12.


Rudowłosa nastolatka stała przy zamkniętych drzwiach tarasu i wpatrywała się pustym wzrokiem w ciemną linię pobliskiego lasu. Przespacerowała się, zaciągnęła się jeszcze raz papierosem trzymanym w dłoni i zgasiła go na barierce tarasu. Nikotyna i alkohol krążące w jej żyłach pozwoliły wyciszyć emocje, które rozrywały jej umysł na strzępy.

– Palenie jest niezdrowe – powiedział flegmatycznie czarnowłosy mężczyzna opierający się o barierkę kawałek od niej. Poprawił półkitkę na czubku głowy i wypuścił z płuc kłąb dymu.

– Wiem – odpowiedziała i spokojnie wyjęła z papierośnicy kolejnego papierosa.

– To dlaczego palisz? – zapytał ze spokojem i podał jej kieliszek najlepszego wina. Chociaż oboje mieli ponure nastroje, to świętowali. Po cichu, po swojemu. Na blichtr przyjdzie czas później.

– Dlaczego mi na to pozwalasz? I dlaczego mnie rozpijasz? Przecież jestem niepełnoletnia – zauważyła, biorąc duży łyk czerwonego wina. Miała satysfakcję, że nalał im do jej ulubionych kieliszków z czarnego szkła, dzięki czemu trunek także wyglądał, jakby miał czarną barwę.

– Według prawa, któremu już od jutra będziesz oficjalnie podlegać, to już jesteś pełnoletnia i nie mogę ci zabronić pić wina. To samo tyczyłoby się papierosów, gdyby były tam szerzej znane – odparł i uśmiechnął się krzywo.

– Nie możesz zabronić mi pić i palić, ale możesz mnie zmusić do małżeństwa – zauważyła gorzko i zaciągnęła się głęboko.

– Na twoje szczęście nie mam odpowiedniego kandydata dla ciebie.

– A co jeśli Odyn... – Niedokończone pytanie zawisło w powietrzu. Czarnowłosy westchnął i spojrzał w zielone oczy córki.

– Zawetuję. Nawet jeślibym musiał ujawnić się z tym, że żyję i tak dalej. Ale nie pozwolę temu staremu głupcowi zniszczyć ci życia w ten sposób – powiedział z mocą Loki, na co Astrid uśmiechnęła się słabo.

– Dziękuję, tato. Jesteś moim bohaterem – odpowiedziała, a Kłamcy w oczach stanęły łzy wzruszenia. Nie chcąc pokazać, jak podziałały na niego słowa córki, odwrócił się i zapytał z nutą kpiny w głosie:

– Bo pozwalam ci pić i palić przed osiemnastką?

– Bo kupujesz mi alkohol i papierosy przed osiemnastką.

***

– Boję się dzisiaj... – Wyznała kobieta, sięgając po kolejne ciastko. Brunetka podniosła głowę znad telefonu i spojrzała na nią zdumiona.

– Dlaczego, pani Hoffmann? Przecież w razie draki Loki obroni Astrid i nie pozwoli, by stała jej się krzywda – zauważyła z pełnym przekonaniem. Odłożyła urządzenie i sięgnęła po butelkę, by nalać kolejny kieliszek słodkiego wina matce przyjaciółki. Między Olgą a Kasandrą nawiązała się specyficzna więź – dzieliły tajemnicę nordyckiego boga kłamstw i jego córki. I obie coś czuły do tajemniczego mężczyzny, który je obie ignorował. Ich przyjaźń była ciekawa, pełna niedopowiedzeń i swego rodzaju bólu, ale dzięki temu była mocna i związała je ze sobą pomimo różnicy wieku.

– Tak, tak, wiem. Wszyscy mi to powtarzacie do znudzenia. – Kasandra machnęła ręką i skrzywiła się lekko. Wzięła kieliszek od dziewczyny i upiła duży łyk. – Ale boję się, że to ja mogę palnąć jakąś gafę, obrazić kogoś albo zwyczajnie się potknąć o własne nogi...

– Ja się boję, że zacznę się śmiać w nieodpowiednim momencie. Albo, że... dopadną mnie problemy żołądkowe. Dlatego wczoraj nie jadłam kolacji, a dziś, jak już dałam cokolwiek radę przełknąć, to tylko suchą bułkę i kilka biszkoptów... – wyznała nastolatka, uśmiechając się krzywo.

