-Avant- - "Milioner i ja 1&2&3" cz.1
No to zaczynamy... A najlepiej od początku.
Zaczęłam czytać to opowiadanie, ponieważ miałam ochotę na coś w stylu "bogaty i ona". Naprawdę chciałam coś dobrego, a dostałam... TO. O losie. Mój mózg krwawił, a oczy zbielały... Chciałam uciec jak najdalej.
Ale kolejno...
ROZDZIAŁ 1
"Jak ja nienawidzę poniedziałków! Nigdy nie można się wyspać."
Ależ można, jeśli w niedzielę pójdziesz wcześniej spać. Ale co ja tam wiem.
"Dzisiaj budzik zadzwonił o równej 6:00. To dziwne. Zawsze dzwoni albo o 5:58, 5:56 albo 6:03, 6:07."
A ja myślałam, że budzik dzwoni o tej, o której został ustawiony. Albo nie dzwoni wcale. Najwyraźniej mój budzik jest jakiś dziwny.
"Przeglądnęłam się w lustrze. No tak. To ja."
A ja myślałam, że Papa Smerf. Rozczarowanie już na początku... Może jeszcze powiesz, że jednorożce nie istnieją?
"Nie jestem płaska jak deska. Mam kształtny biust i tyłek. W liceum miałam największy biust w klasie!"
Poczekaj! Medal dostarczą za 3 dni!
"Lubię swój naturalny kolor włosów, tak samo jest z solarium. Nie jestem blada jak ściana, ale też nie mam ciemnej karnacji, więc na co mi solarium?"
No to lubisz, ale nie chodzisz? Nie ogarniam. Ktoś mi to wytłumaczy? Potrzebuję małej pomocy ze zrozumieniem kobiety! Dziewczyny! No, jej!
No i mamy perspektywę Erica. Zaspał, więc oczywiście musi zacząć dzień od wulgaryzmów. Taki tam Bad Boy. No i standardowo wielkie uczucie, gdy tylko widzi główną bohaterkę. Przecież to takie... Nieoczekiwane, prawda?
Całość tego wszystkiego dopełniają liczne błędy. Autorka raczej nie bardzo lubi przecinki, bo zdecydowanie ich unika. A szkoda. Jakby tak się zaprzyjaźnili, to byłoby wspaniale! I przecinki czułyby się potrzebne, i autorka by miała lepsze "dzieło". A tak to mamy co mamy. Mamo! Ratuj! I jeszcze ukochany przez nas czas. Ja rozumiem, kobieta zazwyczaj jest niezdecydowana i zmienna, ale litości... Albo piszemy w czasie przeszłym, albo w czasie teraźniejszym. Nie mieszamy tego jak mąki i jajek na ciasto. Z tego nie wyjdzie nam nic dobrego, co pochłoniemy w kilka minut. Z tego dostaniemy zakalec, który się wywala! Argh! Ale spokojnie. Dalej może będzie lepiej.
ROZDZIAŁ 2
"Na widok kto wszedł (...)"
Ktoś mi może wytłumaczyć jakim cudem... Jak... Co?! Ale tak można?!
"W drzwiach minęłam się z moim szefem, który niósł pudełko i jakimiś papierami. Zdziwiona podeszłam do sekretarki."
Ok, bohaterka mogłaby być zdziwiona, gdyby nie to, że kilkanaście linijek wcześniej napisała "Kurwa! Co za facet! Dobrze, ze go wywalają." Tak więc nasza bohaterka ma naprawdę krótką pamięć. Albo problemy z głową. W sumie u niej to na jedno wychodzi. No bo wiedzieć, że wywalają szefa, a potem widzieć go z pudłem rzeczy nie oznacza, że te dwa fakty trzeba jakoś połączyć, prawda?
"Jadę windą na 29 piętro. Moje biuro jest na 25. Wsiadam do windy."
Kobieta chciała wniebowstąpienie walnąć, które prawdopodobnie było na 29 piętrze, ale na 27 pietrze się rozmyśliła, weszła do budynku przez okno i następnie weszła do windy, by pokonać resztę drogi maszyną. Albo coś podobnego. To jedyne wytłumaczenie tego, że ona najpierw jechała na 29 piętro, a potem WSIADŁA do windy. Ewentualnie it's magic! Czyli wszystko się może zdarzyć. Może moje jednorożce okażą się prawdziwe!
