Ciąg dalszy nie nastąpi
„Z natury ponura Sylwia nie należała do osób, o których warto byłoby cokolwiek opowiedzieć. Była przeciętną zbuntowaną nastolatką o niezbyt interesującym charakterze, bez większych ambicji. Zdawali się to zauważać jej rówieśnicy, którzy zręcznie wymijali ją w szkole i poza nią, co nie przeszkadzało dziewczynie, a nawet było jej na rękę. Sylwia uważała bowiem, że głównym powodem do istnienia ludzi musi być działanie jej na nerwy. Nie widziała u nich innego zastosowania. Dlatego na korytarzu siedziała zawsze sama, niby zlana w jedność z ciemną ścianą, i posyłała roześmianym grupkom nienawistne spojrzenia.
Słuchała muzyki... To jej jedyne hobby. Słuchała muzyki rano, słuchała muzyki po południu i wieczorem. Cały dzień, by nie potrzebować rozmawiać z tymi irytującymi ludźmi. Pewnie też z tej racji nauka zeszła z drugiego na trzeci lub czwarty plan. Kiedy została laureatką nieoficjalnego konkursu na Gbura Roku, ostatni raz zrobiła zadanie domowe, z polskiego. A było to w szóstej klasie szkoły podstawowej. Od tamtej pory przysięgła chodzić z mentalnie wystawionym środkowym palcem do całego świata i dobrze jej szło, bo trwała w tym już ładne cztery lata. Słowa matki nie pomagały. Czasem kobieta wparowywała bez pytania do jej pokoju i zastawała, standardowo, przy komputerze z słuchawkami na uszach. Wtedy, poza narzekaniem na wszelkie elektroniczne sprzęty, rozpoczynały się prośby o przyłożenie do nauki oraz zastanawianie się nad niewesoło rokującą przyszłością córki. 'I tak wszyscy zdechniemy' - mówiła zawsze Sylwia. To denerwowało matkę do tego stopnia, że krzyczała, wymachiwała rękami i trzaskała drzwiami, głupia matka.
Nie było leku na ignoranckie zachowanie nastolatki. Żadna wiedza, żadne zainteresowania, bo wszystko uważane było przez nią za idiotyczne, skreślane na starcie. Ot, jedna z najnudniejszych osób, z jaką można się w życiu spotkać.
Dlaczego więc jednak to opowiadanie powstaje?"
Właśnie... Dlaczego?
Kolejna wściekła autorka cisnęła długopis za biurko i zaszyła się w łóżku niczym chowająca się wciąż przed życiem Sylwia. W ten sposób przecież nigdy nie spełni swoich marzeń!
Niepewnie zakryła zrezygnowany wzrok wierzchem dłoni, płacząc z bezsilności.
Tak bardzo nie miała na nic pomysłu...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top