– Zrób sobie wodę z cytryną i miętą albo słabą herbatę – poradziła kobieta. Siedziały chwilę w ciszy, która zaczęła dziwnie ciążyć Oldze.

– Thor będzie? – rzuciła od niechcenia, byleby tylko przerwać niezręczne milczenie.

– Nie wiem. Mają wyruszyć koło siódmej, żeby go poinformować o sytuacji i ściągnąć do Asgardu na uroczystość – odpowiedziała, kołysząc kieliszkiem.

– Nie za mało czasu mu dają?

– Nie – odpowiedział męski głos, a kobiety siedzące na kanapie zadrżały od zimnego podmuchu, który wpadł przez drzwi tarasowe. – Tak jest lepiej, ma mniej czasu na myślenie, więc mniejsze ryzyko, że coś spieprzy.

– Ale ty wierzysz we własnego brata – zauważyła kąśliwie Olga i uśmiechnęła się do bożka, który sięgał po ciasteczko.

– Niestety, Thor odziedziczył inteligencję po ojcu, a nie po matce – odparował gładko i poszedł w kierunku schodów. – Otworzę dla was portal o dziewiątej. Będziecie miały dosyć czasu, żeby przyzwyczaić się do warunków, przejść do pałacu z mojego mieszkania i przygotować się na koronację. Służące pomogą wam się przebrać, zrobić makijaż i fryzury, więc będziecie mogły spokojnie zająć się obgryzaniem paznokci z nerwów i wymyślaniem sposobów na ośmieszenie się – dodał ze złośliwym uśmiechem, ale ciepłym błyskiem w oku.

– Też cię kochamy, ale idź weź prysznic, bo śmierdzisz papierosami – odpowiedziała ze spokojem Kasandra. Nastolatka siedząca obok niej zaczerwieniła się aż po czubki uszu, a Loki parsknął śmiechem i pokazał im język.

– Ależ oczywiście...

– Nawet nie próbuj!

– Żono – dokończył pomimo protestu kobiety, za co oberwał poduszką. – Lepsza poduszka niż mój własny nóż, którym dostałem ostatnio – skomentował ze śmiechem i skierował się ku schodom.

– Czy ja o czymś nie wiem? – zapytała zdezorientowana brunetka, wodząc wzrokiem pomiędzy Lokim a Kasandrą.

– O wielu rzeczach. – Bóg psot uśmiechnął się psotnie i szybko zbiegł na dół, unikając morderczego spojrzenia rudowłosej kobiety.

– Pokłóciliśmy się o nasze papierowe małżeństwo – wyjaśniła dziewczynie spokojnie, bez skrępowania. – Poszło o to, że w Asgardzie zostanę przedstawiona jako żona Uczonego, co automatycznie czyni z niego prawnego opiekuna Astrid...

– To chyba lepiej, prawda? To zmniejsza władzę Odyna nad Astrid – zauważyła Olga, poprawiając się na kanapie i sięgając po puszysty koc.

– No tak. Ale sposób, w jaki mi to powiedział, mnie wkurzył. „Powiedziałem im, że jesteśmy małżeństwem. Ja jako Uczony i ty jako matka księżniczki." – Kobieta zabawnie parodiowała zimny i obojętny ton i wyraz twarzy Kłamcy, na co nastolatka roześmiała się głośno. – Nie porozmawiał ze mną wcześniej, niczego nie wyjaśnił, tylko tak to powiedział. Więc się pokłóciliśmy, skutkiem czego wprowadził się do mojej sypialni. Wyobrażasz sobie, jak teraz marznę każdej nocy?!

– Yyy...

– Och! Hm, przepraszam Olga. – Kobieta zorientowała się, że dla nastolatki mogło to być jednak za dużo informacji. – Nic się mną nie przejmuj. Znudzi mu się, zanim dostanę zapalenia płuc. – Roześmiała się sztucznie, próbując rozładować napiętą atmosferę. Złapała za kieliszek i upiła duży łyk.

– Nic się nie stało, pani Hoffmann. Pójdę zrobić sobie herbatę. – Dziewczyna zerwała się z kanapy i zbiegła po schodach. Kasandra westchnęła cicho, zastanawiając się, czy sytuacja jej nie przerastała i nie potrzebowała pomocy dawnego psychiatry córki.

