Rozdział 4
Lily
Loki pokazuje mi różne ciekawe miejsca. Kiedy zatrzymujemy się w bibliotece otwieram oczy ze zdumienia. Jest ogromna. Loki uśmiecha się wyraźnie iczarowany moją reakcją.
- Kochasz czytać prawda?- pyta mnie a ja kiwam głową.
- Tak. I to bardzo.- odpiwiadam entuzjastycznie co go rozśmiesza, ale to przyjemny śmiech a nie pełen drwiny.
- Możesz tu przychodzcić zawsze kiedy chcesz mój klejnocie.- odpowiada brunet patrząc mi głęboko w oczy.
Loki
Patrzę jej głęboko w oczy i wypalam bez zastanowienia prawdziwą głupotę.
- Mam taką ochotę cię pocałować w tej chwili.- Lily się pięknie rumieni.
- Jeśli o mnie chodzi możesz mnie całować kiedy tylko ci się podoba.- zamieram. Szczęka opada mi na jej słowa. Nie trzeba mi dwa razy powtarzać żebym to zrobił. Jednym ruchem przyciągam ją do siebie i całuję. Z całą pasją na jaką mnie stać. Pragnę posmakować tych słodkich ust z całego mojego serca. Całuję ją mocno, zachłannie jak nigdy dotąd. Jęczy w moje wargi co jest dla mnie nie zmiernie miłą satysfakcją. Jednak orzerywa nam chrząknięcie Thora. Mój głupi brat potrafi wszystko zepsuć. Syczę rozłoszczony i nie zadowolony odsuwam się od Lily. Mojej Lily. Patrzę groźnie na Thora mam ochotę go zabić i wyrwać serce za to że przerwał nam w takiej chwili. Lili odsuwa się ode mnie co niezbyt mi się podoba.
- Co się stało?- pyta Thora a jej melodyjny głos dźwięczy mi w uszach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top