~13~

Cross

Odsunąłem się od niego niemal natychmiast. Jeśli chce, by to wszystko się skończyło to muszę wziąć się w garść. 
- Więc? Chcesz zakończyć nasz związek, tak Cross? - spojrzeliśmy sobie z Nightmare'em w oczy.
- J-ja... Ja chce odejść - zacisnąłem dłonie - Odejść z tego gangu! -
- I gdzie pójdziesz? - zbliżył się do mnie, ale niezbyt blisko, przez stojącego między nami Error'a - Naprawdę myślisz, że tamci idioci przyjmą cię z otwartymi ramionami po tym co zrobiłeś? - odwróciłem wzrok - Teraz należysz do nas. Należysz do mnie... - zerknąłem na Error'a.
- Cross... - odezwał się - Co do jednego Nightmare ma rację... Nie możesz stąd odejść... - ...
- Dlaczego teraz tak mówisz..? - oderwał ode mnie wzrok. Złapałem go za dłoń, ale w tej samej sekundzie macka nas od siebie oddaliła.
- Czułem, że między wami coś zaiskrzyło. Obrzydliwe - Nightmare pojawił się przede mną - Czy ty naprawdę tego nie widzisz Cross? - zaśmiał się cicho - To Error zapoczątkował całe twoje nieszczęście - moje usta delikatnie się otworzyły w zdziwieniu.
- To nie prawda... - spojrzałem na szkieleta, ale ten jedynie panicznie unikał mojego spojrzenia.
- Naprawdę myślałeś, że Epic zginął z twojej winy? - moja dusza się zatrzymała na ułamek sekundy.
- K-kłamiesz... T-to moja wina... - dotknął mojego policzka ścierając łzy, które mimowolnie zaczęły wypływać mi z oczu.
- Error go zabił - 
- KŁAMIESZ! - odsunąłem się i objąłem od tyłu Error'a - P-powiedz, że on kłamie... - jego kości drżały. 
- Cross... ja... - to nie może być prawda...
- Widzisz Cross? Tutaj nie możesz ufać komuś takiemu jak Error - odsunąłem się i upadłem na kolana. Mój najlepszy przyjaciel... Zginął z jego rąk... 
- Zamknij się Nightmare... - Error chciał mnie dotknąć, ale w ostatniej chwili uniemożliwiłem mu to.
- Nie dotykaj mnie... - wstałem - Nie wierzę, że wytrzymałem tu tak długo... Nienawidzę was... was obu... - zacisnąłem dłonie i wytarłem łzy.
- Cross do cholery daj mi się wytłumaczyć! - spojrzałem mu w oczy.
- Wytłumaczyć z czego?! Że zabiłeś osobę, która była najważniejsza w całym moim życiu?! - odsunąłem się jak najdalej.
- Wtedy cie nawet nie znałem! Wiesz jaki jestem! Niszczę anomalie! On nią był! - zrobił w moją stronę krok - Teraz bym nie powtórzył tego błędu... -
- Że co? - Nightmare odciągnął go ode mnie - Ty na serio się w nim zakochałeś? - zaczął się śmiać, ale nie obchodziło mnie to. Złapałem za obroże znajdującą się na mojej szyi i zniszczyłem rzucając na podłogę.
- Tak do kurwy! Kocham go! - poczułem wokół siebie niebieskie nicie - I nie pozwolę, by więcej cierpiał... - w jednej chwili oboje znaleźliśmy się na świeżym powietrzu.
Rozejrzałem się. Nie rozpoznaję tego au. 
- Przepraszam za wszystko... Naprawdę... - Error zbliżył się do mnie, był na wyciągnięcie ręki.
- T-ty naprawdę go zabiłeś..? - przetarłem łzy, ale te na nowo zagościły na moich policzkach.
- Nightmare szukał nowych rekrutów... - odwrócił się - Kazał mi jakiegoś znaleźć... Chodziłem, więc po różnych uniwersach. Aż w końcu zauważyłem ciebie - spojrzał na mnie przez ramię - Byłeś dobry w walce, lecz zbyt przywiązany do Star Sansów, no i Epic'a... - westchnął - Stwierdziłem, że może poczucie winy sprawi, że przejdziesz do nas, a jak nie to wykombinowałbym coś innego, jednak tamto wystarczyło. Załamałeś się, gdy myślałeś, że zginął z twoich rąk. Nie chciałeś widzieć reszty. Płakałeś w najróżniejszych au. I wtedy przyszedł do ciebie Nightmare. Zgodziłeś się myśląc, że to będzie twój nowy dom. I w sumie był... na początku... - jego głos stał się cichszy i smutniejszy - Początkowo Night był wobec ciebie obojętny, ale... dowiedział się o tym, że Dream darzy cię uczuciami - podniosłem wzrok zdziwiony - Początkowo tylko chciał się tobą zabawić, ale... potem również się w tobie zakochał - obrócił się i podszedł do mnie - Dlatego zrobił z ciebie dziwkę... - smutny patrzył mi w oczy - Nie wiedziałem o tym, że cie gwałci dopóki sam tego nie zobaczyłem. Wtedy też zrozumiałem, że... zrobiłem źle sprowadzając cię tu. Nie umiałem przestać o tym myśleć, więc zaproponowałem ci spotkanie... Chciałem się czegoś o tobie dowiedzieć... Ale, gdy zacząłeś płakać nie wytrzymałem... gdy pijany już zasnąłeś sam zacząłem ryczeć, bo nie dałem rady z poczucia winy jakie miałem... W-wtedy też... poczułem do ciebie coś więcej... Chciałem byś był bezpieczny... ale przerażało mnie to, że Nightmare nie będzie po mojej stronie. Zgwałciłem cię raniąc jeszcze bardziej ciebie jak i siebie... - dotknąłem delikatnie jego dłoni - Obiecuje ci, że nigdy więcej nie dam Nightmare'owi cię dotknąć... Sam też mogę trzymać się z dala jeśli tylko będziesz tego chci- - przerwałem mu łącząc nasze usta w pełnym smutku pocałunku. Nasze wspólne łzy mieszały się ze sobą tworząc zupełnie nową barwę.
- N-nie umiem ci wybaczyć tego, że zabiłeś mojego przyjaciela... - powiedziałem, gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy - Ale... mimo wszystko dalej czuję się przy tobie bezpiecznie... - wtuliłem się w niego.
- Przepraszam... Tak cholernie przepraszam... - załkał cicho obejmując mnie mocno.

***

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top