~9~

***

Nie jestem pewien ile czasu siedzimy na tym balkonie, ale jedno jest pewne... to jest najszczęśliwszy moment mojego życia z ostatnich kilku miesięcy...
- Idioto... - podniosłem wzrok dalej mocno wtulony w jego kości - Muszę wracać do siebie... Nightmare może wrócić... - westchnąłem cicho i wstałem.
- Czy... czy jak znów gdzieś sobie pójdzie... to przyjdziesz do mnie..? - stanął obok i z rumieńcem podrapał się po głowię.
- Jeśli oddasz mi laczka to pewnie - uśmiechnął się delikatnie - Do potem... - i zniknął...
Wszedłem do sypialni i usiałem na łóżku. Całowaliśmy się... tuliliśmy... czy to czyni nas parą..? Raczej nie... Ale chciałbym w to uwierzyć... Dlaczego..? Sam nie wiem... 
Zakochałeś się? - zerknąłem na Charę speszony - Słuchaj Cross... Nie możesz przez całe życie mnie usypiać, wiesz? - odwróciłem wzrok - Poza tym... ten cały Error... - spiąłem się lekko - Coś ukrywa - zacisnąłem dłonie.
- Nic nie ukrywa - patrzyłem tępo w podłogę.
Czyżby? -
- Szybciej zaufałbym Nightmare'owi niż tobie Chara... - warknąłem czując narastającą złość. Duch patrzył na mnie z niedowierzaniem.

- W takim razie... mocno się zawiedziesz... - tym razem to on się wkurzył - I obyś cierpiał największe męki, wiesz? - i zniknął.
Czemu Error miałby mieć jakieś sekrety związane ze mną? Nie uwierzę w to. Przynajmniej nie bez jakichkolwiek dowodów...

~~***~~

Od kilku dni Error unika mnie bardziej niż powinien... myślałem, że między nami jest dobrze, a nawet bardzo... Myliłem się..?
- Cross! - odwróciłem się spoglądając na biegnącego w moją stronę Killer'a. Po krótkiej chwili, gdy stanął obok dał sobie chwilę wytchnienia, a następnie obdarował mnie krótką informacją - Szef cię woła do siebie - uśmiechnął się słabo, próbując ukryć zazdrość... ale niezbyt mu to wychodziło...
Skinąłem lekko głową i ruszyłem w stronę gabinetu Nightmare'a. Zobaczymy czy powód będzie ten sam co zawsze... czy może inny...
Wszedłem do jego pokoju bez zbędnego pukania. Szef spojrzał na mnie zza papierów i uśmiechnął się lekko.
- Wiesz, że nie wypada samemu się wpraszać? - westchnąłem.
- Chciałeś mnie widzieć..? - zrobiłem kilka kroków w przód, a jego macki kolejny raz objęły mnie w pasie i przyciągnęły do niego sadzając na kolanach.
- Być może... - patrzyliśmy sobie w oczy - Mam dla ciebie prezent - w jego dłoni pojawiło się prostokątne pudełko. Wziąłem je i otworzyłem. Przedmiot w środku niezbyt mnie zadziwił. Była to różowa obroża ze znaczkiem na którym pisało moje imię. Odwróciłem go delikatnie. Oczywiście była tam też nazwa właściciela... - Podoba ci się? - ... - Nie? - ścisnął moją talie - Nawet nie wiesz jak trudno było taką zdobyć... - mam skakać ze szczęścia? - Od dzisiaj masz ją nosić... - Nightmare zaczął mi ją zakładać, ale odepchnąłem jego dłoń podnosząc się. Zmarszczył "brwi" - Masz być posłuszny Cross - odsunąłem się.
- Nie mam zamiaru być psem... - nawet jeśli w jakiejś części już nim jestem...
- Ah tak? - pojawił się przede mną i przygniótł do ściany - Wiesz jak się kończy niesłuchanie mnie, prawda? - warknąłem cicho w odpowiedzi - Śmiesz mnie ignorować?! - to był zły pomysł...
- Przeprasz- - nie dokończyłem, przez swój własny krzyk.
- Nie zachowuj się jak idiota Cross... - kolejne uderzenie w żebra.
- T-to przestań... - spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Przestać..? - uśmiechnął się - Dlaczego chcesz tego akurat teraz? - zbliżył mnie do siebie - Czy jest jakiś powód dla którego akurat teraz chcesz bym przestał? - sparaliżowało mnie.
Jaki jest powód..? Zawsze wszystko wytrzymywałem... ale teraz... chce by to co robię z Nightmare'em było z kimś innym... z jedną osobą, która ostatnimi czasy sprawiała, że się śmiałem...
- Co wy kurwa robicie? - zerknąłem za szefa dostrzegając wkurzonego czarnego szkieleta... Error'a...

***

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top