Rozdział 10: Nareszcie!

           Diana zsiadła z Diny przed domkiem i wparowała do środka. Wszyscy tam byli i rozmyślali jak przemówić jej do rozumu w sprawie Kuby. Kiedy rozległ się ogromny huk drzwi, które prawie wyleciały z zawiasów wszystkie pary oczu powędrowały na młodą księżniczkę. Ta natomiast nie przejęła się tym i schyliła się do torby prze siodle. Wyjęła z niej mapę.

- Zebranie w kuchni z postępem natychmiastowym, wszyscy, już!!!- nikt nie miał zamiaru bardziej denerwować księżniczki, więc wszyscy posłusznie udali się za przewodniczącą grupy, z której wręcz kipiała złość. Dopiero na miejscu Luna odważyła się odezwać.

- Diana, nie byłaś na spotkaniu z Celestią. Martwiła się.

- Przekaż jej, że ma zjawić jutro.

- Diana...

- Luna, słuchaj jeżeli spotkałabym się z Celestią to nie dowiedziałabym się tych rzeczy, które teraz wiem, więc może łaskawie wysłuchacie, co mam do powiedzenia!?

                  Luna zamilkła, a Diana w końcu spostrzegła, że wszyscy się jej jakby panicznie bali. Postanowiła to wykorzystać i zacząć swój wywód.

- A więc tak. Zostałam wyprowadzona z równowagi, więc nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Wtedy to przypomniały mi się słowa Astrid o rzucaniu toporem. To postanowiłam uczynić i poszłam do lasu granicznego. Ryzykowne wiem, ale tylko to mogło dać mi kopa adrenaliny, a tego potrzebowałam.Będąc tam natknęłam się na straż i dowiedziałam się kilku ciekawostek.- to powiedziawszy zaczęła rozwijać mapę- To tak Cadenz chce podbić te wszystkie królestwa, które znajdują się wokoło, bo spodziewa się od nas jedno-falowago, zmasowanego ataku z powietrza mniej więcej za pół roku. Ja proponuje pozawierać jakieś pakty i sojusze. Atak przeprowadzić falami, głównie londowo, a no i nie później jak za dwa miesiące. Ale jeszcze chwile bym się wstrzymała. Jutro wymienię się informacjami z Celestią.

             Po jej wypowiedzi nastała głucha cisza. Każdy przetwarzał informacje, ale jak do projektu to był idealny i nikt nie miał się do czego przyczepić. 

No to się chyba popisałam. Nikt nic nie mówi, chyba chcą się przyczepić, ale nie ma do czego. Diana, nie patrz tam! Nie patrz na niego! Teraz to się skup na rodzinie i królestwie. Nigdy się nie miałaś w nim zakochać.

Ona musi się zgodzić. Jest mądra, piękna, utalentowana. Jest idealna! Muszę jej to wytłumaczyć. Musi być moja!

- Diana, możemy pogadać?

- Nie ma o czym.

- Ależ jest! Wiem byłem palantem, kretynem, idiotom i  ciołkiem,ale nie sądziłem,że to co mówią jest prawdą.

- A co mówią?

- Że trzeba się nauczyć "obsługi kobiety".

- Obsługi kobiety? Co to ma być?!

- Nic złego. Zobacz, jeszcze nigdy nie miałem dziewczyny i to dlatego źle odczytałem twoje słowa.

- Źle odczytałeś?

- Tak. Teraz, dzięki Gustawowi wiem co chciałaś powiedzieć.

- Czekaj chwilę, bo nie spałam całą noc, a dzisiaj naprawdę był to dla mnie męczący dzień. Muszę się położyć.

- Jasne, poczekam ile będę musiał.

         Diana poszła, musiała przemyśleć sprawę. Była zmęczona, zdziwiona i zakochana. Nie wiedziała co robić. Próbowała spać, ale z marnym skutkiem. W końcu wstała i postanowiła polecieć na klif. To było miejsce, gdzie potrafiła się odprężyć i zebrać myśli do kupy.