Kolejny rozdział pełen nienawiści i wojny z przecinkami oraz licznymi błędami stylistycznymi. A do tego te wielokropki, które mają więcej niż 3 kropki. A wielokropki mają dokładnie 3 kropki. W sumie, skoro oszczędza na przecinkach, to może chce to nadrobić owymi kropkami?
ROZDZIAŁ 3
Już w piątym zdaniu otrzymujemy mini zawał serce. "(...) biÓrko (...)". Ok, wybaczyłabym to, gdyby nie fakt, że w poprzednim rozdziale to słowo zostało napisane poprawnie! Chwilowa amnezja? A może to ten letni upał? Ok, z ciężkim sercem, ale zostawmy to. No zostaw to cholero! Jest wiele innych błędów!
"(...) gdy nasze ręce się dotknęły, poczułam dziwny przepływ energii"
It's magic! Ewentualnie koleś jest demonem wysłanym przez Lucyfera, by dostać Sama. Ale wtedy by migały światła i w ogóle. Chyba, że laska jest jakimś medium. Gdyby była, wiedziałaby, że "bóg" będzie jej szefem. A skoro nie wiedziała... Halo? Szpital psychiatryczny? Uciekła wam pacjentka!
Kolejny cytat jest zbyt długi, ale w skrócie chodzi o to, że nowy szef zrobił z redaktorki naczelnej swoją asystentkę i, jak sam powiedział, to był awans. Wait, what?! Awans? Z redaktorki naczelnej na asystentkę? Jeszcze raz. Z REDAKTORKI NACZELNEJ?! NA ASYSTENTKĘ?! AWANS?! Co to za inna planeta? Gdzie ona żyje? Na Ziemia II? A może na jakiejś innej planecie? A tam są jednorożce? Patataj! Mój wierny rumaku!
ROZDZIAŁ 4
"Erick bierze swoje białe wino, a ja swoje czerwone. Idziemy na parkiet. Przez chwilę kiwamy się w rytm muzyki (...)"
Ja rozumiem, boją się, że ktoś im da tabletki gwałtu, ale serio? Idzie się tańczyć z winem w dłoni? Chcieli zaszpanować? "Patrzcie! Pijemy wino! Jesteśmy tacy eleganccy. Podziwiajcie nas!". Przecież wystarczy jedna osoba, która na nas wpadnie, i wino jest na nas! Przecież to prosta logika. Trochę myślenia. Widać, że bohaterowie nie lubią myśleć. Niestety. UWAGA! SPRZEDAM MÓZGI NIESKALANE MYŚLENIEM! IDEALNE JAKO OFIARA DLA DEMONA. Albo do muzeum.
"W odbiciu widzałem ją. Jak rozpinała sukienkę, która opadła okazując jędrny biust. (...) Jej figura była perfekcyjna (...) Wyglądała jak bogini (...) Kurwa! Nie możesz się zakochać, Erick! To kurwa nie dla ciebie! Ogarnij się! Kurwa! Pierdole to! Zakochuję się!"
Dobra, to ja powoli się wycofam, by nie dostać jakimś ostrym przedmiotem w twarz. Lubię swoje ciało i życie. A tak serio... To jest CZWARTY rozdział, koleś zamienił z nią kilka zdań, zaprosił ją na kolację, zaprosił do siebie i zakochał. Dlaczego? BO ZOBACZYŁ JĄ W BIELIŹNIE. Serio. Facet myśli nie tą głową co powinien. Do teraz chyba zwracał uwagę tylko na wygląd. Nie rzuciło mi się w oczy, żeby docenił jej charakter. Ciągle jaka ona piękna, jej ciało, jej wszystko. Typowy facet. To świadczy, że naprawdę mam dwa mózgi nieskalane myśleniem na sprzedaż. Naprawdę nikt nie jest chętny? Dorzucę butelkę mleka, bo kupiłam dwie. Kurczakiem się nie podzielę. A wracając do naszych gołąbeczków... Kto by nie chciał takiej sytuacji. Facet widzi laskę w bieliźnie i się zakochuje. Tak na serio. Witaj dziecinne wyobrażenie miłości.
