Rozdział 12: Przygotuj się

       Diana nie potrafiła odpowiadać na pytania. Po prostu nie nadążała. Każdy chciał coś wiedzieć, pytali jak najęci. Koniec końców Diana nie wytrzymała.

- Dosyć! Nie było mnie cały dzień, większość spędziłam w konspiracji, jestem padnięta, a wy nawet nie dacie w spokoju zjeść. Rozumiem, że się martwicie, ale dajcie odetchnąć.- wszyscy zamilkli, a Diana w spokoju dokończyła kolację.- Plan przedstawię jutro. Teraz idę spać.

            Nikt się nie sprzeciwiał. Wiedzieli, że cały dzień nadstawiała za nich karku. Diana natomiast miała dziwne przeczucie,ale nie miała siły żeby nad nim myśleć.Inni też poszli w jej ślady i położyli się spać.

           Oczywiście kiedy idzie się szybko spać i jest się na skraju wytrzymałości, człowiek budzi się wcześnie. Przynajmniej tak miała Diana, ale ona nie była człowiekiem. Nie chciała marnować dnia na leżenie w łóżku. Za pół miesiąca mają podjąć się ogromnego wyzwania, a smoki trzeba nauczyć jak mają zachowywać się na ziemi. Na dole przywitał ją nie kto inny jak nagi, umięśniony tors jej chłopaka. Oczywiście smażył naleśniki, ale w przeciwieństwie do ostatniego takiego spotkania, dziś Diana była w pełni przygotowana w stroju na trening.

- Ty wiesz jak ja bardzo wczoraj odchodziłem od zmysłów przez ciebie?

- Podejrzewam, ale za to ja mogę spać spokojnie. Moja rodzina jest cała i zdrowa, a do tego bezpieczna.

           Ich romantyczny moment został przerwany przez inne ranne ptaszki. Astrid i Hedera właśnie schodziły ze schodów.

- Widzę, że wyciągnęłaś lekcje z ostatniego razu.- powiedziała uszczypliwie As.

-Czy ja tobie i Gustawowi przerywam romantyczne chwile?!

- Dobra, nie ważne.

- No ja myślę. Jak na razie to czekamy na resztę i bierzemy się za treningi. Sielanka się skończyła, mama pół miesiąca.

           Nie musieli czekać zbyt długo. Wszyscy dziś zeszli dość szybko. 

-Dobra obiecałam wczoraj więc, słowa dotrzymam. Nie ukrywam czeka nas dużo pracy. Smoki muszą podjąć taktykę naziemną, z resztą ludzie też muszą być w formie. Co do elfów podejrzeń nie mam żadnych, poradzicie sobie. Ast i Heder to w ogóle, Orlando i Gustaw myślę, że też, ale nie widziałam Ireth i Rona w akcji o Kubie  nie wspominając. Mamy pół miesiąca, po tym czasie wsparcie wojskowe będzie czekało pod Skalistym Wzgórzem.- wszyscy spojrzeli po sobie,ale Diany to nie obchodził.- Astrid, Hedera liczę,że weźmiecie odpowiednio się za wyżej wymienionych, Luna poćwicz władanie inną bronią niż różdżka. Reszta ćwiczy według własnego standardu, a ja pomyślę nad taktyką na smoki.

          Wszyscy posłusznie wyszli, a Diana jednym gwizdnięciem wezwała wszystkie smoki.

- Każdy ma mieć pod sobą smoka. Ci którzy nie mają swojego biorą z moich.

          Oczywiście elfy od razu zaczęły się kłócić o Alfę. Latał w prawdzie na niej każdy, ale formalnie był od Tirial.

- Spokój! Smoczyca jest Tirial i z nią  się najlepiej dogaduje. Asher, Miriam odpuście. Wybieracie z moich.

-Ja biorę Aszli!- do dyskusji od razu włączył się Kuba.

- Spokojnie, przecież nie każe nikomu lecieć na Walkirii. Dina i Wichura są moje.

- Skaj, chodź tu.- Asher dokonał wyboru.

- Dobra nie pozostaje mi nic innego, Ono.- Miriam przywołał smoka.

             Diana ma siódemkę smoków, dlatego każdy może wybierać. Wichura to smok o niezwykłej szybkości i zaborczości. Na wojnę nadaje się doskonale z powodu swojego ataku. Zionie ogniem, ale też na ogonie ma kolce. 

Dina to pierwszy smok Diany. Ją niezwykle zżyte i rozumieją się bez słów. Dina jest też przywódcą całego zamkowego smoczego stada.

 Skaj była smokiem dumnym, ale nie pysznym. Nadawała się na parady, ale nie była delikatna i sporo przeszła jako matka Diny.

Ono- ojciec Diny. Był wytrzymały i silny. Nadawał się na tragarza na naprawdę duże odległości. Był też w 1/3 smokiem wodnym więc styczność z tą cieczą nie robiła na nim wrażenia.

Walkiria była dość trudna do opanowania, ale Diana umiała sobie poradzić. Miała bardzo silne nogi i idealnie nadawała się na piesze wędrówki, nawet po nierównym terenie.

Aszli to smoczyca spokojna i bardzo cierpliwa. Idealna do nauki. Jej atutem jest jej zwinność i spryt.

Lizzy była najmłodszą smoczycą Diany. Dinę traktowała jak matkę,której nie miała. Była smokiem stworzonym do skoków i szybowania. Wyrażała też ponadprzeciętne zamiłowanie do wody.

    Inni też mieli swoje smoki w zdecydowanej większości. Astrid miała swoją Śmierć, Gustaw Furię, Orlando Groma, Hedera Szpica, Ireth Vesperę, Luna Avę, Tirial Alfę, a Ron Asa.

***

Całe pól miesiąca  to była jedna wielka rutyna dla każdego. Zakochani prawie wcale się nie widywali. Wszyscy byli strasznie zapracowani. Do domu chodzili tylko jeść i spać. Nie było mowy o mile spędzonych wieczorach, przy kominku. Nikt nie miał siły i czasu na pogaduszki. Diana opracowała też taktykę. W zasadzie wszyscy i wszystko było gotowe. Pozostało im jedynie czekać, a czas mijał nieubłaganie. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top