Rozdział 44 "Wybaczysz mi?"
*pov Łukasz*
Gdy Honey do mnie napisała, że ona i Marek są w szpitalu od razu wiedziałem, że będzie z tego nic dobrego. Nie myślałem, że go tak mocno uderzyłem, a wręcz prawie nie użyłem siły. Jednak fakt faktem Marek to delikatny chłopak. Wiem tylko tyle, że zasłabł. A jeśli mu zrobiłem coś gorszego? Jeśli to będzie trzeba leczyć latami? Zaczynam panikować....
- Czemu go uderzyłeś? - spytała Lilli
Nie odpowiedziałem nic, tylko dlatego, że powód był idiotyczny. Powinienem sobie przyjebać w ryj, a nie jemu. Okej byli parą, przeciez mieli do tego prawo. Chyba zabolał mnie fakt, że o tym nie wiedziałem. Jednak czy mam prawo być zły za to, że Marek był hetero? Chyba nie bardzo...
- Mnie też powinieneś uderzyć. I tak to wszystko moja wina - rzekła Lilli
- Nie drąż tematu. Najważniejsze, żeby Marek był cały - rzekłem
Ja tu sie boje o Marku, a ta chce żebym jej walną. No czy ten dzień może być gorszy?
Za niedługo dadzą nam kartę stałego klienta w szpitalu. Jesteś tam częściej, niż w Maku.
Gdy dojechałem do szpitala nie wiedziałem, co robić. Pomyślałem, że jako pierwsze to znajdę Honey, to w końcu ona była przy Marku w tym momencie.
- Częściej was w tym szpitalu nie mogło być? - spytała Milena, która akurat była przy rejestracji
- Co z Markiem? - spytałem
- W porządku, zasłabł z nerwów. Zaraz go wypisują - odparła
Czyli to nie było od uderzenia? W sumie uderzenie pewnie to tylko pogorszyło. Jestem beznadziejnym (byłym) chłopakiem. A jeszcze gorszym przyjacielem. Myślałem, że gdy Korneli już nie będzie, to będzie normalnie, a jest jeszcze gorzej.
- Marek - powiedziałem, gdy tylko zobaczyłem chłopaka
- Kazałeś zniknąć że swojego życia, to to robie - odparł zły
- Marek wysłuchaj go - rzekła Lilli
- Milcz, ciebie to w ogóle nie chce znać - odparł Marek, który w tym momencie wyszedł ze szpitala
Wyszedłem za nim, nie zamierzam dać mu odejść. Gdy ja to robiłem źle to sie kończyło. Żałuję, że go uderzyłem i on wie o tym. Naprawie to, co zjebałem. A Lilli chyba faktycznie wróci do siebie.
- Kochasz mnie? - krzyknąłem za chłopakiem, jednak ten nawet sie nie odwrócił
Nie dam za wygraną.
- Zapytałem, czy mnie kochasz? - spytałem, gdy pobiegłem do chłopaka chwytając go za rękę
- Kocham! - od krzyknął
- To wysłuchaj - powiedziałem
- Nie, bo znowu mnie uderzysz - odparłe Marek
Dotknąłem ręką jego policzka. Czułem strach. Strach Marka do mnie. To jedno z najgorszych uczuć, jakie może być, gdy ukochana osoba sie ciebie boi po prostu. Nie ma nic gorszego na świecie.
- Uderzyłem cie w nerwach - odparłem
- W nerwach można powiedzieć "nienawidzę cie",a nie uderzyć - rzekł chłopak
Kurwa... On ma... Rację
Nie lubię tego mówić, ale on ma racje. Jestem okropnym człowiekiem. Czy ja na niego zasługuje?
- Masz racje - odparłem
- Wiem, że mam racje - odparł i wyrwał swoją rękę z mojej
Chlopak chciał już odejść, jednak moja siostra mu na to nie pozwoliła.
Dziewczyna podbiegła do chłopak od tyłu i przytuliła go, żeby chłopak nie szedł dalej.