***

Nowy Meksyk powitał ich rozgrzanym powietrzem i oślepiającym słońcem. Wyszli z portalu idealnie na wprost drzwi kawiarni, wywołując tym nie mały szok i zamieszanie. Dziewczyna przewróciła oczyma i szarpnęła drzwi do lokalu. Zatrzymała się w progu, przeszukując spojrzeniem niewielką salę. Zauważyła blondyna przy stoliku stojącym koło okna; czytał ze skupieniem wymalowanym na twarzy poranna gazetę. Astrid spięła się w sobie i ruszyła w jego kierunku, pozostawiając dumającego nad wyborem ciastka Lokiego przy barze. Nie mogła sobie odmówić małej przyjemności i zaintonowała wysokim głosem:

I'm a Barbie girl in a Barbie world. – Thor spojrzał na nią jak na szaloną, kiedy przysunęła sobie krzesło do jego stolika i usiadła. – My gymnastic is fantastic. You can brush my hair, undress me everywhere... – Głos jej się załamał, a ostanie słowo pisnęła przerażona, widząc niebieskie oczy ciskające pioruny. Bożek psot nachylił się nad nią i dokończył za nią:

Imagination, Astrid's in isolation. Masz szlaban, moja panno. Uziemiona przez tydzień.

– Ale... – Próbowała słabo protestować. Rozbawiony Gromowładny przyglądał się w ciszy całej sytuacji.

– Nie, koniec dyskusji. Szlaban – uciął stanowczo Kłamca i uśmiechnął się krzywo do Thora.

– Masz jego oczy – zwrócił się w końcu do niej blondyn swoim tubalnym głosem i uśmiechnął się. Dziewczyna zaczerwieniła się aż po czubki uszu i wbiła spojrzenie w blat przed sobą.

– Wszyscy mi to mówią... – mruknęła i marzyła jedynie o tym, by zapaść się pod ziemię.

– Książę. – Loki postanowił wybawić córkę i skupić na sobie uwagę boga piorunów. Zażenowana nastolatka ukryła się za własnymi włosami i spłynęła w dół po krześle. Błękitne oczy oderwały się od twarzy rudowłosej i spojrzały prosto na towarzyszącego jej blondyna.

– Hej! Ja cię znam! Jesteś tym aktorem, Tom... – zawołał uradowany Asgardczyk, ale Kłamca mu przerwał.

– Nie wasza wysokość, nie jestem aktorem. Jestem Uczony i razem z księżniczką Astrid przybyłem, by przekazać ci wiadomość od Odyna.

– Och! Księżniczka Astrid? – zapytał, a ona tylko potaknęła. Cała jej pewność siebie i buta uleciały z niej w jednej sekundzie, kiedy uświadomiła sobie, z kogo właśnie sobie zażartowała. – Wieści z Asgardu? Słucham uważnie, dawno nie miałem wieści z domu. – Uśmiech Thora jakiś cudem stał się jeszcze większy, przez co dla Lokiego wyglądał jak rasowy idiota. Przy stoliku zapadła niezręczna cisza. Bożek kopnął pod stołem córkę, która aż podskoczyła, ale zaraz się opanowała i wyprostowała.

– Jestem Astrid Hoffmann, twoja... bratanica – wyksztusiła w końcu. Jedyne, czego w tej chwili chciała, to uciec daleko od dobrotliwego spojrzenia swojego wuja. Sądziła, że tak jak ojciec, da radę bez zawahania z niego kpić i go obrażać, ale tak jak powiedziała jej matka – Thor był zbyt miły, żeby z niego szydzić.

– Och, masz oczy Lokiego i takie samo poczucie humoru – odparł wesoło. – To pewnie długa historia? Napijecie się czegoś?

– Książę, Wszechojciec wzywa cię do pałacu – przerwał mu ostro Loki.

– Coś się stało? Asgard jest w niebezpieczeństwie? – zaniepokoił się Thor, zrywając się na równe nogi i już wyciągając rękę po swój młot.

– Ta. To niebezpieczeństwo jest rudym czupiradłem i ma oczy Lokiego; potocznie zwane smarkulą lub Astrid – burknął pod nosem bożek psot i odebrał od zgrabnej kelnerki swoje zamówienie. Kobieta zachichotała i uśmiechnięta spróbowała mu wsunąć w dłoń karteczkę ze swoim numerem. – Jestem żonaty, skarbie. Ale Thora rzuciła Jane i może zadzwoni za jakiś czas. – Posłał kelnerce firmowy uśmiech, na którego widok spłonęła rumieńcem. Wycofała się, nie zostawiając jednak Asgardczykowi swojego numeru.

