Rozdział 9: Wyjdź
Co zrobiłam źle?... Znów się zakochałam, to tu popełniłam błąd. Znowu wszystko schrzaniłam!... Astrid mówiła, że coś do mnie czuje, ale jestem dla niego tylko przyjaciółką. Teraz nie mogę pokazać słabości, tego, że cierpię i to on mnie zranił. ..... Matko już świta, nie zmrużyłam oka, a dziś jeszcze mam go szkolić. Gdzie popełniłam błąd?.... Gdzie?
Diana nie spała całą noc, nie tylko ona zresztą. Za to ona w przeciwieństwie do Kuby, który nie chciał się ruszać z łóżka postanowiła wstać i pozwolić wiatrowi osuszyć jej policzki i zabrać smutek i bul jak najdalej...
Dlaczego lubię, a nie kocham? Dlaczego powiedziałeś przyjaciółka? Dlaczego nie wyznałeś prawdy? Boże, już ranek, a ja nawet nie spałem normalnie. Naprawdę całą noc miałem te koszmary? Dlaczego schrzaniłem tak prostą rzecz? I dzisiaj podczas treningu mam na nią spojrzeć normalnie? Dlaczego mnie to spotyka?..... Dlaczego ja?.....
Gdyby tylko wiedzieli co każde z nich przeżywa.....
Diana jak pomyślała tak zrobiła. Ubrała się, niechlujnie związała włosy i wyszła.... Wyszła płakać.
Wsiadła na smoka i poleciała w siną dal.Po drodze naprawdę płakała. Wiatr suszył jej ciągle na nowo policzki, a Dina widząc stan swojej właścicielki starała się ją pocieszyć. Doskonale znał powód stanu emocjonalnego Diany. Wyczuła go już wczoraj, kiedy to on powiedział "przyjaciółka". Szkoda tylko, że nie mogła przekazać przyjaciółce uczuć jaki towarzyszyły chłopakowi. Uczuć, których ona nie mogła poczuć, ale smoczyca wiedziała co on czuje, i że jego też to boli.
- Skoda, że nie wiem co mówisz. Obiecuje ci, że kiedy wszystko nareszcie wróci do normy będę uczyć się smoczego.- Dina wydała z siebie pomruk, ale inny był..... był radosny. Diana zawróciła smoczycę i postanowiła wracać.
Chyba jak na razie wyczerpałam limit łez. Może to i dobrze, w końcu trzeba będzie i tak się z tym zmierzyć.
Leciała i myślała co robić, bo nie miała ochoty na wspólne śniadanie przy stole. Wtedy wpadła na pomysł i postanowiła skorzystać z układu pomieszczeń, który akurat jej sprzyjał. Podleciała najpierw po ryby. Dała swojej siódemce jeść, a w trakcie tej czynności wskoczyła na werandę i spojrzała do kuchni. Na szczęście nie było tam Kuby. Zapukała w okno co nieco zdziwiło kręcącą się tam Astrid. Dianę z kolei zszokowało to, że w kuchni jest Ast.
- A co ty w okno się dobijasz zamiast normalnie wejść i podejść?
-Właśnie w tym problem, że nie chcę normalnie wchodzić.
- Coś się stało?
- Tak, a skąd wnioskujesz?
- A stąd, że Kuba też jest jakiś przybity.
- Nie wspominaj o nim w mojej obecności!
- Dobra, rozumiem. A mogę się dowiedzieć po co gadamy przez okno?
- Dasz mi coś na prowiant? Nie mam ochoty na wspólne śniadanie, a przy okazji podlece do Alix.
- Spoko. Czekaj chwilę. Mam nadzieje, że cię nie otruje.- wypowiedź Astrid wyraźnie rozbawiła Dianę, co uspokoiło samą Ast, bo była to w końcu jej przyjaciółka, którą sama utwierdziła w przekonani, że podoba się Kubie.- Masz i spokojnie nie powiem, gdzie leciałaś.
- Dzięki. Do zobaczenia.- poszła po Dinę i ryby dla Alix, po czym wystartowała.
