Życie jest nie lada wyzwaniem, gdyż wiąże się z serca słuchaniem.
Dawno, dawno, dawno temu,
Tam, gdzie nie było dżemu,
Za górami, za Chinami,
Żył sobie książę Dżemin wraz z idiotami.
Była to kraina całkiem niemała,
Jednak do innych ziem urazę chowała.
Bowiem dawno, przed iluś laty,
Pewien rycerz, całkiem pyzaty,
Postanowił okraść tą piękną krainę,
I pozostawić bez dżemu księżniczkę Dżeminę.
Mieszkańcy tejże krainy rozpaczali przez wiele lat,
Jednak sprawca tej haniebnej zbrodni nigdy nie ujrzał kart.
I tak mijały lata, a podwładni wychowywali się bez dżemu,
Jednak nikt nie wiedział właściwie czemu.
Legend powstało o tym wiele,
Jedna głosiła, że oblepili nim nowiuśką cytadelę.
Kto inny powiadał, że dżem wyparował,
A następny, że władca go dla siebie zachował.
Lata mijały, królowie się zmieniali,
A podwładni im nowe przydomki wymyślali.
Dziad Dżemina ogłoszony Bezdżemowym został,
A ojciec jego, Namjoon, przydomek po ojcu dostał.
Młody książę nie chcąc, tak, jak przodkowie zostać potępiony,
Wymyślił plan idealny, przez ojca pobłogosławiony.
Chciał on matce, Jin, radość sprawić,
I do zamku nową miłość przyprowadzić,
Która receptę na dżem miała znać,
I młodemu księciu ją w całości podać.
Bo choć leciały na niego dziewczyny zza murów krainy,
Co ponoć miały przepisu na dżem ryciny,
Tak monarcha miał inne upodobania,
I nie chciał dopuścić do żony mu wybrania.
Cóż to, niemożliwe, że ich przyszły władca mężczyzn woli,
Kto mu w tym świecie na to pozwoli?
Jednak król widząc syna nieporadne męża poszukiwania,
Postanowił wszcząć własne działania,
I casting na męża swego syna zorganizował,
I drogę kandydatom sfinansował.
Cóż to, młodzieńcy z całego świata przybyli,
I tym wydarzeniem wszyscy mieszkańcy żyli.
Książę Dżemin, uradowany, wypatrywał w tłumie swego wybranka,
A zarazem wspaniałego kochanka.
Król obserwował jednak uważnie,
Kogo teściem zostanie na poważnie.
Zebrali się wszyscy w pałacowej sali,
I wiele godzin już wybierali.
Jednak nikt nie spełniał wymagań księcia,
Który odrzucał kandydatów od samego rozpoczęcia.
Ten za gruby, ten za bardzo uległy,
A Dżemin szukał mięśniaka, więc to był kandydat od jego oczekiwań odległy.
Ten za głupi, ten za mądry,
A od następnego śmierdziało, jak od flądry.
Wtem wchodzi pewien malec, co podobno jest znad rzeki,
I podobno książkami są wypełnione jego biblioteki.
Mina Dżemina już skwaszona,
Bo nadzieja na mięśniaka jest zgaszona.
— Jam jest Yoongi, ten znak rzeki i chcę być z tobą, o panie, na wieki!
Jednak i ten przybysz nie spełnia jego ideału mniemania,
Więc służba jest zmuszona do przybysza wyganiania.
Idzie kolejny, tym razem mężny,
A w dłoni topór dzierży.
Dżeminowi na usta uśmiech wstępuje chytry,
Ale skąd miał wiedzieć, że ten oto przybysz jest niezwykle sprytny?
— Jam jest Taehyung, brat Jungkooka, który co tydzień nowego chłopca puka.
Och tak, właśnie tego szuka,
Kogoś, kto dobrze go wyrucha.
Jego radość się pogłębia,
Bo czuje, jak coś innego się w nim zagłębia.
Wtem nagle, huk przeraźliwy,
Krzyczy zza tronu doradca uczciwy.
— Spisek, zdrada, niedoszukanie, przeto on jest od złodziei dżemu, panie!
Wtem historia przypomina się szybko,
Jak ród Kimów zza muru opróżnił z dżemu ich skarbiec gibko.
Radość księcia ulatuje w oka mgnieniu,
A młody Kim również podlega z sali wyrzuceniu.
Nadchodzi kolejny, król ze wzgórza,
Co na koniu wozi swe odnóża.
— Jam jest Hoseok, król gór, ale również i zbok!
Jednak książę nie miał zamiaru zobaczyć jego słonia,
Bo nowo przybyły przypominał konia.
Wchodzi kolejny, a jego szczęka opada,
A przecież tak księciu nie wypada!
Wysoki, brunet i umięśniony,
Och, jakby książę chciał go zobaczyć, gdy jest również spocony.
Matko dżemu, on jest napakowany,
Czy to nie wypada, że książę jest już podjarany?
Idzie, kroczy, pewnym krokiem,
Za to przyszły władca wie, że mogły paść przed nim rozkrokiem.
— Jam jest Jungkook, ten co rodzinę zdradził, i innym ludom, jak mają dżem przyrządzić poradził!
Wtem, a co to, zza pleców słój dżemu wyciąga,
A Dżemin nie dowierza, na tronie się podciąga.
Podaje mu konfiturę i uważnie obserwuje,
A monarcha potrawę smakuje.
— Alleuja, dżem prawdziwy, przeto on jest mojego tyłka godziwy!
I tym sposobem dżem powrócił,
A Jungkook Dżeminowi w głowie zawrócił.
..........................
Błagam, ludzie nie bierzcie tego na poważnie xD
Mam nadzieję, że się podobało.
Napisałam balladę na ponad 600 słów. Bijcie mi brawo, dziękuję.
~ Altrey
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top