ROZDZIAŁ 5
Ja nie wiem ile oni się znają. Kilka dni. Zaledwie kilka dni. A oni już wzajemnie wsadzają sobie języki w usta. Gdyby nie mamusia, doszłoby do seksu. A 3 rozdziały później już byłoby dziecko sądząc po tym jak to wszystko szybko się dzieje. I sam fakt, że kobieta, teoretycznie dorosła, po kilku dniach całuje się ze swoim szefem. Dla mnie to wygląda jak próba wkupienia się w łaski i kolejnego awansu. Teraz chyba na obsługiwacza xero. (Obsługiwacza? Jest takie słowo? Wątpię, ale wiecie o co mi chodzi).
ROZDZIAŁ 6
Na scenę wkroczyła mamusia! Wszyscy kochamy mamusie, prawda? Dzielą się na te cudowne, albo jędzowate. Zgadnijmy z jakim typem się tu spotkamy. Oczywiście z jędzowatym, skoro ten związek tak szybko się rozwija. Przecież nie może być im za dobrze.
"Po pierwsze... Po drugie... Po czwarte... Po piąte..."
A po szóste byłam głodna, więc zjadłam "po trzecie", tak samo jak przecinki!
"- Przepraszam Erick, nie powinnam w ogóle tutaj przyjechać (...)"
Omijając dziwną składnię zdania (nie powinna przyjeżdżać, a nie przyjechać), TO PIERWSZE ROZSĄDNE ZDANIE, KTÓRE ONA POWIEDZIAŁA/POMYŚLAŁA! Otwieramy szampana! Mamy pierwszy sukces! Oby tak dalej! Pierwsze oznaki użycia mózgu za nami! Czy było tak strasznie? Nie widać w opowiadaniu żadnych boleści, więc mogę powiedzieć, że myślenie nie boli. WIĘC DLACZEGO ONI TAK MAŁO MYŚLĄ?!
ROZDZIAŁ 7
"Minęły dwa tygodnie. Paparazzi męczą mnie na każdym kroku."
Czyli koleś jest sławny. Szkoda, że dowiadujemy się o tym dopiero w siódmym odcinku. No cóż, nie było do tego okazji, prawda? <sarkazm>. Taki mały prztyczek.
ROZDZIAŁ 8
"- O boże! - jęczę"
Oto odpowiedź na wiadomość, że bohaterka leży w szpitalu. Mój mózg pracuje na wysokich obrotach i nie ogarnia jednego. W poprzednim rozdziale mamy: "Nagle przypomina mi się wszystko. Kłótnia z Erickiem i wypadek". Normalna osoba ogarnia, że po wypadku jest się w szpitalu. Normalna osoba, czyli nie nasza Emma. Oznaki używania mózgu zanikają. Jeszcze trochę i znowu będzie niczym nieskalany! Pieniążki, już niedługo będziecie moje!
"Patrzę na Ericka, a ten pisze mi nazwę szpitala (a raczej drogiej kliniki!) na telefonie, którą zaraz podaję mamie."
To zdanie mnie tak bardzo śmieszy. Wychodzi na to, że nasza bohaterka podaje telefon przez telefon. Czyżby rok 3528, gdzie technologia jest już mocno zaawansowana? To nie muszę wychodzić z domu, żeby zrobić zakupy, prawda? A nie, w 2016 to już mamy w niektórych sklepach. No to może teleportacja! Byłoby super! Uciekłabym jak najdalej od tego opowiadania. Po co ja to czytam. Mózg mi wypływa z głowy przez uszy...
Najśmieszniejsza rzecz w rozdziale? Matka Emmy nazywa się Anastasia Steel. TADAM!
"- Anastasio, w pracy mi nie uwieżą, że go znam"
Ja też bym nie uwieżyła. Już prędzej uwierzyła. A w ogóle co oznacza uwieżyć? Zbudować wieże? Zrobić z kogoś wieżę? Zrobić biurko z wież? Ktoś ma pomysł? Cokolwiek? Może być i rysunek pokazujący uwieżenie! Oddam nieużywany mózg za rysunek uwieżenia! Okazja!
