Strona 12
W głębi duszy cieszyłam się jednak, że znów widzę tych ludzi. Niektórych po raz ostatni. Zdawałam sobie z tego sprawę, więc chciałam jak najdokładniej uwiecznić w myślach obraz mojej ferajny...
Ty też zamieniasz się w pięciolatkę? - zrugałam się.
Ale nadal nie mogłam odpędzić uczucia ulgi, które wypełniało moje serce...
***
Co mnie zaskoczyło podczas członkostwa we wspólnocie byłych harcerzy?
Jedność...
Nikt nie wątpił w wiarygodność,,sprzymierzeńców".
Czasami wychodziło to mojej zgrai na niekorzyść. Chcąc, nie chcąc, zdrady są częścią życia i uważam, że mimo wszystko, należy stosować wszelkie środki zapobiegawcze by ich unikać...
Poza tym, pierwszy raz miałam do czynienia z tak żywiołowymi ludźmi. Śmiech zawsze był tłem dla ich wyczynów. Nawet, jeśli któryś z moich towarzyszy z całych sił próbował przybrać poważny wyraz twarzy, nie udawało mu się to. Wyglądał co najwyżej jak Joker znajdujący się na granicy paragelii...
Ciekawe to było zestawienie, jak sobie teraz o tym myślę.
Ja, której nastawienie identyfikowało się z podejściem do życia Schopenhauera i oni, którzy uosabiali postawę Panglossa.
O dziwo, nie pozabijaliśmy się tam.
Z pewną ujmą na honorze, muszę się też przyznać, że przejęłam trochę energii moich towarzyszy... Tylko ciii - nie zdradźcie im tego...
***
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top