– Oj, zraniłeś jej uczucia, Uczony... – mruknęła pod nosem rudowłosa, a bożek psot ostentacyjnie przewrócił oczyma.

– Przeżyje. One mają zadziwiające zdolności przetrwania. – Upił łyk swojej kawy i skrzywił się ostentacyjnie. Dziewczyna zachichotała, kiedy kubek popłynął do niej. – Jak mogłaś dosypać mi cukru? Toż to zbrodnia przeciwko napojowi bogów!

– Półbogowie wolą słodką kawę, tato... – burknęła, nawet nie zastanawiając się nad tym, co właśnie zdradziła blondynowi, który wbrew obiegowej opinii dość sprawnie łączył kropki.

Thor uśmiechnął się. Według niego uśmiech rozwiązywał większość konfliktów w rodzinie. Uśmiech i milczenie. Więc nie skomentował, że jego domniemana bratanica nazwała domniemanego Uczonego „tatą", bo – jak domniemywał – był to Loki w przebraniu. Gromowładny postanowił dalej grać rolę, w jakiej obsadził go jego młodszy braciszek – być pociesznym i niedomyślnym idiotą.

– Zatem, Uczony i księżniczko. Kiedy ruszamy do Asgardu?

– Jak tylko on pochłonie tę bombę kaloryczną. – Astrid wyciągnęła łyżeczkę ze swojej kawy i udało jej się porwać kawałek ciasta z talerzyka Lokiego. – Masz do mnie pretensje o słodzenie kawy, ale do ciasta sypiesz więcej cukru niż jest w przepisie!

– Jakoś muszę sobie osłodzić życie, skoro muszę znosić ciebie, twoją matkę i Olgę... Poza tym, to ty zawsze się mnie pytasz, czy krem jest dostatecznie słodki. – Blondwłosy książę z niemym zachwytem obserwował, jak ojciec i córka przerzucają się lekko kąśliwymi uwagami. Pozornie byli całkowicie zrelaksowani, ale wyczuwał w nich pewne napięcie.

– Jestem pewien, księżniczko Astrid, że jesteś godna, by unieść mój młot. Nie musisz się martwić, kim był twój ojciec, bo Asgardczycy nie oceniają dzieci po ich rodzicach. – Thor spróbował rozładować napiętą atmosferę, ale dwójka przez nim spięła się jeszcze bardziej. Loki zostawił w połowie niedojedzone ciasto, a Astrid odsunęła od siebie kubek.

– W domu zostało chyba jeszcze pół butelki wina, tato? – stwierdziła pytającym tonem nastolatka. Kłamca przytaknął ruchem głowy i zostawił na stoliku kilka monet.

– Mhm, i kilka jeszcze nieotwartych butelek whisky – potwierdził, wychodząc na zewnątrz. Gromowładny podążył za nimi i wcale nie okazał zdumienia, kiedy wciągnęli go w portal, który kończył się w jasno oświetlonej kuchni.

– Pani Hoffmann! A Astrid i pani mąż przyprowadzili kolegę! – Olga siedząca przy kuchennej wyspie nawet nie drgnęła, kiedy rozbłysło światło i w pomieszczeniu pojawiły się znikąd trzy nowe osoby. – Dobry wieczór, panie Hoffmann – przywitała się uprzejmie z Lokiem, na co Astrid parsknęła dzikim i niepohamowanym śmiechem.

– Witaj, piękna niewiasto! Jestem Thor Odinson, książę Asgardu! – Zagrzmiał swoim tubalnym głosem Gromowładny.

– Olga Stankiewicz, przyjaciółka Astrid – przedstawiła się i wyciągnęła drobną dłoń w stronę Asgardczyka.

– A więc wiesz... – zaczął Thor, ale chór złożony z trzech głosów natychmiast mu przerwał:

– Nie zaczyna się zdania od „a więc"! – Zgodnie zganili blondyna Loki, Astrid i Olga, po czym zapadła krępująca cisza i wpatrywanie się w siebie nawzajem. Dopiero wejście Kasandry chociaż minimalnie rozładowało napiętą atmosferę.

– To serio, najdziwniejszy zjazd rodzinny, który w życiu widziałam! Szczególnie że prawie nikt tu nie jest ze sobą tak naprawdę spokrewniony... – skomentowała kwaśno rudowłosa kobieta, stawiając na blacie butelkę wina i kieliszki dla wszystkich. – Może byś mnie przestawił. Mężu – dodała jadowicie, a Kłamca sapnął z irytacji.

