Rozdział 65 "Pieprzyć terapie,zabije go"
*pov Marek*
Już miałem praktycznie wszystko zaplanowane. Pierścionek, miejsce, będą tam wszyscy, chce, aby byli pod czas tej cudownej chwili. Skoro wszyscy są jak najbardziej za tym,abym oświadczył sie chłopakowi to ja jestem szczęśliwy i pewny tego, jak jeszcze niczego.
Byłem cały czas w kontakcie z Honey, która jaka jedyna znala szczegóły tego, jak to bedzie wyglądać. Zależało mi na dyskrecji, aby była to jak najwieksza niespodzianka.
- Po terapi masz czas? - Marek
- No tak - Łukasz
- To osiemnasta na jeziorem - Marek
- Coś sie stało? - Łukasz
- Zobaczysz - Marek
To będzie mega wyjątkowy moment. Będę tam już z Honey i resztą koło siedemnastej, aby być gotowym na spotkanie. Jestem taki podniecony tym wszystkim.
- Coś kupić, przygotować? - Honey
- Potrzebna mi jest tylko twoja obecność tam Honey 😃 - Marek
- Widze humor ci dopisuje 😜 - Honey
- A czemu by nie miał? - Marek
- A tak jakoś, pytam tylko - Honey
- Lilli tez bedzie z toba? - Marek
- Mówiła, że sama przyjdzie na siedemnastą z kawałkiem - Honey
Nie wiem po co ona tam, ale niech juz sobie przychodzi. Nie bede już takim chamem. Teraz zostało mi sie tylko przebrać.
*pov Łukasz*
Na terapii było kilka nowych osób, a pan Wiktor mówi, że widzi, że robie postępy z agresją. Nie wiem, czy mówi tak każdemu, czy tylko mi, ale jeśli faktycznie jest u mnie poprawa, to mnie cieszy. Jeszcze przed pójściem na spotkanie z Markiem chciałem zajść do domu zostawić torbę i pójść na spotkanie. Zastanawia mnie fakt, po co to spotkanie, i co to za jakaś niespodzianka.
Gdy doszedłem do mieszkania Marka, a od niedawna naszego od razu wszedłem do niego. Poszedłem do pokoju i położyłem torbę na stole.
Usłyszałem, że drzwi od mieszkania otwierają sie.
- Marek? - spytałem
- Nie - odparła moja siostra
Co ona tu robi, i czemu wchodzi jak do siebie?
- Co chcesz? Jestem umówiony - powiedziałem
- Nie możesz spotkać się z Markiem - rzekła dziewczyna
- A to z jakiej racji? - zapytałem
- On mnie skrzywdził - powiedziała smutna
Co? Marek Lilli? To znowu jakieś głupie gadanie?
- O czym Lilli mówisz? Marek na mnie czeka, mówił, że wszyscy czekają, że jakąś sprawę ma - powiedziałem
- On mnie zgwałcił - powiedziała dziewczyna
Gdy usłyszałem słowo "zgwałcił" nie mogłem w to uwierzyć. Marek by tego nie zrobił... Chociaż wcześniej mnie z nią zdradził, ale.. Nie nie zrobił by tego...
- Kłamiesz - powiedziałem i chciałem wyjść z mieszkania
- Wtedy, co mnie w domu zastałeś wtedy to zrobił - zatrzymywała mnie dziewczyna
- To czemu mi nic wcześniej nie powiedziałaś? - zapytałem
- Bo byś mi nie uwierzył - odparła zapłakana
Wyszedłem wściekły z mieszkania. Nie mogę uwierzyć, że Marek mógł zrobić coś tak strasznego, i to mojej siostrze! Zabije go, zabije go, zabije go po prostu!
Słyszałem, jak Lilli biegła za mną, jednak ja biegłem szybciej, gdyż byłem wściekły na niego. Nie będę delikatny, pieprzyć terapię.
- Kruszel - powiedziałem
Gdy tylko go zobaczyłem miałem ochote mu przyjebać w ten ryj, jednak widziałem, że tam są wszyscy. Znowu będę mieć problemy, ale zrobie to dla Lilli.
- Łukasz nie... - wyszeptała Lilli, że tylko ja mogłem to usłyszeć
- To za moją siostre - powiedziałem
Chwyciłem chłopaka za koszulkę przyciągnąlem do siebie. Spojrzałem w jego oczy. Zakłamana szmata.
- Ostatni raz kogoś skrzywdziłeś - powiedzialem
- Łukasz? - rzekł chłopak
To będą twoje ostatnie słowa.
Uderzyłem go z pięści w twarz. Chłopak upadł na kolana i chwycił się za twarz. Po chwili podniosłem go znowu, i ponownie uderzyłem go w twarz. Następnie kopnąłem go z całej siły w klatkę piersiową i kopnąłem go w głowę. Chłopak stracił przytomność, a mnie od ciągnęła dopiero Honey.
- Co ty odpierdalasz? - spytała wściekła
- On zgwałcił Lilli - powiedziałem
- Żartujesz sobie!? Przecież to kłamstwo! - krzyknęła
- Już tyle razy mnie okłamywał, nie wierze w to, że tego nie zrobił. - powiedziałem
- Zgwałcił i teraz chciał by ci sie oświadczyć kretynie!? Wynoście sie, oboje! - krzyknęła
- Pogotowie już jedzie, chłopak jest w ciezkim stanie - powiedział Kordian
- Znowu wyląduje w szpitalu, przez tego zjeba - powiedziała zła
- Łukasz znikaj stąd. Idź sobie z siostrunią - powiedział Aleksander
************
Jak daleko mam uciekać?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top