Rozdział 1

Kilka godzin wcześniej

Warszawa Godz 16:20

Kawiarnia Czas na kawę

Lawirowałam między stolikami sprzątając i przyjmując zamówienia. Była dopiero godzina szesnasta a przede mną jeszcze kilka godzin pracy. W brzuchu mi zaczyna burczeć. To pora obiadowa a od śniadania jeszcze nic nie jadłam.

Clarie moja najlepsza przyjaciółka od podstawówki i szefowa podchodzi do mnie z uśmiechem.
- El zrób sobie chwilę przerwy i idź na obiad.- prosi Clarie z troską w oczach. Jej oczy błyszczą troską.
- Dzięki.- odpowiadam i oddaję jej fartuch. Rudowłosa go przyjmuje po czym podaje mi jakiś świstek do ręki. To ulotka ogłaszająca jakieś ważne wydarzenie.

Moje oczy dogłębniej się rozszerzają kiedy padają na tekst kartki. Brzmi nadtępująco.

Szukamy młodych i pięknych dziewczyn, które przejdą nasz specjalny test. Jeśli im się powiedzie i przejdą próbę bedą do końca życia żyły w luksusie i itrzymają bogactwo o jakim nie śniły. Jest jednak jeden warunek. Aby tak się stało w nagrodę muszą poślubić księcia goblinów. Nie zwlekajcie, ponieważ oferta nie zawsze będzie aktualna.

Podpisano przez: Najwyższa rada Goblinów

Upuszczam kartkę przestraszona.
- Czyś ty oszalała!?- pytam a właściwie się drę.- wiesz jaka jest za to cena? Małżeństwo!
- El ja wiem.- mówie Clarie smutno, a jej fioletowe oczy patrzą prosto na mnie.- ale to dla ciebie wielką szansa. Naprawdę. Ty zdasz ten test. Wiem o tym. Masz dobre serce. Nie ma takiej drugiej jak ty.
- Jesteś bardzo miła. Ale z jednego małżeństwa w drugie? Właśnie tego chciałam uniknąć.
- Zasługujesz na to, bardziej niż ktokolwiek inny. Ciężko pracujesz, uczysz się. Nie mogę już na to patrzeć. Musisz się zgłosić. Albo zrobię to za ciebie.- zagroziła i splotła ręce na piersiach.
- Zgoda.- westchnęłam zrobię to. Zgodziłam się z jednego powodu. Wiedziałam że nie mam wyboru. Ledwo starczyło mi na czynsz w mieszkaniu. Same mieszkanie mnie sporo kosztowało i gdyby nie pomoc moich bliskich nigdy nie wyprowadziłabym się od rodziców.

To dzięki ciotce Cecil i jej pieniądzom udało mi się kupić dom. Teraz musiałam poradzić sobie sama.

Obecnie

Adrian

Dziewczyna pode mną jęczała i błagała o więcej. Uśmiechnąłem się. One zawsze chcą tylko jednego mojego ciała i pieniędzy.

Westchnąłem. Chyba nigdy nie spotkam dziewczyny która chciałaby tylko mnie, nie że względu na mój status ale taki już mój los. Chyba nigdy jej nie znajdę.

Według klątwy którą rzuciła czarownica kiedy została odrzucona przez mojego ojca muszę nauczyć się kochać żeby być wolnym. Jednak jak na razie idzie mi to smarnym skutkiem. Jak mam kochać skoro nigdy nie doświadczyłem prawdziwej miłości?

Wszystko zawsze miałem na zawałonie, kupione najdroższe rzeczy. Szaty, klejnoty. Nigdy nie zaznałem prawdziwego uczucia. Nawet ze strony ludzi którzy powinni być dla mnie bliscy a nie są.

Tak długo na nią czekam. Ta klątwa dała mi jakąś nadzieję. Jednak mimo wszystko mam wątpliwości. Czy ona pokocha potwora takiego jak ja?

Właśnie na tym polega siła prawdziwej klątwy. Czy będzie potrafiła spojrzeć głębiej i dostrzeć człowieka?

Czar wiedźmy trzyma nas w pałucu. Nie możemy go opuścić na zawsze ale możemy wyhść na jakiś nie określony czas. To magia o tym decyduje. Nie którzy z nas są tak silni że mogą być poza pałacem cały dzień. Niestety nie wszyscy mają taką silną wolę.

Przerywa mi pukanie, do drzwi. Warczę. Nie lubię kiedy ktoś przerywa mi stosunek z kobietą.
- Książę! Księżniczka się przebudziła! Jest tu!- zamieram. Moje martwe serce bije w szaleńczym tempie. Nareszcie. Nareszcie cuę znalazłem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top