Gdy wróciła zastała Kubę w gotowości do kolejnych lekcji latania.
- Idź i osiodłaj Aszli- powiedziała odkładając kosz.
Kuba posłusznie wykonywała jej polecenia, ale za każdym razem lądował na ziemi.
- Nie starasz się i nie ufasz smokowi, a do tego nie słuchasz poleceń!- Diana darła się dziś po Kubie w niebo głosy. W taki sposób wyładowywała na nim swoją frustrację i żal.- Powiedz mi czy ty naprawdę chcesz umieć latać?
- Tak, jasne, że tak tylko....
- Tylko co?!
- Tylko to nie takie łatwe!
- A co jest trudnego w współpracy? Ty masz tylko zaufać i się pochylić smok wykona resztę!
- Wykona resztę?! Jakoś tego nie robi!
- Bo jej nie ufasz! Normalnie byś się wybił, pochylił i lecisz, ale ty chcesz robić wszystko po swojemu!
- A jak konkretnie mam zaufać bestii?!- dla Diany to było o słowo za dużo.
- Bestii?! Ty popatrz, teraz wszystko jasne. Jeśli widzisz bestie zamiast miłego stworzenia, które jest w stanie wskoczyć po ciebie w ogień to wiem w czym problem i niestety, ale ci nie pomogę, a ty możesz od razu się poddać! Aszli koniec tego idziemy!- i poszła, a do Kuby właśnie dotarło, że schrzanił. Całemu zajściu przyglądał się Gustaw.
- Naprawdę tak myślisz?
- Jasne, że nie, chcę umieć latać tylko jak?
- Poczekaj, jeśli Diana wyleci gdzie indziej spróbuje cię czegoś nauczyć.
- A jeśli zostanie?
- To wtedy nici, bo nie pozwoli ci zabrać jej smoka.
Plan Gustawa powiódł się jednak. Po pięciu minutach widzieli jak Diana w pełnym uzbrojeniu odlatuje do lasu. Wtedy wzięli się do pracy.
W lesie za to były Astrid z Hederom. Ćwiczyły i plotkowały do czasu kiedy ujrzały z jaką frustracją wykonuje każdy ruch.
- Diana co jest?
- A co ma być?
- Widzimy, że coś jest nie tak. Nie jesteś sobą. Próbujesz grać twardą, a w środku targają tobą emocje. Inni mogą tego nie widzieć, ale nas nie oszukasz.
- Nic nie widzicie, bo nic się nie dzieje.
- Diana daj sobie pomóc. Tu jesteśmy tylko my i nikt więcej. Nie raz widziałyśmy jak płaczesz, możesz nam ufać.
- Nie spałam całą noc, jestem padnięta, skrzywdzona, zła i mam dość.
- Dobra po kolei. Kto cię skrzywdził?
- Tak naprawdę to ja samą siebie.
- Jak to?
- Zakochałam się.
- No to chyba dobrze?
- Nie jeśli ktoś robi ci nadzieję, a potem wbija sztylet w serce.
- Kto to zrobił?
- Kuba. Powiedziałam mu wczoraj, że go lubię, na co on dopowiedział, że on mnie też.
-To chyba dobrze.
- Ale potem dopowiedział, że jestem jego przyjaciółkom. To boli najbardziej.
-Diana spokojnie, kolejny palant. Choć dałabym sobie rękę uciąć, że się mu podobasz,ale mniejsza. Czemu nie spałaś?
- A jak miałam spać z krwawiącym sercem?
- Zabije gnoja jak wrócę!
- Ast, spokój. Nie będziemy go zabijać Diana sama zadecyduje co robimy. Co z tą złością?
- Najpierw powie ci, że chce się uczyć latać, a potem, że smoki to bestie!
- Ok, tu masz rację idiota z niego. Jeśli tak uważa to nigdy nie nauczy się latać.