– Książę Thorze, moja żona, Kasandra Hoffmann, matka księżniczki Astrid. – Loki stanął obok kobiety i objął ją ramieniem w talii, przyciągając ją do siebie. Olga z całych sił starała się wyglądać na nieporuszoną, ale widocznie była zazdrosna o tak otwarte okazywanie uczuć przez Kłamcę.

– Twoja córka odziedziczyła po tobie oszałamiającą urodę, moja pani. – Blondyn ukłonił się dworsko, a na policzkach Kasandry pojawił się blady rumieniec zakłopotania.

– Dziękuję wasza wysokość... – wymamrotała, umykając wzrokiem przed przeszywającym błękitnym spojrzeniem.

– Proszę, mów mi Thor. W końcu jesteś matką mojej bratanicy, więc jesteśmy rodziną.

– Och, no tak. Jesteś bratem Lokiego... – westchnęła zmieszana Kasandra. Po jej słowach znów zapadła niezręczna cisza.

***

– Astrid, jesteś...

– Nieznośną smarkulą. – Nastolatka przerwała i dokończyła za ojca obelgę, którą słyszała już setki razy od kiedy się spotkali.

– Tyle dobrze, że jednak to wiesz... – Zdenerwowany Loki, nadal jeszcze bez nałożonej iluzji Uczonego, krążył po komnacie, w której do koronacji przygotowywała się przyszła Księżniczka-Protektorka Asów. Astrid westchnęła i ryzykując gniew ojca, zamroziła go w miejscu.

– Wydepczesz ścieżkę w podłodze i sprawiasz, że kręci mi się w głowie. Powiedz mi lepiej, czy wszystko dobrze – poprosiła i zaprezentowała się. Miała na sobie długą suknię z trenem w kolorze szmaragdowej zieleni ze złotymi wstawkami, a na ramionach udrapowaną złotą pelerynę z delikatnej, lejącej się tkaniny. Biżuteria była dyskretna i wyrafinowana, a makijaż podkreślał głęboką zieleń oczu, będących jej znakiem rozpoznawczym, tak podobnych do oczu Lokiego. Włosy zebrała w pozornie skomplikowaną fryzurę złożoną z wielu warkoczy, zupełnie różną od codziennych upięć Asgardzkich kobiet.

– Doskonale As. Jesteś najpiękniejszą księżniczką, jaką miał Asgard.

– Puste słowa, Kłamco. Jestem jedyną księżniczką Asgardu – zakpiła, przełamując zaklęcie, które rzuciła na mężczyznę.

– Kłamca nigdy nie okłamie kłamcy, bo wyczuje kłamstwo. A ty jesteś córką Kłamcy, więc jak mógłbym cię okłamać jako twój ojciec?

– Zawiła retoryka kłamstwa nie działa na mnie, tato...

– Nazywaj to, jak chcesz, ale ja tam uważam, że moja córka jest najpiękniejszą księżniczką w całym wszechświecie – oznajmił, uśmiechając się krzywo. Oczy nastolatki się zaszkliły na jedną sekundę, ale natychmiast opanowała emocje.

– Co sądzisz o paradoksie kłamcy?

– Sądzę, że właśnie zdałaś sobie sprawę z tego, w co się wkopałaś, i masz ochotę zwiać przed odpowiedzialnością – sarknął i podał jej ramię. Drzwi na korytarz do sali tronowej stanęły otworem.

***

Astrid niewiele pamiętała z całej ceremonii. Kojarzyła jak przez mgłę, że klęczała na złotej podłodze przed tronem Odyna i powtarzała słowa przysięgi. Że poczuła ogromny ciężar, kiedy lekka, złota obręcz spoczęła na jej włosach, a Wszechojciec uroczyście ogłosił ją Księżniczką-Protektorką Asgardu. Odbierała hołdy rodów, dziękowała za poparcie i składała obietnice ochrony.

A później był bal. Ona była co chwilę porywana do tańca przez innego partnera, jej matka całą noc spędziła bezpiecznie w ramionach jej ojca, a Olga unikając krzyżowego ognia pytań szlachcianek, które koniecznie chciały się z nią zaprzyjaźnić, by wkraść się w łaski nowej księżniczki.

Ten bajeczny wieczór był koszmarnie długi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top