- Wyjadę, tylko go wysłuchaj proszę - rzekła dziewczyna
To była jedna z najpiękniejszych scen, jaką mogłem zobaczyć. Mimo, że jestem zły na Lilli to piękne, co chciała, co chce do mnie zrobić.
- Nie zostawiasz Honey - powiedział Marek
- Zrobie to z bólem serca, wyjade, przysięgam. Tylko z nim Porozmawiaj - powiedziała dziewczyna
Mając na myśli zostawić, pewnie chodzi tylko o wyjazd. Czuję się jak w filmie.
- Honey nie jest tu niczemu winna, więc powinnaś przy niej być - powiedział Marek
- To ty powinieneś być przy Łukaszu - rzekła Lilli
- A jak ty byś sie poczuła, gdyby osoba, którą kochasz bez granicznie cie uderzyła? - spytał ostro Marek
- Źle, wiem o tym. Pamiętaj tylko, że to moja wina - powiedziala
- Naciskałaś, aby znał prawde. Poznał. Czego chcesz więcej? - spytał chłopak
- Kochasz go, Porozmawiaj z nim - rzekła Lilli
Marek głęboko westchnął, spojrzał w ziemie i po chwili dopiero podniósł wzrok.
- Nie obiecuję, że wrócimy do siebie - zaczął mówić - Ale jeśli bedziesz mnie nachodzić, abym z nim pogadał to pogadam - dodał
Lilli puściła Marka i podeszła smutna do Honey.
- Marek - powiedziałem
Chłopak odwrócił się do mnie i spojrzał smutnym wzrokiem.
- Nie chciałem cie uderzyć, na prawdę. Jestem wściekły na siebie, bo dopiero w drodze tu zrozumiałem, że przecież miałeś prawo być z kimś przede mną. - zacząłem mówić
- Zapomniałeś, że kiedyś byłem hetero? - spytał Marek
- W tamtej chwili tak. - odparłem jak głupi
- To, za każdym razem będziesz mnie bić, jak o czyms zapomnisz? - spytał Marek
W tym momencie chwyciłem jego twarz mocno i pocałowałem go. Wtedy powinienem zrobić to samo. A nie go bić. Jestem skończonym kretynem.
- Kamerzysta, nie przy ludziach - powiedział Marek
- Kamrzysta? - spytałem zdziwony
- Emocje - odparł
- Ty mówisz kamerzysta, ja bije ukochane osoby - powiedziałem przybity
Marek w tym momencie mnie przytulił. Na prawdę mnie przytulił.
- Za co to? - spytałem
- Nos mnie boli przyznaję, jednak nie chce sie na ciebie gniewać. Tak bardzo - powiedział Marek
- Wybaczysz mi? - spytałem
- Tak - odparł
Już chciałem go mocno przytulić, jednak ten w tym momencie podszedł do Lilli.
- Wiesz, że byłaś moją pierwszą, jednak Łukasz jest prawdziwą. I zna prawdę. Wiem, że nie chcesz zostawiać Honey. Więc nie wyjeżdżaj - powiedział chłopak
- Na prawdę? - spytała Lilli
- Ta dziewczyna nie jest niczemu winna. I wycierpiała już dużo przez Kornelie. I jesteście szczęśliwe - odparł Marek
Wiedziałem, że nie będzie kazał jej wyjeżdżać. Marek nie jest potworem.
- Marek - powiedziałem
- Hm? - rzekł chłopak, i odwrócił sie do mnie
- Chcesz moje urocze, a za razem śmieszne zdjęcie na tapetę? - spytałem
- Tak - odparł z uśmiechem
- Miałem ci tego nie pokazywać, ale tak w ramach przeprosin... - rzekłem
- Omg wybaczam wszystko, wyślij! - powiedział Marek
Będę tego kiedyś żałować. Jednak kocham go. Proszę. Niech juz sie zacznie układać.
************
Komu się podoba zdjęcie Łukasza? Nie pytajcie, skąd je mam. Aaaaa. I jak rozdział?
W sobote Marek ma 18 urodziny (tak serio serio). Robimy maraton?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top