ROZDZIAŁ 9
Laska dzwoni do przyjaciółki. Powtarzam, PRZYJACIÓŁKI. Która nie odzywała się do niej od POCZĄTKU tej książki. A już minęły 3 tygodnie? Ani jak była w szpitalu, ani przed. Nawet ta przyjaciółka sama wspomniała, że wiedziała, że Emma jest w szpitalu. I nie zadzwoniła, nie napisała, nie odwiedziła? Albo ominęłam te zdania. W co wątpię. Przyjaciółka na 5+!
ROZDZIAŁ 10
"Ja nie mogę bez ciebie żyć."
3 tygodnie znajomości, przy czym ona 2 z nich była w śpiączce. WHAT THE FUCK?! Koleś ma coś nie tak z głową. Naprawdę. Polecam badania, przydadzą się. Chociaż pewnie już za późno.Facet nie może żyć bez laski, z którą mało co rozmawiał, a pociąga go jej uroda, bo o charakterze i inteligencji (w sumie ona jej nie ma) nic nie mówi. Facet, dalej myślisz złą głową! Ja wiem, że macie tylko tyle krwi, że starcza wam tylko na jedną głowę, ale lepiej używaj tej większej. Tej na górze. Polecam, przydaje się.
Następnie Emma zaskakuje Ericka faktem, że wie, że jest "młodym, najbogatszym człowiekiem USA". No to tak. Zacznijmy od tego, że wałęsa się za nim paparazzi, o czym wspomniał on sam. I to wałęsa praktycznie cały czas. Z tego wynika, że musi mieć dużo zdjęć w gazetach. Emma chyba naprawdę nie czyta żadnych gazet, skoro jeszcze go nie widziała. Ewentualnie nie przegląda internetu. Co jest dziwne. Ale to tylko takie moje myślenie. Co ja tam wiem o alternatywnych rzeczywistościach, prawda?
"(...) uśmiecha się w ten sposób Erick"
W ten, czyli który/jaki? Jakby chciał zgwałcić szopa? Czy ukraść skarpetki z wystawy w ciuchlandzie? Ewentualnie to może być uśmiech najedzonego jeża, który patrzy na angielską królową. Osobiście stawiam na jeża.
ROZDZIAŁ 12
"Kocham cię. Kocham ponad wszystko."
Niczym Romeo facet po 2 tygodniach znajomości (prawdopodobnie minęły 4, ale odjąć 2 ze szpitala...) wyznaje głębokie uczucie, jakie go trapi. Mam ochotę walić głową o ścianę. Autorka prawdopodobnie chodzi jeszcze do gimnazjum, gdzie miłość przychodzi tak szybko, że po pstryknięciu palcami jest się małżeństwem z doświadczeniem. Już zignoruję to, że oni się praktycznie nie znają. A jak można kochać kogoś, kogo się nie zna? Da się! Ale wtedy człowiek jest naprawdę płytki i patrzy tylko na wygląd. Hej, ja to skądś kojarzę. A tak, to Erick.
I najlepsze! Erick się upił, bo chciał Emmie powiedzieć, że ją kocha. Czy tylko mi tu zalatuje dziecinnym zachowaniem? Chyba tak.
Oczywiście uczucie jest odwzajemnione. Emma też tak bardzo kocha Ericka, że po 2 tygodniach znajomości tworzą przepiękny związek pełen głębokiego uczucia. To jest tak głębokie, że chyba utonę w tym. Chociaż trudno będzie utonąć w kałuży. A co tam, spróbujmy! <tup tup tup> A nie, jednak się nie da.
No i klasyk klasyków. Facet się o nią martwi, a ona ma to w dupie, bo woli pracować, chociaż dopiero co wyszła ze szpitala. Brawo za ignorowanie swojego ciała! Mam nadzieję, że się nie zbuntuje i nie zapadnie znowu w śpiączkę, chociaż to byłaby przestroga dla niej, żeby odpoczywać i uważać na siebie.
