyków. Sorry, Ola... – Przetarła dłonią twarz i ciężko opadła na obrotowe krzesło na biurku. – Niech pani siada i pyta. Przecież widzę, jak pani mózg paruje... – Mruknęła i od niechcenia machnęła dłonią, a zaklęcie zmusiło starszą kobietę do zajęcia miejsca na szarej kanapie.

– Jesteś w jakiejś sekcie, tak? Chcesz w to wciągnąć Olgę?! Odprawiasz jakieś szatańskie rytuały w moim domu! Wynoś się, dziecko diabła! – Matka brunetki zerwała się na równe nogi, zaczęła krzyczeć i obrzucać wyzwiskami Astrid, która cierpliwie to znosiła, bez słowa sprzeciwu. Zatrzasnęła drzwi i nałożyła na nie zaklęcie blokujące.

– Postaram się wyjaśnić, jak przestanie pani na mnie krzyczeć.

– Wynocha! Wynocha z mojego domu, czarownico! – Wyciągnęła przed siebie ręce i z palców zrobiła krzyż przed swoją twarzą. Na twarzy rudowłosej wywołało to cień rozbawienia, ale szybko znikł, kiedy kobieta zaczęła szarpać się z klamką.

– Mamo, uspokój się, bo zrobisz sobie krzywdę – zaczęła łagodnie Olga, jednak jej matka rzuciła się na nią z szaleństwem w oczach i zaczęła oglądać jej twarz ze wszystkich stron. – As, pomocy! Zrób coś, półboże od siedmiu boleści!

– Tylko nie półboże od siedmiu boleści! – warknęła na przyjaciółkę, a jej matkę znów usadziła na miejscu z pomocą magii. – A teraz pani słucha uważnie, bo jestem zmęczona i nie będę się powtarzać! Ma pani się uspokoić i postarać się mnie zrozumieć, bo nie uśmiecha mi się manipulacja przy pamięci... – Podświadomie nasyciła słowa mocą, która zaczęła się wokół niej formować w formie lekko skrzącej złotej mgiełki. Kobieta posłusznie znieruchomiała, ale cała jej postawa sugerowała gotowość do obrony przez atak albo ucieczkę.

– Serio mogłabyś zmodyfikować mamie pamięć? – zapytała nieśmiało Olga, siadając koło rodzicielki i starając się dodać jej otuchy.

– W teorii tak, ale ten dział przerabiałam tylko w teorii, nie było czasu na ćwiczenia. To mogłoby się różnie skończyć i to, że by nie zadziałało, byłoby najłagodniejszą formą spaszczenia tego... Nie chcę tego robić, wolę żeby twoja mama zrozumiała i za nic w świecie nie chcę przez przypadek zrobić jej krzywdy. – Astrid spojrzała kobiecie prosto w oczy i zwolniła zaklęcie, które nie pozwalało jej mówić. – Proszę, niech pani nie krzyczy już. Ja serio miałam fatalny dzień...

– Jesteś czarownicą? – Głos matki Olgi lekko drżał, ale była już dużo spokojniejsza. Rudowłosa zawahała się, ale ostrożnie skinęła głową.

– Można tak to nazwać, chociaż już wolę być nazywana magiem. Ale to tylko semantyka. – Machnęła dłonią i uśmiechnęła się blado. – W każdym razie nie mam zamiaru nikomu wyrządzić tym krzywdy, tylko pomagać.

– Dlaczego Olga nazwała cię półbogiem? – Posłała córce karcące spojrzenie, na co brunetka skurczyła się w sobie.

– Bo cała moja rodzina ze strony ojca ma kompleks boga? – Zaśmiała się gorzko, ale natychmiast spoważniała. – Moim ojcem jest jeden z nordyckich bogów...

– Thor? Ten... Amerykanin? Który należy do Avengersów Starka? – Kobieta zmarszczyła brwi i próbowała przyswoić informacje.

– Asgardczyk. Thor jest Asgardczykiem, tak jak mój ojciec i ja. Mamy obywatelstwo, ale mniejsza o to. Mam pecha być w połowie nordycką boginią. Ta-da! – Z wisielczym uśmiechem skłoniła się.

– Boginią? Bóg jest tylko jeden! – Matka Olgi poderwała się na równe nogi, ale córka zaraz ją z powrotem usadziła.

– Mamo, spokojnie... Nie musisz się denerwować, nie zostanę poganką. As jest moją przyjaciółką, a nie obiektem kultu.

– Tak, zdecydowanie nie chcę mieć wyznawców, wolę jedzenie. Wyznawcy to same problemy; mają wymagania, prośby i oczekiwania. A jedzenie mogę zjeść i nie jestem głodna. – Zielonooka potwierdziła gorliwie teorię przyjaciółki i rozwinęła ją o własne wyjaśnienia. Jak ognia starała się uniknąć ujawnienia tożsamości swojego ojca, ale nie miała pewności, czy jej się to uda. Nerwowo wyłamywała palce i – by zająć czymś dłonie – sięgnęła po jeden z sfabrykowanych wisiorków. Błękitne szkiełko powinno emitować delikatną niebieskawą poświatę, ale to musiało chwilę poczekać. Księżniczka Asgardu mierzyła się właśnie z rozhisteryzowaną Midgardką. – Coś jeszcze? Bo nie ukrywam, że jesteśmy z Olą w trakcie ważnego projektu...

