~10~

Cross

Patrzył na nas nie ukrywając złości. Nigdy wcześniej nie widziałem go w takiej furii... To naprawdę dziwne...
- Co masz na myśli pytając co robimy? - Nightmare mocniej mnie do siebie wtulił - To chyba oczywiste, czyż nie? - patrzyli na siebie, a ja jedynie próbowałem zniknąć, ale niestety nie było to możliwe.
- Z tego co wiem masz dzisiaj spotkanie ze swoim ukochanym braciszkiem, więc wypierdalaj do niego, a nie pierdolisz swoich pracowników - szef dał mi do dłoni obrożę i zepchnął na bok podchodząc do Error'a.
- Od kiedy zależy ci na MOIM Cross'ie co? - odwróciłem wzrok od nich.
- Nie zależy mi na nim. To chyba oczywiste. Chce po prostu odsapnąć od myśli, że pierdolicie się kilka pokoi obok. To obrzydliwe jak wasza dwójka - moja dusza jakby została czymś przebita. Nie sądziłem, że słowa potrafią zaboleć tak bardzo...
- Hmm. Cross'owi, jednak na tobie zależy. Widać to gołym okiem - chciało mi się płakać... - Trochę mnie to denerwuje... - szef objął mnie macką i zbliżył do siebie - Więc... Zniszcz tą sympatię do siebie - wraz z Error'em spojrzeliśmy sobie w oczy - Skoro i tak ci na nim nie zależy nie masz nic do stracenia czyż nie? - łza spłynęła mi po policzku.
- Gdyby nie to, że nie mam co robić to bym się nie zgodził... Poza tym... To może być nawet satysfakcjonujące... - nawet nie zawahał się, gdy jego dłoń boleśnie zderzyła się z moją twarzą.
- Tylko na tyle cię stać? - zamknąłem oczy, ale to sprawiło, że atak wydawał się tylko bardziej niezapowiedziany...
- Kto powiedział, że to koniec co? - zaszlochałem cicho i zanim kolejne uderzenie nadeszło odepchnąłem go od siebie. Otworzyłem oczy, ale łzy zamgliły mi obraz przede mną.
- Crossy~ Już chcesz wrócić do mojego dotyku? - Nightmare objął mnie od tyłu, ale wyrwałem się niemal od razu.
- P-przestańcie... - tylko tyle udało mi się wydusić.
- Przestać? My dopiero zaczynamy~ - w jednej chwili moje ubrania zostały całkowicie zniszczone. Próbowałem się zakryć, ale szef objął moje nadgarstki i kostki zmuszając do położenia się częściowo na biurku i wypinając w ich stronę - Zrób to Error - z-zrób co..?
- Aż dziwne, że dajesz mi swoją zabawkę do użycia... - j-ja nie chce!
- To wyjątkowy dzień. Nie zmarnuj tego - Nightmare usiadł przy biurku patrząc na mnie rozbawiony. Poczułem jak Error podchodzi do mojego wypiętego ciała. Zacząłem się szarpać jak tylko mogłem - W każdym momencie możesz powiedzieć Cross, że wolisz mnie~ Wtedy obiecuję ci, że on przestanie - nie nie nie nie nie nie!
- Stwórz ciało... - dotknął mnie w żebra, a jego języki zaczęły jeździć po moim kręgosłupie przyprawiając o nieprzyjemne dreszcze - Stwórz do kurwy te ciało - krzyknąłem, gdy za pomocą linek walnął mnie w kości. Łzy kolejny raz zaczęły spływać po moich policzkach.
- P-proszę... j-ja nie chce tego z tob- - kolejny krzyk.
- Mam to gdzieś rozumiesz? - macki Nightmare zniknęły z moich kończyn, a zastąpiły je niebieskie i bardzo niewygodne nitki - A teraz po prostu stwórz te cholerne ciało - wykonałem polecenie szlochając.
Po chwili poczułem go głęboko w sobie. Bolało. Dlatego nie umiałem opanować krzyków. Kolejny raz stałem się czyjąś zabawką. Jednak nie boli to tak bardzo jak myśl... że w taki sposób traktuje mnie osoba do której zaczynałem czuć szczere i potężne uczucie.
- Przestań... - wyszeptałem, gdy kolejny raz zrobił zadrapanie na moich wytworzonych piersiach.
- Crossy~ Wystarczy tylko, że powiesz... Chcę do Nightmare'a - spojrzałem w oczy szefa.
Jeśli to powiem... to czy moja znajomość z Error'em się skończy? Mimo wszystko co powiedział teraz... Wcześniej był dla mnie miły... Przytulał mnie... Dał mi telefon... Czy to wszystko naprawdę było tylko udawaniem..? Zrobił to tylko po to, by mnie koniec końców wykorzystać..? O to mu chodziło..? Czy o to musi chodzić wszystkim..? Dlaczego jestem tak bardzo naiwny?! Czy nie zasługuję na szczęście?!

- A nie mówiłem? - kolejna fala łez wydobyła się z mych oczu, a szloch łączył się z jękami.
- Chc-cę... - przełknąłem ślinę - CHCĘ DO NIGHT'A! - w jednej chwili zamiast boleści i zimnego dotyku Error'a poczułem pierwszy raz dla mnie... miły i ciepły uścisk Nightmare'a...
- Ciii~ Jestem przy tobie skarbie~ - nie wytrzymałem i rozpłakałem się jeszcze mocniej w niego wtulając.
Czy Nightmare jest naprawdę moją jedyną nadzieją na jakiekolwiek szczęście..? Myślałem, że Error nią jest, ale... Skoro mu i tak na mnie nie zależy... Przestanę go takim postrzegać... w końcu po co się starać o jego względy..?
Delikatnie podniosłem głowę i patrząc szefowi w oczy pocałowałem go. W tym momencie uświadomiłem sobie... że nieważne jak bardzo będę chciał, by to co między nami było, było przyjemne... nie będzie...

***

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top