                  Kuba doskonale wiedział, że Diana długo nie wytrzyma u siebie, a już na pewno nie będzie spała. Sam też musiał trochę sobie wszystko poukładać. Stał na tarasie przed domem. Jak się okazało los chciał go tam wyprowadzić. Właśnie zobaczył Dianę odlatującą w znanym mu kierunku.

- Klif...- powiedział sam do siebie. Wszedł do środka.

- Słuchajcie, własnie widziałem Dianę na smoku oddalającą się w tylko sobie znanym kierunku. 

- No to leć za nią, dasz sobie radę.

- Dobra, to jak szybkiego ma smoka?

- Dasz radę.- nic już nie odpowiedział tylko wyszedł.

Błagam musi im się udać. Diana go potrzebuje i dobrze o tym wie tylko nie chce się przyznać. Oni są sobie pisani. Mam nadzieję, że tym razem wróci z lepszą wiadomością niż ostatnio.

             Kuba miał rację Diana leciała na klif. Dotarła tam jakieś dwadzieścia minut przed nim. Usiadła spokojnie, spuściła nogi w dół i wpatrywała się w nocne niebo usłane gwiazdami. Jej spokój nie trwał długo. Znowu poczuła to samo co kilka dni wcześniej. Rozejrzała się dla pewności, ale tak jak się spodziewała nic nie zauważyła. Dina była spokojna, co oznaczało brak tego, że wyczuwa jakiegoś intruza. 

Ciekawe czemu znów się tak czuje. Dina jest spokojna to ja chyba też powinnam. Zastanawia mnie tylko czemu gdy jestem tu sama czuję to, a gdy byłam tu z Kubą nie czułam nic, poza spokojem..... spokojem i rozczarowaniem. A może faktycznie źle mnie zrozumiał? Nawet jeśli nie chyba i tak powinnam mu wybaczyć, stara się mnie do siebie przekonać na wszelkie możliwe sposoby. Jakby na prawdę mu zależało.

                    W tym czasie Kuba przyglądał się Dianie z ukrycia, tak jak kilka dni wcześniej zanim się poznali. To on wywoływał niepokój Diany i wprawiał ja w dziwny nastrój. Był tu zanim jeszcze się poznali to wtedy poczuł, że to nie jest zwykła dziewczyna i nie mylił się.

Znowu tutaj i znowu obserwuję ją z ukrycia. Ciekawe o czym myśli? Poczekam jeszcze chwilę i wyjdę. Może będzie zaskoczona. 

             Siedział tam od kilku minut, ale dla niego to była wieczność. Postanowił to wreszcie zakończyć.

- Tak piękna jak w dniu, gdy pierwszy raz ją ujrzałem, choć wtedy jeszcze nie wiedziałem kim jest.- nie czekał na odpowiedź czy zaproszenie, sam przysiadł się do swojej miłości i spojrzał na nią.

- Jak to?

- Pierwszy raz widziałem cię tutaj. Obserwowałem z ukrycia, aż dowiedziałem się, skąd się wzięłaś i poszedłem prosić o dach nad głową.

- Czy teraz też mnie obserwowałeś?

- Tak...

- Nadawał byś się do wojska. Czułam, że ktoś  mnie obserwuje, ale sama cię nie zauważyłam. Czy ty tu na mnie czekałeś?

- Nie przyleciałem z jakieś dwadzieścia minut później.

- Nie dość, że się kamufluje to jeszcze umie niewyobrażalnie cicho się skradać, ale jak to, że przyleciałeś?

- Gustaw trochę mnie podszkolił, gdy poleciałaś.

- Czyli umiesz jako tako latać, bo nie widzę brudu, liści czy gałęzi we włosach.

