Rozmowa - Himmel cz.4
Ułożenie szatyna na łóżku było proste, ale ułożenie ciała smoka było trochę cięższym przedsięwzięciem.
Grimmel zacmokał, chichocząc lekko na widok spanikowanych przyjaciół.
-Nie macie pojęcia co to za trucizna. Naprawdę jesteście śmieszni.
Astrid warknęła wściekła, przykładając mu ostrze topora do krtani.
-Jeden ruch i zginiesz.
-Jeden ruch i twój wódz już nie wstanie. - białowłosy przeczesał kosmyki leżącego sztywnie Hiccup'a. - I kto ma przewagę hmm? A teraz wyjdźcie, muszę z nim popracować.
Drużyna popatrzyła na niego zdenerwowana, zaczynając przekrzykiwać się i podnosząc głos do tego stopnia, że otumaniony Toothless podniósł łeb, wydając z siebie zirytowane warknięcie; jego jeździec miał otwarte oczy, które patrzyły z widocznym uwielbieniem oraz oddaniem na twarz starszego mężczyzny.
-Jak się czujesz? - Valka usiadła na skraju łóżka, patrząc ze zmartwieniem na prawie pionowe źrenice syna. - Niedobrze ci?
-Grimmciu chodź ttu... dooo mnieee chodź... - zanucił otępiały zielonooki i wywracając oczami, zasnął ponownie.
-On się zachowuje jakby wypił kilka beczek miodu! - Snotlout odezwał się dumnym tonem, wiedząc, że się nie myli. - Ale kiedy on mógł tyle wypić?
The Grisly usiadł, wyciągając rękę z kilkoma fiolkami.
-Nie umiecie nawet przypilnować jednej osoby. Naprawdę brak pomysłowości... o organizacji już nawet nie wspomnę.
-A ty umiałbyś go zatrzymać w jednym miejscu?! Jakoś wątpię! Zakujesz go w kajdany i zamkniesz w lochu!
Astrid w tyradę wdarł się chichot, na co oburzona otworzyła usta, robiąc z nich okrągły owal. Do komnaty wtargnęli, po długim gwizdnięciu przywódcy, wojownicy; obezwładniając po drodze smoki i ich jeźdźców, przytrzymali wszystkich mocniej, oprócz Valki, która wycelowała Inferno swojego dziecka we wrogów.
-W co dokładnie grasz morderco smoków? Wypuszczasz nas po czym znów łapiesz. Jaki masz w tym cel? Już nie wystarczy ci nasze poniżenie?
-Hmmm nie. Już nie wystarcza.
Mężczyzna okrył bardzo dokładnie futrami chłopaka i uśmiechając się szeroko dał znak poddanym, by wyprowadzili rówieśników z drużyny.
Toothless zamruczał, węsząc koło głowy swojego jeźdźca; wskoczył na niego, liżąc zapamiętale po twarzy, mimo głośnego sprzeciwu.
314 słów.
Przepraszam, że krótki piszę to dwadzieścia minut!
I naprawdę dziękuję wszystkim za pomoc!
A.A.J.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top