ROZDZIAŁ 18
"-Będziemy parą......zgadzasz się? - pyta Erick"
Czy on dopiero teraz się jej pyta, czy będą razem? Podsumujmy. Facet się z nią lizał, opłacił jej drogą klinikę, zabiera na kolacje, a przy okazji najpierw mówi, że się zakochał, a potem, że kocha ponad wszystko. Do tego ona sama poinformowała nas, czytelników, że oni są razem, a ten koleś dopiero teraz pyta, czy będą parą? Sensie, gdzie jesteś? Brakuje mi sensu! Kto go ukradł! Oddajcie mi sens! I logikę przy okazji!
ROZDZIAŁ 19
"-Nie ktoś, tylko ona. Isabel - mówi Erick
- A kim ona jest? - pytam"
A to nie przypadkiem o nią byłaś zazdrosna jeszcze jakiś czas temu? Łączymy wątki! Wiesz tylko o jednej Isabel, byłej Ericka. Ba! Widziałaś zdjęcie, a teraz nagle nie wiesz kto to jest. Ona naprawdę ma problemy z pamięcią. Może jakieś leki? Ćwiczenia na pamięć? Arszenik?
ROZDZIAŁ 20
"W domu Erick'a dostałam piękny pokój (widać, że robiony męską ręką)."
Ale co widać? Że facet malował ściany? Że robił podłogę? A może widać, że to facet wznosił budynek z cegieł, płyt czy czego tam właściciel chciał. A czym się różni budynek robiony męską ręką od tego robionego damską ręką?
Oczywiście trzeba pokazać, że Erick jest Bad Boyem, który musi dominować, więc krzyczy i popycha ją na ścianę. Co z tego, że nie do końca pasuje do niego to zachowanie. Ale co tam. Oni nie muszą się do końca logicznie zachowywać.
ROZDZIAŁ 21
Pif paf, Erick dostał kulką, bo nie mogło być inaczej. Ukochana mamusia i akcja z ochroniarzami, której nie do końca rozumiem. Byłoby mi naprawdę miło, gdyby ktoś mi ją wytłumaczył. Naprawdę. Oddam ciastko. To moje ostatnie. Zrozumcie, jak bardzo się poświęcam oddając ostatnie ciastko za to coś.
ROZDZIAŁ 22
Z domu Ericka wywaliła Emmę jego matka. To on ma 5 lat? Czy jest dorosły, a to JEGO dom. Tam sobie tylko dumam... Kolejne zdania są jak wyliczanka. Zrobiłam to, to, to, to, to i to! No i oczywiście zmieniła zamki w drzwiach. A potem drzwi. Tak zrozumiałam. To nie mogła od razu zmienić drzwi?
W opisie tej Meredith ciągle tylko lekarz, lekarz, lekarz, jakby coś takiego jak synonim nie istniało. A istnieje i ma się całkiem dobrze! No i odkrywamy mroczną przeszłość Emmy. BO przecież wszystko szło zbyt dobrze.
ROZDZIAŁ 23
Początek rozdziału skraca się w jednym zdaniu. Wysyłam kasę kobiecie, której męża zabiłam, żeby poczuć się lepiej. Aha.
"Nie odwiedzał mnie (...)"
Ale kto nie odwiedzał? Szop pracz? Królik Bugs? Myszka Miki? A może ten jeż, co się patrzy na angielską królową? Poza tym czegoś nie rozumiem. Facet jest dorosły, rana po postrzale mała, więc teoretycznie szybko powinien dojść do zdrowia. A on nawet jej nie odwiedzi? Nie odeśle matki, żeby Emma mogła do niego przyjechać? WITAJ NATURO MAMINSYNKA! Właśnie tego tu brakowało! Facet, który rzuca się na dziewczynę posłusznie słucha mamusi, chociaż jest dorosły. Żeby to ogarnąć powinnam się napić. Dużo napić. I to czegoś mocniejszego. W ogóle powinnam tą recenzjo-analizę pisać pod wpływem. Mój biedny mózg.
Oczywiście po 2 tygodniach bez spotkania i rozmowy (tylko sms), pierwsze co zrobili, to seks. Ja bym na to nie poszła. Wolałabym, no nie wiem, pogadać z kolesiem? Uświadomić go, że z tą matką to trochę przegina? Nie wiem, zrobić cokolwiek, żeby pogłębić ten związek, a nie tylko pchać łapy w jego bokserki? I dlaczego każdy facet w opowiadaniu ma bokserki? Nie może mieć slipów?
