Rozdział 6: Nieznajomy

       Diana cały  poranek była rozkojarzona. Myślała o wczorajszym uczuciu. Nie wiedziała skond się wzięło i to doprowadzało ją do szaleństwa. Miała dziwne przeczucie którego nie potrafiła określić. Nie znała go i tego się bała. 

       Podczas śniadania nie potrafiła zebrać myśli, a panujący wokoło harmider nie ułatwiał zadania. Postanowiła, że ma dość i... i wyszła, najzwyczajniej  w świecie wyszła z domku.

        Skierowała się za dom. Wiedziała do kont idzie i nie interesowało ją  czy inni też wiedzą o tej sekretnej kryjówce czy nie. Skrytka miała miejsce w jaskini za taflą wody wodospadu. Myślała długo i nie wiedziała co działo się w tym czasie w domku.

           Tymczasem w domku

             "Diana nie wyglądała najlepiej, a do tego jakby przeszkadzały jej rozmowy. Nie wiem co o tym myśleć"

- Ast żyjesz!

- yyy żyje tylko myślę.

- A o czym?

- Co się stało Dianie. Wybiegła bez słowa i w ogóle była jakaś rozkojarzona.

- Nie przejmuj się. Przejdzie jej.- W tym momencie usłyszeli pukanie do drzwi.

- Czemu Diany nie ma gdy jest potrzebna? Co robimy?- Tirial zaczynała panikować

- Otworzymy nie mamy wyboru.

         Drzwi otworzyła Astrid z toporem na plecach,  a w pogotowiu stała jeszcze Heathera. W progu stał chłopak. Na oko był w ich wieku, miał ciemno brązowe włosy i oczy. Było widać na pierwszy rzut  oka, że jest dobrze zbudowany. Miał trochę ciemniejszą karnację, ale to dodawało mu uroku.

- Dzień dobry, szukam schronienia. Zostałem wygnany z Kryształowego Królestwa za niesubordynację.- dopiero teraz Astrid zauważyła, że jego ubrania nie są pierwszej świetności. 

- Na razie możemy dać ci jeść i pić, a gdy wróci nasza przywódczyni zastanowimy się co dalej.

         Przybysz dostał pieczoną rybę, kubek wody i dostęp do łazienki. W czasie kąpieli Ireth i Luna naprawiły nieco jego zmordowane ubrania. Akurat skończyły, gdy przybysz pojawił się na dole.

- A można wiedzieć jak masz na imię?

- Jakub, ale proszę mówcie Kuba.

                              W jaskini

      Diana czuła , że coś jej mówi żeby wróciła, ale nie miała ochoty. Nad ogniskiem upiekła rybę i zjadła. Długo jeszcze myślała, ale już nie tylko nad przeczuciem, ale także nad obowiązkami i wybiegał też myślami w przyszłość. Nadal nie wiedziała co u rodziców i Marii. Pozostało jej mieć nadzieję na dobre zakończenie.

         W końcu wstała, ale nie żałowała czasu spędzonego pod wodospadem. Dużo przemyślała i trochę poukładała sobie wszystko w głowie.

- Chodź Dina polatamy, złowimy coś i polecimy do Alix. Tam zaczekamy na Celestię.

- Grrr- odpowiedział smok, ale Diana zrozumiała, że się zgadza i cieszy się na lot.

- Jak tam Alix? Masz coś na ząb.- Rzuciła smoczycy rybę i podrapała ją po brodzie.

- A kogo my tu mamy!

- Celestia! I jak jest coś nowego?

- Jak na razie tyle, że moja siostra popada w coraz większą histerię. Straże wzmocniła już trzykrotnie, a każdy kto jej się nie podoba zostaje bezpodstawnie wygnany.

- Nie podoba się mi to. A w sprawie reszty z zamku? Jak się trzymają?

- Niestety, ale nie wiem nic.

- Dobrze, dziękuje ci. Wiele dla mnie i nas wszystkich robisz. Dobranoc.

- Nie ma sprawy. Przynajmniej mogę się jakoś przydać. Dobrych snów.

      Po tych słowach wsiadły na smoki i poleciały  w  swoje strony. Diana dotarł do domu. Od wejścia zdziwił ją obcy głos. Weszła do salonu, a tam obcy mężczyzna, całkiem przystojny, ale obcy.

- A to kto, skont się wziął i co tu robi?

- To Kuba, Cadenz go wygnała. Wędrował już tydzień, a nie wypada nie pomóc swojemu. Jak na razie tylko się wykąpał i coś zjadł.

- Dobra pomyślę co z tym fantem zrobić.

- A gdzie byłaś cały dzień? Jest coś nowego?

- Musiałam pomyśleć w spokoju, a tak to niestety nic poza tym, że Cadenz popada w coraz większą histerię. Idę coś zjeść, a potem porozmawiam z nowym.-poszła do kuchni. Po chwili wróciła z kanapkami i dwoma kubkami herbaty.

- Chodź na taras.- powiedziała i kiwnęła na Kubę. 

     Rozmawiali chyba z dwie godziny. Nie tylko na temat tego jak się tu zalazł, ale na luźne tematy też. Miło się im rozmawiało więc Diana postanowiła, że dostanie ten mały pokoik.

- Kuba na razie u nas zostanie i zajmie ten wolny pokoik.- oświadczyła Diana jeszcze w progu- A teraz naprawdę radziłabym już iść spać, bo jutro nie będzie komu zrobić patrolu.

          Wszyscy się z nią zgodzili i poszli do siebie na zasłużony spoczynek. Jedyną osobą która nie spała była Diana. Myślała nad nowo poznanym chłopakiem. Bardzo miło się im rozmawiało, mieli wspólne tematy i "nadawali na podobnych falach". Diana nie wiedziała co o tym myśleć, tak samo jak Kuba.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top