- Tak, podobno tak. Diana, słuchaj, bo ja chciałem przeprosić. Ja myślałem, że traktujesz mnie jak przyjaciela. Poza tym nie mogłem myśleć inaczej w końcu jesteś księżniczką, ale to co wtedy powiedziałaś utwierdziło mnie w tym, a sam karciłem się w myślach, że nie wyznałam ci uczuć.- przerwał na chwilę i spojrzał na Dianę. Słuchała go.- Diana ja cię kocham od momentu kiedy to tu własnie po raz pierwszy cię ujrzałem.

- To ja przepraszam. Mogłam cię wysłuchać, ale darłam się, aby dać upust emocją, zamiast cieszyć się tym, że w ogóle mnie lubisz i - przerwała, aby spojrzeć mu w oczy- też cię kocham.

          Kuba nieśmiało zbliżył się do Diany, ale nic więcej nie zrobił. Poczuł tylko jak jej usta delikatnie muskają jego. Pogłębił tę przyjemność. Po dłuższej chwili oderwali się od siebie szczęśliwi, że w końcu nie muszą ukrywać swoich uczuć.

- Diana, tu cię mam. Szukałam cię wszędzie!- Celestia miała gdzieś obcego, który obściskiwał się z jej przybraną rodziną.

- Przepraszam, ale podsłuchiwałam strażników. Dowiedziałam się naprawdę ciekawych rzeczy.

- Wiem, gadałam z siostrą.

- A nie powiedziała ci, że masz być jutro?

- Powiedziała, ale mam informacje, które nie powinny czekać. Wiem gdzie masz rodziców i kuzynkę. Ukryli się w Górskim Królestwie. Nic im nie jest i są bezpieczni. Mam ci też przekazać, żebyś tam nie leciała, kręci się tam pełno szpiegów, a jeśli cię tam zobaczą doniosą Cadenz. Głupia nie jest więc połączy fakty, a twoja rodzina znajdzie się w niebezpieczeństwie.

- Dziękuję. Teraz rozumiem czemu nie chciałaś czekać.

- Dobra, ja muszę lecieć. Kto to jest opowiesz następnym razem.- pożegnała się i poleciała.Diana wróciła do pozycji siedzącej obok swojego już chłopaka.

- To Celestia. Szpieg w szeregach Cadenz i jej siostra, tak samo jak Luny. Jest tą środkową.

- Siostra wbija siostrze nóż w plecy.

- Tak, ale chce ją obalić, bo jest przeciwna jej rządom i wie, że nie może stać bezczynnie, a już szczególnie po jej stronie. Jestem jej wdzięczna. To mój informator.

- Warto się poświęcić w słusznej sprawie, a tak zmieniając trochę temat, powiemy im?

- A jest sens to ukrywać? Dowiedzą się prędzej czy później, a Astrid będzie wściekła jeśli jej nie powiemy.

- Rozumiem. To jak wracamy?

- Mam lepszy pomysł. Co powiesz na lot?

- Z tobą zawsze i wszędzie.

               Przywołali smoki i polecieli. Podobało się im takie spędzanie czasu. Wrócili grubo po północy, ale w domku nikt nie spał. Czekali na rezultaty.

- No i jak?- wyrwała Astrid nie mogąc dłużej się pohamować.

- Dobrze, tak myślę.- odpowiedź Diany była niekompletna. Kuba podszedł do niej i chwycił ja za rękę.

- Myślę, że nawet bardzo dobrze.- to powiedziawszy pocałował ją.

- Ha! Wygrałam!- wydarła się Astrid. Zakochani nic nie powiedzieli, domyślali się bowiem, że musieli się pozakładać o to, co wyniknie z rozmowy. Nie byli tym zbyt zainteresowani. Udali się na górę. Kiedy Kuba chciał wejść do siebie Diana pociągnęła go za rękę. Poszli do jej pokoju i tam się położyli. Zasnęli wtuleni w siebie. W końcu mieli szansę porządnie się wyspać i to jeszcze mając u boku osobę, którą kochali.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top