Szczere Odpowiedzi

- Witam ponownie w moich skromnych progach. Wybacz, że nie posprzątałem, ale w mojej obecnej sytuacji jest to nieco trudne.
Deidre, powitana szyderczymi słowami Spinusa, stanęła w drzwiach zaskoczona. Bezczelność tego mężczyzny niemal wymykała się jej rozumieniu.
- Mógłbyś mieć chociaż na tyle przyzwoitości, żeby zamknąć gębę, zdrajco - Odparła, już na samym początku tracąc zimną krew.
- Dzień dobry wystarczy - Zachichotał w odpowiedzi. Fireblaze postanowiła nie wdawać się z nim w dalsze dyskusje. Zaczeła cichutko recytować modlitwę, czując napływajacą do jej umysłu Moc. Gdy zebrała jej już dość, zbliżyła się do więźnia płynnym, szybkim ruchem, chwytając go dłońmi za skronie. Odpowiednie słowa same spłynęły z jej ust. Astartes Chaosu wyprężył się i uniósł głowę, jakby chciał przyjrzeć się sufitowi. Jego oczy wypełnił święty blask, wydzierając z jego ust głęboki, rozedrgany jęk. Deidre uśmiechnęła się lekko. Wszystko zadziałało jak należy. Teraz mogła zadać mu dowolne pytanie, a on musiał odpowiadać szczerze, bez głupich komentarzy czy docinków. Co prawda nie była to najbardziej subtelna metoda, jaką dysponowała Inkwizycja, pojawiały się nawet głosy twierdzące, że należy w ogóle jej zakazać, ale nie istniało nic lepszego, jeśli chodziło o wyciąganie istotnych informacji z heretyków. Tymczasem był już najwyższy czas, aby zacząć przesłuchanie.
- Spinusie, czy mnie słyszysz? - Zapytała na poczatek
- Słyszę - Jego głos był dziwny, sztuczny, jakby siłą wydobywany z jego gardła. Było to zresztą jak najbardziej normalne. Przekonawszy się, że zyskała kontakt z żołnierzem, postanowiła przejść do bardziej istotnych pytań. Z osobą pod wpływem świętej magii nie było sensu bawić się w uprzejme subtelności.
- Kim jesteś?
- Sługą Chaosu
- Czym jesteś?
- Zgubą Chaosu
- Komu jesteś posłuszny?
- Chaosowi
- Jakie otrzymałeś zadanie?
- Zniszczyć Chaos
Na pięknej twarzy Deidre pojawiła się zmarszczka zniecierpliwienia. To co mówił nie miało sensu, odpowiedzi na kolejne jego pytania były ze sobą całkowicie sprzeczne. Czy to zatem miało potwierdzić jej wcześniejsze przypuszczenia? Prawdopodobnie tak.
- Czy służysz któremuś z Czterech Bogów Chaosu?
- NIE! - Wściekły ryk rozbrzmiał w niewielkiej celi. Oczy więźnia zabłysły, a ręce, trzymane w miejscu przez łańcuchy, napięły się koszmarnie, gdy rzucił się całym ciałem do przodu, jednak zdawał się tego nie zauważać - NIE SŁUŻĘ IM, LECZ ICH NISZCZĘ, JEDNEGO PO DRUGIM! NIC PO NICH NIE ZOSTANIE!
Wrzeszczał tak i miotał groźby, a z jego ust kapała ślina, pomieszana z krwią. Prawdopodobnie przygryzł sobie język. Inkwizytor Fireblaze spokojnie poczekała aż się zmęczy. Gdy zamilkł i zwisł zdyszany na łańcuchach, zadała kolejne pytanie.
- Czy służysz Chaosowi Niepodzielnemu?
Kolejne gardłowe warknięcie, które w towarzystwie strużki śliny wydostało się zza wściekle wyszczerzonych zębów, zostało przez nią potraktowane jako odpowiedź przecząca. Ponownie zmarszczyła brwi i zadała decydujące pytanie.
- A więc komu przysiągłeś wierność? Komu służysz? Kto dał ci twoją moc?
Więzień uniósł głowę i wypatrzył się w nią głębokimi jak noc oczami.
- Malal - Odparł - Malal jest moim panem, ja jestem jego czempionem.
Jego ton zdziwił ją. Oczekiwała kolejnego wrzasku, lecz usłyszała jedynie cichy, zmęczony charkot, jaki może wydać człowiek doprowadzony na skraj wyczerpania. Brzmiała w nim jednak zaskakująca nuta godności. Po chwili jednak zwróciła uwagę na jego słowa, a wtedy wszystko zaczęło układać się we w miarę sensowną całość.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top