-Diana robimy tak: lecisz tam gdzie byłaś ostatnio jak chciałaś pomyśleć i jak będziesz gotowa, wrócisz. Zajmiemy się wszystkim nie martw się. A lecimy do domku i zaraz naprostujemy tego idioty. Skrzywdzimy go tak jak on ciebie.
- Dobra tylko nie zabijajcie, może i sprawił, że cierpię, ale odkochać nie da się do tak.
- Zajmiemy się nim odpowiednio, spokojnie.- po tych słowach Diana poleciała okrężną drogą do jaskini pod wodospadem obok domku, a dziewczyny poleciały wygarnąć Kubie.
Tymczasem u Kuby i Gustawa
- Ty nie możesz uważać, że smoki to bestie, bo teraz nawet nieźle ci idzie.
- Dzięki.
- Dobra, chwila przerwy, a teraz powiedz mi czemu tak źle szło ci kiedy szkoliła cię Diana, bo coś musiało się stać.
- A z kont pomysł, że coś musiało się stać?
- Wierz mi, znam Dianę nie od dziś. A no i moja dziewczyną jest jej najlepsza przyjaciółka. Potem przyjaźni się jeszcze z Hederą, która z kolei jest z Orlando, który jest moim najlepszy kumplem, a z Ronem też żyje dość dobrze tak jak Diana z Ireth. W zasadzie to Diana wyciągnęła nas z jednej wyspy i tak się złożyło, że wiem dość dużo. Wiem, że jest taka wymagająca, ostra i nieprzyjemna kiedy jest zła lub kiedy chce ukryć prawdziwe uczucia więc?
- No dobra, masz rację. Chodzi o to,że podoba mi się, a wczoraj powiedziała, że mie lubi.
- To chyba akurat dobrze?
- Dlaczego lubi, a nie kocha?
- Miałeś już kiedyś dziewczynę,bo z tego co widzę to chyba nie? Dziewczyna nie powie ci, że cię kocha i w tym problem,że to trzeba wyczuć.
- Ale dlaczego ona taka była?
- A co jej powiedziałeś?
- Że taż ją lubię i super z niej przyjaciółka.
- No i wszystko jasne. Chłopie podobasz jej się! Dlatego tak reaguje, że została tą twoją"przyjaciółkom" zraniona!
- Na prawdę ?
- Tak i chyba mamy problem.
- Jaki?
- Patrz. Ast i Heder i wyglądają na nieźle wkurzone. Chyba Diana opowiedziała im swoją wersję tej historii. Gdybyś umiał lepiej latać powiedziałbym "uciekaj", ale w tym wypadku możesz tylko pogorszyć swoją i tak przegraną pozycję.
- Dlaczego przegraną?
- Ostatnio kiedy została rzucona, chociaż fakt, że było to podłe, o mało co nie rozszarpały Damiana.
- Aż tak?
- Mam nadzieję, że ciebie to nie spotka.- w tym czasie przyjaciółki Diany zdążyły wylądować i już znalazły cel. Astrid szła pewnie przed siebie z toporem, za nią szła trochę spokojniejsza Hedera. Astrid już miała zacząć się wyżywać na nowym kiedy ktoś zaszedł jej drogę.
- Cześć kochanie, a coś ty taka zła?- Gustaw próbował trochę ostudzić swoją drugą połówkę.
- Zejdź mi z drogi ponieważ ten tu kretyn, palant, idiota i ciołek skrzywdził Dianę!
- A ty myślisz, że ona go nie? Żałuj, że nie było cię tu wcześniej- pomiatała, krzyczała, wyzywała i ogólnie dała upust swoim emocją. To cud, że jeszcze chodzi, bo wylądował twarzą na ziemi z jakiś miliom razy. Poza tym wiem o co chodzi, a on jeszcze nigdy nie miał dziewczyny.
- Co to ma do rzeczy?
- A to, że źle odczytał intencje naszej Diany, no i był ślepy. Chociaż ja na początku też byłem. Faceci tak mają i trzeba im to wybaczyć. Po prostu musimy się nauczyć jak obchodzić się z płcią piękną.