– Co to był za język?

– Staronorweski. Skomplikowane zaklęcia muszę wypowiadać na głos, a jako, że moja moc jest powiązana ze skandynawską mitologią, to najbardziej pasuje staronorwerski. Dalej? – Rzuciła, wzruszając ramionami, jakby czuła się całkowicie komfortowo w wysoce niekomfortowej sytuacji.

– Co to za zaklęcie? I jaki projekt? Jakaś czarna magia? – Przy ostatnim pytaniu obrzuciła rudowłosą podejrzliwym i niechętnym spojrzeniem, co nie umknęło uwadze obu nastolatek.

– Mamo, As nic się nie zmieniła. Jest dokładnie taka sama, jak była, zanim zobaczyłaś, jak rzuca to nieszczęsne zaklęcie! Jest tą samą osobą! Dziewczyną, którą lubisz i która zawsze ma coś ciekawego do powiedzenia, jest grzeczna i dobrze wychowana, świetnie się uczy i jest zakichaną modelką Starka! To nadal ta sama Astrid Hoffmann! – Brunetka nie wytrzymała i nakrzyczała na matkę, która obrażona założyła ręce na piersi. – Wiem, co oznacza ta mina! Nawet nie myśl o tym, że przestanę się przyjaźnić z As, bo tobie się nie podoba jej pochodzenie, albo że ma moc kształtowania rzeczywistości na innym poziomie! Powiem Lokiemu, żeby... – Uświadomiła sobie, co powiedziała, kiedy było już za późno. Astrid skrzywiła się i syknęła, a matce Olgi oczy prawie wyszły z orbit.

– Komu?

– Nikomu. Niech pani zwyczajnie nie drąży... – Dziewczyna już najzwyczajniej w świecie była zmęczona całą sytuacją. Tłumaczenie komuś zawiłego dziedzictwa, które stosunkowo niedawno odkryła, było zawsze trudne i wyczerpujące. Nie żeby Astrid miała doświadczenie wyłącznie z Kasandrą, Olgą i Asgardczykami. Matka przyjaciółki, w przeciwieństwie do własnej córki, nie miała otwartego, elastycznego umysłu, a wręcz przeciwnie – postrzegała świat jako czarno-biały, a wszystko, co wychodziło poza jej zdolności pojmowania i nie miało związku z chrześcijaństwem, postrzegała jako siły nieczyste. Brunetka nieraz żaliła się na twardogłowie rodzicielki, która twierdziła, że tatuaże to tylko oszpecanie ciała, mieszkanie z chłopakiem przed ślubem jest absolutnie niedopuszczalne, a homoseksualizm to choroba psychiczna i dewiacja. Całe szczęście ojciec miał nieco bardziej liberalne poglądy w niektórych kwestiach, i chociaż często nie popierał, to starał się zrozumieć, a nie z góry skreślać.

– Nie wiem, co pani rozumie pod pojęciem czarnej magii. Pewnie rytuały z wykorzystaniem krwi dziewic i ofiar ze zwierząt – zaczęła głosem wypranym z emocji. Olga jako dobra przyjaciółka owinęła Astrid kocem, żeby dać jej poczucie ciepła i wsparcia, za co rudowłosa była jej wdzięczna. – Nie przeprowadzam takich rytuałów. Czerpię energię z własnych zasobów, dlatego tyle jem i nadal jestem szczupła... A ten projekt to zadanie od mojego nauczyciela, który pochodzi z Asgardu i pomaga mi opanować moją moc, żebym nikomu przez przypadek nie zrobiła krzywdy...

– Jesteś niebezpieczna? – Ostro wtrąciła kobieta, a nastolatka pokręciła przecząco głową.

– Już nie, od kiedy się uczę. Wcześniej nie potrafiłam uwolnić energii z ciała i umysłu, więc wybuchała ona w niekontrolowanej fali, która była w stanie wybić wszystkie szyby w domu – przyznała wprost, owijając się szczelnie kocem. – Mój nauczyciel powiedział, że odnalazł mnie w ostatniej chwili, bo jeszcze pół roku, maksymalnie rok, a bym nie wytrzymała i by mnie rozerwało lub całkowicie bym oszalała...

W pokoju zapadła idealna cisza. Słychać by było lecącą muchę, gdyby takowa znalazła się w pomieszczeniu i zdecydowała się na zakłócenie ciszy. Ale żadna przedstawicielka muszego rodu nie zawitała do pokoju Olgi, więc milczenie było przytłaczające. Matka brunetki wpatrywała się w rudowłosą nastolatkę z widoczną niechęcią i niedowierzaniem, ale nie zarzuciła jej kłamstwa. Wstała z miejsca i nerwowo wygładziła bluzkę, którą miała na sobie.

