Rozdział 1

W nocy śnił mi się chłopak o blond jasnych włosach i stalowo szarych oczach. Śnił mi się Draco. Nie mogłam zrozumieć dlaczego śnię akurat o nim. Muszę później poszukać czegoś w bibliotece o interpretacji snów. Obudziłam się dzisiaj w bardzo dobrym chumorze. Wstając zobaczyłam coś na swojej szafce nocnej. To był prezent. Czerwona róża a przy niej karteczka. Zaskoczona wzięłam karteczkę do ręki i spojrzam na liścik.,,Moja piękna czarodziejko nie mogę się już doczekać naszego pierwszego spotkania. Z każdym dniem tęsknię za tobą coraz bardziej. Twój tajemniczy wielbiciel." Podpisane inicjały: T.M.R. Zastanawiałam się w myślach kto to może być.
- Co tam Aisha?- głowa Luny wychyliła się zza drzwi kiedy zajrzała do mojego pokoju.
- Dostałam prezent.- oznajmiłam patrząc na przyjaciółkę którą poznałam wczoraj. Oczy Luny otworzyły się szeroko.- serio!? Pokaż! - pokazałam jej różę i liścik przyczepiony do niej.
- Znasz te inicjały?- spytałam.
- Niestety nie.- odpowiedziała z zawodem w oczach.- Kate!- zawołała blondynka.- choć zobaczyć co dostała Aisha! Nie minęła chwila i ruda głowa Kate pojawiła się w drzwiach.
- O co tyle szumu z rana!?- jęknęła koleżanka.- ja tu prubuję spać!
- Dostałam prezent.- powiedziałam patrząc na nią.
- Serio!?- pisnęła.- pokaż! Luna przekazała jej liścik.- nie znam nikogo takiego. Trzeba będzie sprawdzić w bibliotece. Nie trać nadziei twój wielbiciel jeszcze się znajdzie.- oznajmiła Kate.
- Nie chcę go znaleźć.- odpowiadam wzruszając ramionami. Patrzą na mnie w szoku.
- Zwariowałaś!?- krzyczą obie.
- Nie.- odpowiadam.- każdy kto mnie doskonale zna wie że nie znoszę kwiatów. Prezent wógle nie trafiony ale to miły gest. Chciałabym mu podziękować ale nie wiem gdzie odesłać. Idziemy na śniadanie? Mam ochotę na płatki owsiane.- kiwają głowami i wychodzimy z pokoju wspólnego. Na korytarzu znajduję Draco.
- Draco.- sapię z zaskoczenia.- cześć. Czekałeś na mnie?
- Tak. - odpowiada blondyn z uśmiechem.- chciałem cię zaprowadzić na śniadanie.- podaje mji dłoń a ją chwytam i uśmiecham się do niego. Odwzajemnia uśmiech.
- Przepraszam dziewczyny zjemy innym razem.- patrzę na Draco. Wygląda na zadowolonego że chcę iść z nim.
- Jasne. To pa gołąbeczki.- śmieje się Kate. Macham im delikatnie i znikam ze ślizgonem w korytarzu.
- Draco mogę cię o coś zapytać?- pytam nie pewnie jak na to zareaguje ale nie chce przed nim niczego ukrywać.
- Pewnie.- odpowiada natychmiast patrząc na mnie.
- Dostałam dzisiaj prezent i nie wiem od kogo.- blondyn gwałtownie przystaje. Patrzy na mnie zły.
- Dostałaś prezent?- mruży oczy.- od kogo?
- Nie znam tych inicjałów. W każdym razie chciałam ci powiedzieć bo jesteś dla mnie zbyt ważny żebym coś przed tobą ukrywała.
- Wyrzuć to.- rozkazuje tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Już zrobiłam.- odpowiadam i całuje go w policzek.- to tobą jestem zainteresowana. Rozpogodza się. Zła atmosfera znika. Ściska mocniej moją dłoń kiedy idziemy korytarzem.- To dobrze. Bo jesteś moja.- mówi patrząc na mnie z uśmiechem. Mnie to cieszy bo chcę być jego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top