- A czekaj z kont wiesz o co chodziło?
- Pogadałem sobie z nim. Wiesz jaki on był smutny, że "tylko lubię, a nie kocham"?
- Czyli mam nadzieję, że trochę naprostowałeś temat?
- Tak, naprostował. Teraz jestem na siebie wściekły, że nie odczytałem sytuacji poprawnie.
- No to trzeba znaleźć Dianę i naprawić sytuacje.
- Super, to gdzie jest?
- Tego nie wiem, kazałam jej polecieć w to samo miejsce co ostatnio kiedy zniknęła.
Zwołali ogólną naradę, ale nic nie wymyślili. Najgorsze było to, że powoli zaczynało się ściemniać. Zmarnowali na myślenie prawie cały dzień i nadal nie mieli nic.
- Czekajcie, a którego dnia ona zniknęła?
- W dniu twojego przybycia.
- No przecież ja wiem gdzie jest!
- GDZIE?
- W jaskini, która jest pod wodospadem za domem.
- No to idź do niej!
Co powinnam zrobić, dalej nie wiem. Czy powinnam być dzisiaj taka ostra? Może źle zrobiłam? Nie dałam mu nawet dojść do słowa. Może dlatego was obraził?
Jej rozmyślania przerwały kroki. Diana podeszła pod ścianę by być niewidoczna.
- Diana, wiem, że tam jesteś. Proszę wyjdź chce wszystko wyjaśnić.
Ze wszystkich ludzi, dlaczego akurat on? I co chce wyjaśniać, dla mnie wszystko jest aż za bardzo jasne
- Diana, zmuszasz mnie do rzeczy, której obaj nie chcemy.- znów odpowiedziała mu głucha cisza.- Nie ukryjesz się. Widziałem ogon Diny.
Że też mój smok musi mieć ogon.
- Dobra, zmusiłaś mnie do tego.- to powiedziawszy zaczął wchodzić do jaskini, a Dianie serce zabiło szybciej.
- Mam cię.- powiedział i położył jej rękę na ramieniu, wtedy jeszcze nie wiedział, że popełnił błąd. Diana wykorzystała okazję i przerzuciła napastnika przez ramię.
- Wynoś się!
- Czekaj, chcę wyjaśnić.- starał się zachować spokój.
- Dla mnie wszystko jest jasne! Wyjdź i nie wchodź mi więcej w drogę!- Kuba zrozumiał, że jest na straconej pozycji, i że bez pomocy nigdy jej już nie zdobędzie. Postanowił wyjść.
Boże co robić? "Kiedy chce się odciąć i odstresować idę porzucać siekierką..." Dzięki Astrid
- Dina zbieraj się
W domku
- I jak?
- Nic. Nie chce mnie znać. Nie mam siły.
- Wszyscy jesteśmy po twojej stornie. Daj jej trochę czasu, a jak nie to pójdziemy przemówić jej do rozumu. Wieczności tam nie spędzi.
- Dokładnie ,będziemy czekać.
I czekali. Potem zajęli się sobą. Gustaw dalej uczył Kuby latać, a reszta wróciła do obowiązków.
Diana w tym czasie krzywdził drzewa, ale wtedy niewiele ją to obchodziło. Była jednak ostrożna, bo wiedziała, że jest już ciemno i dodatkowo niedaleko jest granica jej Królestwa. Ostrożność po chwili się opłaciła. Ujrzała dwóch strażników. Podeszła jak najbliżej, uważając aby pozostać niezauważona. To co usłyszała zmroziło jej krew w żyłach, ale nie zrezygnowała ze śledzenia nieświadomej straży. Dowiedziała się wielu ciekawostek. Przez to całe zamieszanie dzisiaj zapomniała o spotkanie z Celestią, ale gdyby nie to nie dowiedziała by się tak interesujących rzeczy. Kiedy strażnicy znaleźli się niebezpiecznie blisko, postanowiła się bezszelestnie ulotnić.
Będę musiała przeprosić Celestię, ale było warto.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top