No i scena seksu. Obowiązkowa scena seksu Mam w tym trochę praktyki i... Albo laska naprawdę szybko się podnieca, albo autorka kłamie, że była mokra. Zbyt szybko, zbyt płytko. Wybaczcie, ale widziałam o wiele lepsze sceny seksu. I to tu, na Wattpadzie. Nie poczułam absolutnie nic, ani krztyny podniecenia. Co jest ze mną nie tak? Albo... Co jest z tym opisem nie tak (oprócz wszystkiego)?
***
Jest godzina 01:56, a ja jestem w połowie tej książki, a raczej jej części pierwszej. Kusi mnie łóżko i ta wygodna poduszka. Ale najpierw jeszcze trochę zdepczę swój mózg
****
ROZDZIAŁ 24
Erick zaprasza Emmę na kolację do swojej rodziny. Oczywiście Emma ma się matką nie przejmować, bo Erick to załatwi. Szkoda, że nie załatwił tego, jak był po szpitalu w domu. Cóż. Najwidoczniej bycie maminsynkiem uaktywnia się tylko w pobliżu matki.
ROZDZIAŁ 25
Uwaga, uwaga. Kolejny brak myślenia o naszej bohaterki. Wie, że matka i Isabel jej nienawidzą, ale oczywiście wierzy im, gdy informują wszystkich, że ta druga będzie żoną Ericka. Nie to, że Erick jej mówił, że ją kocha. Nawet nie to, jak się zachowywał przy Isabel, jak ta chciała zabić Emmę. Ale to, jak Emma może być taka głupia. No jak?! To już ten mały, biedny jeżyk jest od niej inteligentniejszy!
ROZDZIAŁ 26
Już pierwszy rzut oka na rozdział mnie zdenerwował. Dała gifa z Deanem. Z DEANEM. DO TEGO! WARA MI WON SIO OD SUPERNATURAL! SPN nie powinien znajdować się W TYM! To są dwie różne klasy. TO - przedszkole, SPN - Doktorat. ARGH! Ale spokojnie, czytamy dalej.
"(...) chciałbym, żeby umarła. Nie życzę jej źle (...)"
Czy on zaprzeczył sobie samemu? I to zdanie po zdaniu? Skoro życzenie śmierci nie jest złem, to co jest? Kastracja? Tortury? Podtapianie? Oskarżenie o uprawianie czarów w średniowieczu?
ROZDZIAŁ 27
Wait... Laska była na niego porządnie wkurzona. Była pewna, że on ją zdradził, by być z Isabel. Wystarczyło, że się raz zaśmiali, a ona mu całkowicie wybacza i idzie z nim do łóżka. Co za łatwa laska z niej! Ale serio. Dowiadujecie się, że wasz facet, pomimo zapewnień o miłości, weźmie ślub z inną, z tą samą, która chciała was zabić, a potem wybaczacie mu to, bo się zaśmiał? A gdzie rozmowa? A gdzie wyjaśnienia? Cokolwiek? Nie no, liczy się, że jest seks.
ROZDZIAŁ 28
A nie, scena seksu jest dopiero w tym rozdziale. Tak samo nie wzbudziła we mnie nic jak poprzednia. Ale musiała być! Teraz wszędzie musi być seks! Bo jak nie, to nie jesteś cool!
"Mam dwadzieścia trzy lata - przypominam jej - Już nie jestem grzeczna - śmieję się"
To istnieje jakiś konkretny wiek, w którym przestaje się być grzecznym? Czy ja go ominęłam? Nie chodzę na imprezy, nie upijam się... Ktoś mnie oświeci, kiedy powinnam zacząć? Chociaż w sumie już za późno. Tą liczbę dwudziestu trzech lat przekroczyłam... Chyba jestem wadliwym egzemplarzem...
ROZDZIAŁ 29
I tu mam dylemat, zagwozdkę i wszystko inne. Emma nie wie, o której przyjedzie Erick, a w poprzednim rozdziale się nie umawiali. Miał przyjechać Henry. Chyba, że Henry to tak naprawdę Erick, który potrafi się rozdwoić i robi za dwie osoby, żeby zaoszczędzić na pracownikach.