– Muszę to przemyśleć. A teraz chciałbym, żebyś opuściła mój dom, Astrid Hoffmann. – Polecenie zostało wydane zimnym głosem, aż Olga się wzdrygnęła. Z niedowierzaniem spojrzała na matkę.

– Nie możesz jej ot tak wyrzucić, mamo! – Zaprotestowała, walcząc z płaczem.

– Jeśli bardziej zależy ci na tej czarownicy niż na własnej duszy i rodzinie, to możesz iść razem z nią. Droga wolna, ale nie wracaj do mnie z płaczem, że próbowała cię zabić lub okraść... – Dziewczyna nie potrafiła uwierzyć w słowa matki, która postawiła jej okrutne ultimatum. Wahała się jednak tylko chwilę – wolała razem z Astrid uratować świat i nie mieć matki, niż spędzić całe życie pod kontrolą tej kobiety.

– Daj spokój, Ola. Poradzę sobie, tacy jak ja zawsze spadają na cztery łapy – rudowłosa pocieszyła przyjaciółkę. W tym samym czasie jej umysł pracował na najwyższych obrotach, by opracować plan, który uchroni jej sekrety i zapewni bezpieczeństwo brunetce.

– Idę z nią – powiedziała zdecydowanym tonem Olga. Jej matka wyglądała na wstrząśniętą, a Astrid odetchnęła z ulgą.

– Jak chcesz. Możesz spakować tyle rzeczy, ile zmieścisz do swojej walizki i zabrać pieniądze, które dostałaś od dziadków. Masz godzinę, a później wynoś się z mojego domu. – Kobieta już sięgała do klamki, by wyjść z pokoju, ale Astrid szybko złapała ją za nadgarstek i wyszeptała skomplikowaną frazę po staronorwesku. Matka Olgi wyrwała się i odskoczyła jak oparzona patrząc na rudowłosą z nienawiścią. – Co mi zrobiłaś, czarownico?!

– Nie powie pani nikomu, co pani dzisiaj zobaczyła ani co pani usłyszała.

– Pójdę z tym do egzorcysty!

– Wątpię, żeby dała pani radę mu opowiedzieć, że rzuciłam na panią zaklęcie, ale może pani spróbować. Ja tylko próbuję chronić własne życie, a teraz również życie Olgi – powiedziała cicho i smutno. – Mężowi niech pani powie, że... Nakryła nas pani razem w łóżku i przez pranie mózgu, które zrobiłam Oli, postanowiła razem ze mną wyjechać do Stanów i zerwać kontakt z rodziną.

– Nie będę kłamać! Powiem prawdę! – Kobieta się zacietrzewiła, a jej córka powoli zaczynała wyjmować rzeczy z szafek i pakować je do walizki.

– Nie da pani rady. Poza tym, to nie będzie całkiem kłamstwo. – Astrid szybko przeszła przez pokój, obróciła brunetkę w swoją stronę i namiętnie pocałowała. – Kocham pani córkę i teraz, skoro i tak pani ją wyrzuca z domu, chcę z nią być oficjalnie.

Olga stała jak zmrożona w miejscu, a jej matka opadła na kanapę, trzymając się za serce. Rudowłosa spokojnie podeszła do niej i pomogła jej sercu wrócić do normalnego rytmu, ratując przy tym kobiecie życie. Zwolniła zaklęci z drzwi i wskazała na nie dłonią.

– Proszę. To najlepszy plan, który wyrządzi najmniejsze szkody. Przykro mi, ale... Wybaczam pani, bo tak mnie kiedyś uczył ksiądz na religii. Że dobry człowiek stara się zrozumieć i wybaczyć, a potępia czyny, a nie osobę...

Olga była dumna ze swojej przyjaciółki, a wstyd jej było za matkę, która tylko zmarszczyła brwi, zacisnęła usta i wyszła z pokoju, nie zaszczycając córki spojrzeniem. Po twarzy brunetki cicho popłynęły łzy.

– Dziękuję, Ola. Nie zawiodę cię. – Obiecała Astrid, przytulając płaczącą dziewczynę. Kiedy brunetka się w miarę uspokoiła, rudowłosa machnęła dłonią i sprawiła, że wszystkie rzeczy należące do przyjaciółki zmieściły się w jej walizce, a pokój wręcz został ogołocony ze wszystkiego. – No co? Przecież nie zabroniła mi do tego użyć odrobiny magii. – Wzruszyła ramionami i wyszczerzyła się zadowolona z siebie.

– Jesteś niereformowalna, As. Pójdę się pożegnać z braćmi i tatą.

– Jasne. Poczekam przed domem, zapalę i ogarnę kwestię noclegu dla nas. Mój dom chwilowo odpada. – Dziewczyna złapała swoje rzeczy, walizkę Olgi i opuściła na zawsze dom rodzinny przyjaciółki.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top