I przyznaję jeden plus za akcję w klubie, chociaż zachowanie Ericka jest znowu nielogiczne. Skoro tak bardzo ją kocha, zapewnia o miłości, to dlaczego nagle zapomniał o spotkaniu? Dziwne!
ROZDZIAŁ 31
Uff... Już niedługo koniec...
CUD! ERICK POSTAWIŁ SIĘ MATCE! JEŻYKU, OTWIERAJ SZAMPANA! MAMY WRESZCIE, mam nadzieję, KONIEC EPOKI MAMINSYNKA! Zatańczyłabym makarenę, ale mi się nie chce. Mogę jedynie wyrzucić dłoń zaciśniętą w pięść do góry w geście zwycięstwa. Wyobraźcie sobie, że to zrobiłam.
To już drugi sukces w tym opowiadaniu. Dumnam! No dumnam!
ROZDZIAŁ 32
Aha. Znowu Isabel. Znowu z pistoletem. Kobieta się powtarza. Oczywiście wiąże Emmę i knebluje ją, a na dodatek grozi tym pistoletem w biały dzień w budynku pełnym ludzi. Ona jest chyba desperatką.
I w sumie tyle było w tym rozdziale...
ROZDZIAŁ 33
Dziewczyna, która, gdy tylko widzi pistolet, zalewa się łzami i błaga o litość, teraz nagle okazuje się odważna i krzyczy wyzwiska w stronę Isabel, chociaż ta wbija jej nóż w uda. A co najlepsze, Emma prawe traci przytomność z bólu, lecz nie krzyczy, tylko jęczy. Ja nie wiem, na jej miejscy bym się darła z bólu. I nie było aż taka odważna. Zachowywałabym się zgodnie ze swoim charakterem... Ale ja jestem tylko normalnym człowiekiem.
ROZDZIAŁ 34
Cały rozdział jest o tym, że Emma się budzi i dostaje szklankę wody do picia.
Z tego co pamiętam, po operacji nie miałam szklanki wody, ponieważ nie miałam siły by cokolwiek podnieść. Miałam takie malutkie buteleczki z wodą i to one gasiły moje pragnienie. Tak samo powinno być tutaj. Żeby Emma mogła napić się w dowolnej chwili, a nie czekać na kogoś, kto jej podniesie szklankę.
ROZDZIAŁ 35
Dziewczyna zachowuje się, jakby była po poważnym wypadku. Ja rozumiem utratę dużej ilości krwi, ale serio? Autorka robi z niej obłożnie chorą, pewnie po to, żeby Erick się mógł nią zająć. Bo jakby inaczej. Ale ja się nie czepiam. Wcale. No, może troszeczkę.
Moja była jest psychiczna, więc prawie zabiła moją obecną dziewczynę, ale to oczywiście moja wina, że moja obecna dziewczyna jest w szpitalu. - Nie ogarniam tego toku myślenia. Co, Erick kazał Isabel zabić Emmę? A może sam Emmie wbił nóż? Albo uknuł całą intrygę, żeby mieć Isabel i zabawić się z Emmą.
ROZDZIAŁ 36
"(...) ale zostaną z nich brzydkie blizny. Jestem tym faktem wkurwiona. Uwielbiam nosić krótkie spodenki, ale teraz nie będę mogła."
Yyy... Mam całe ręce w bliznach i jakoś noszę bluzki bez rękawów. Gdybym się przejmowała bliznami jak Emma, chodziłabym wiecznie w golfie, rękawiczkach i długich spodniach. Widać, że wygląd najważniejszy! Potwierdzają to kolejne zdania. "Jeśli schudnę to on znowu będzie mnie chciał." Cóż... Dziewczyna ma problemy z poczuciem własnej wartości, bo waży AŻ 53 kilo, więc jest gruba. No i nikt nie będzie jej chciał, jak będzie "gruba". W sumie ona za wiele w tej głowie nie ma, więc jedyne co może dać facetowi to swój wygląd. I seks. Bo niczego interesującego nie zauważyłam.
ROZDZIAŁ 37
Erick, zamiast porozmawiać z Emmą czy Taylorem o tym, dlaczego się przytulają i w ogóle, woli od razu grozić facetowi. Przynajmniej nie musi nadwyrężać mózgu. Nie zaboli, a ja będę mogła dalej sprzedać jego mózg jako nieużywany! O tak!
ROZDZIAŁ 38
Emma czuje się odtrącona i niechciana przed Ericka, a do tego ma kompleksy i uważa, że jej facet jej już nie chce, ale to nie przeszkadza w tym, żeby zachowywać się zupełnie normalnie wobec niego. No tak, chowajmy to wszystko w sobie, przyszyjmy sztuczny uśmiech, a będzie dobrze. A nie, ona najwyraźniej zapomniała o tych wątpliwościach. Całą Emma. Krótka pamięć jej nie zawodzi!
ROZDZIAŁ 39
BRAWO EMMA! JESTEŚ CHODZĄCĄ GŁUPOTĄ! W skrócie. Max oświadczył się Sam po 3 miesiącach znajomości. 3! Emma nie widzi w tym nic nadzwyczajnego, jeszcze namawia Sam do ślubu. To przez te 3 miesiące da się człowieka poznać tak dobrze, żeby zdecydować się na spędzenie z nim reszty życia? Wątpię. Ale to przecież Emma, ona nie widzi nic złego w kochaniu kogoś po 2 tygodniach znajomości. Czego ja się spodziewałam, odrobiny rozumu? Powinnam o tym zapomnieć.
No i oczywiście myśli, że skoro ma już dwadzieścia cztery lata (ej, dopiero miała dwadzieścia trzy, a urodzin nie świętowała!), to już powinna myśleć o przyszłości. Ona serio ma kompleksy. W takim razie w wieku dwudziestu pięciu lat będzie starą panną?
ROZDZIAŁ 40
Ślub Sam na 2 tygodnie. Serio? Sam wyjdzie za człowieka, którego będzie znała 3,5 miesiąca w dniu ślubu? Dobra, głupotą pobiła nawet Emmę, chociaż wydawała się mądrzejsza. Powinnam zamówić medal i wręczyć dziewczynom jako dowód ich głupoty. Jakby ich życie było niewystarczającym dowodem.
ROZDZIAŁ 41
Oczywiście na sam koniec pojawia się scena Taylor vs Erick. Dlaczego mnie nie dziwi, że pojawia się inny facet? To takie oczywiste! Dobra, machnę na to ręką, bo tylko kręcę głową ze zrezygnowaniem.
No to małe podsumowanie.
Ilość błędów mogłaby zatopić Arkę Noego. Wielokrotny brak przecinków, zdania bez sensu, złe stylistycznie i składniowo. do tego błędy ORTOGRAFICZNE. Jest takie coś, jak Word. Polecam wkleić tam tekst, a błędy ortograficzne program sam podkreśli! Ale lenistwo robi swoje i czytelnicy na tym tracą.
Co do fabuły... Oklepana, przewidywalna i mało logiczna. Wiele błędów, autorka zaprzecza sama sobie, co jest dziwne i myli czytelnika. Wielokrotnie czytałam po kilka razy jakieś zdanie, żeby je ogarnąć i wyłapać jakikolwiek sens. Na marne.
No i te wielokropki. "Wielokropek - w postaci trzech umieszczonych obok siebie kropek" - CYTAT Z CIOCI WIKIPEDII. Właśnie. TRZECH. Nie mniej, nie więcej, ale trzech! A tutaj są przeróżne wielokropki, co oczywiście jest błędem!
No i czasy. Albo pisze się w czasie teraźniejszym, albo przeszłym. Nie mieszamy czasów. No nie mieszamy i już! Bo nam mikser rączki upierdoli. Nie i już!
I warto poczytać zasady pisania dialogów, bo to też leży i płacze z żałości. I zapomnienia. I zakurzenia. A co, jeśli te zasady mają alergię na kurz? Autorka skazuje je na śmierć w mękach, bo ich nie używa!
Nie mam pojęcia po co się katowałam tym opowiadaniem, bo naprawdę miałam ochotę rzucić to w cholerę. Mój biedny mózg, potrzebuje czegoś normalnego. To idę poczytać "Imię Wiatru", by mój umysł dostał odrobinę czegoś dobrego.
Nie polecam. No nie polecam!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top